Tajemnicza śmierć Kostki
W lipcu 1905 r. raciborzan zbulwersowała śmierć woźnicy z browaru Lexa. Ciało mężczyzny znaleziono przy szosie z Raciborza do Pietrowic Wielkich. Była to zbrodnia czy nieszczęśliwy wypadek – starały się dociec Nowiny Raciborskie sprzed stu lat.
Raciborska prasa, w tym polskie Nowiny Raciborskie, nader skrupulatnie odnotowywała wszystkie stwierdzone przez policję zabójstwa oraz przypadki tzw. nieszczęśliwej śmierci, głównie z powodu upojenia alkoholowego. Nie było co prawda odrębnych kronik policyjnych, przez co wieści kryminalne mieszały się z doniesieniami o wydarzeniach parafialnych czy z obrad rady miejskiej, ale poczytność mrożących krew w żyłach notek była zapewne ogromna. Redakcje za wszelką cenę starały się zaspokoić ciekawość swoich czytelników, nie stroniąc nawet od podawania informacji o pobiciu żon przez mężów czy niefortunnych nocnych kąpieli miejscowych pijaczków, kończących się zwykle śmiercią delikwenta. Bulwarowe notki nierzadko za nic miały prywatność ofiar jak i – używając współczesnej nomenklatury – dobra osobiste rodzin. Podawano imiona i nazwiska bohaterów, ich zawód, nie szczędząc moralizatorskich uwag o zgubnych skutkach nadużywania napojów wyskokowych.
W numerze z 25 lipca Nowiny Raciborskie (gazeta ukazywała się wówczas co trzy dni) opublikowały obszerną wzmiankę o odnalezieniu zwłok woźnicy Józefa Kostki. Poświęcono mu znacznie więcej uwagi niż w innych podobnych przypadkach. Sposób redagowania informacji ujawnia emocje piszącego, co każe przypuszczać, że był w jakiś sposób powiązany z denatem. Oto treść notki (pisownia oryginalna):
Kronika wypadków
„Racibórz. W nocy z piątku na sobotę zamordowany został woźnica Józef Kostka, zatrudniony rozwożeniem piwa browaru Lexa w Raciborzu. Zbrodnię popełnioną została na szosie z Raciborza do Piotrowic, prawie na tem samem miejscu, na którem przed 11 laty w wigilię Bożego Narodzenia zamordowano i obrabowano woźnicę firmy J. Cohn. Kostka od 14 lat zatrudniony w Browarze Lexa posiadał własność w Szardzinie (obecnie Żerdziany – od red.), gdzie też mieszkała jego rodzina, składająca się z żony i 5 dzieci w wieku od 2-18 lat. Zazwyczaj pozostawał na noc w browarze, tylko, jeśli dość wcześnie wracał z objazdu, zaglądał do domu. Tak było i w piątek. Powróciwszy o godz. 8 wieczorem z Przędzina wyprzągł konie i chciał oddać p. Lexowi skasowane za piwo pieniądze w kwocie około 60 mrk. Ponieważ pryncypała nie było w domu, oświadczył Kostka, że pieniądze odda dnia następnego i ruszył do domu. Na Wielkiem Przedmieściu (obecnie okolice ul. Londzina – od red.) spotkał spedytora Smołkę z Kietrza, z którym wstąpił na kieliszek wódki do gospody Blocka. Płacąc za wódkę pokazywał, że ma przy sobie pieniądze. O godz. 11 zabrał Smołka Kostkę i kilku innych ludzi na swój wóz i wyruszono w dalszą drogę. Przejeżdżających, pomiędzy nimi i Kostkę, widział jeszcze poborca myta szosowego. Co się później stało – na razie nie wiadomo i dopiero śledztwo wykaże.
Zagadek coraz więcej
W sobotę rano przybyła do browaru Lexa starsza córeczka Kostki przynosząc ojcu śniadanie. Jakże się zatrwożyła, dowiedziawszy się, że ojciec poprzedniego wieczora poszedł do domu, gdzie go jednak nie było. W tej chwili właśnie rozeszła się pogłoska, że na szosie do Piotrowic znaleziono martwego człowieka. Dziewczę jakby przeczuwało, że to nie kto inny, jak jej ojciec, poczęło gwałtownie płakać. Niestety przeczucie jej nie zawiodło. Tak było rzeczywiście. Trupa Kostki znaleziono o 100 kroków od piotrowickiej szosy na drodze do Ocic. Głowę miał poranioną, na szyi znaki pochodzące od duszenia pod gardło, a w ręce trzymał jeszcze garść włosów, prawdopodobnie wyrwanych z brody przeciwnika. Co najdziewniejsza, że przy zmarłym znaleziono wszystko, co posiadał, a więc zegarek, laskę, fajkę, przedewszystkiem zaś pieniądze; w jednym woreczku było 79 mrk., w dwóch innych jeszcze drobne pieniądze. Dziś w poniedziałek odbędzie się sekcya zwłok. Ś. p. Kostka był dobrym obywatelem gminy, a także dobrym gospodarzem i ojcem rodziny, którą w smutku niechaj Bóg pocieszyć raczy. Niebożczykowi wieczny odpoczynek racz dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci na wieki”.
Redaktorzy Nowin Raciborskich, o czym można się przekonać czytając kolejne zachowane do dziś roczniki gazety ukazującej się w latach 1889-1921, często wracali do publikowanych wątków, ujawniając najnowsze ustalenia. Niejednokrotnie prostowano wcześniejsze błędne informacje, które zdobywano zazwyczaj z drugiej ręki, głównie od rozsianych po powiecie czytelników – korespondentów. Pół biedy, jeśli współpracownik redakcji był świadkiem zdarzenia. Gorzej, jeśli „nadawał” coś zasłyszanego i na dodatek „wzbogaconego” o domysły nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Tak więc już w kolejnym numerze natrafiliśmy na kolejną notkę poświęconą Kostce.
#nowastrona#
Zbrodnia doskonała?
#nowastrona#
Zbrodnia doskonała?
„Dotychczasowe śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci gospodarza Kostki z Szardzin zdaje się wskazywać na to, że zaszedł raczej nieszczęśliwy wypadek, a nie morderstwo, jak z początku przypuszczano. Przy sekcyi zwłok nieboszczyka stwierdzono, iż śp. p. Kostka został przejechany; koła przeszły mu przez pierś z lewej strony od dołu do góry po prawej stronie; żebra po lewej stronie były połamane. Jak przypuszczają, Kostka spadł z woza na dyszel i uderzył tylnią częścią głowy o kant woza. Prawdopodobnie też potem upadł na ziemię i został przejechany …”.
Tyle przekazała gazeta z oficjalnego policyjnego komunikatu. Jego treść wzbudziła podejrzenia redaktorów, którzy w przypadkową śmierć woźnicy zdaje się nie bardzo wierzyli, choć roli, jaką zapewne odegrało w tym tragicznym wydarzeniu upojenie alkoholowe nie kwestionowali. Dalej czytamy bowiem: „(…) jeżeli tak jest, to dziwna rzecz, iż żaden z pozostałych na wozie towarzyszów nie spostrzegł wypadku i koni nie zatrzymał. Niewyjaśnioną rzeczą jest także, zkąd się wzięła cienka pręga naokoło szyi nieboszczyka, jak by od duszenia pod gardło. Dalsze śledztwo może jeszcze wyjaśnić tę sprawę”.
Niestety, przeglądając kilka kolejnych numerów Nowin Raciborskich, na żadną inną notkę o Kostce już nie natrafiliśmy, co każe przyjąć, że policja nie zmieniła swojego stanowiska w sprawie, a czytelnikowi pozostało osądzenie, czy pręga na szyi Kostki również była przypadkowa, czy też dowodziła zabójstwa nie wiedzieć przez kogo i z jakich powodów dokonanego.
Nie znasz dnia ani godziny
Wracając do tekstu z 27 lipca 1905 r. warto dodać, że zmarłemu w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, wyprawiono godziwy pogrzeb. Redaktor odnotował: „We wtorek odbył się pogrzeb ś. p. Kostki przy bardzo licznem udziale krewnych, znajomych i przyjaciół; przybyli także chlebodawcy zmarłego. Wzruszającą przemowę u grobu wygłosił w zastępstwie miejscowego proboszcza, który bawi u wód, ks. proboszcz Melzer z Wojnowic, pouczając, jak człowiek musi być zawsze gotowym na śmierć, bo nie wie dnia, ani godziny, w której Najwyższy Sędzia powoła go przed siebie. Za serdeczne słowa pociechy w imieniu w smutku pogrążonej rodziny ks. Proboszczowi, jako też wszystkim uczestnikom pogrzebu za ich przybycie składa serdeczne: Bóg zapłać pozostała żona z dziatkami”.
Grzegorz Wawoczny