Zwierzyniec na Płoni
O takich ludziach jak Henryk Malcharczyk mówi się człowiek z pasją. Mieszkaniec raciborskiej Płoni jest wielkim miłośnikiem zwierząt.
Wśród jego „dzieci”, jak pieszczotliwie nazywa zwierzaki, znajdują się m.in. kozy, pawie, bażanty a także sarenka o imieniu Kuba. Jednak jego największą pasją, która mu pozostała od dzieciństwa, są konie. To już się tak ciągnie od małego. Inni chodzą po barach, piją, a ja wolę w domu, przy moich dzieciach siedzieć – mówi. Każdy koń ma swoją historię. Chciałem kupić wnuczkowi kucyka, ale kupiłem Dianę, dziś już jest to dorosła klacz – wspomina gospodarz. Sanacja jest najstarszym koniem w okolicy, wszyscy ją tu znają. Liczy sobie już 25 lat. Po Sanacji została kupiona Karina – żeby było do pary, obydwie zaprzęgane są najczęściej do bryczki. Bardelę zobaczyłem na festynie, piękne figury robiła. Po prostu musiałem ją mieć – opowiada Malcharczyk. Bardela wydała na świat potomstwo. Mam jedną jej córkę – Balicję, to jeden z najładniejszych koni. Gospodarz z wielką dumą opowiada o swoich ulubieńcach, zapewnia, że są one wyjątkowo spokojne i „wiedzą co im wolno”. Dlatego też tak wiele dzieci przychodzi tu uczyć się jazdy konnej. Natomiast ci, którzy pewnie czują się w siodle, swobodnie wyjeżdżają w teren.
Henryk Malcharczyk obecnie jest na rencie, wcześniej przez wiele lat prowadził gospodarstwo rolne. Cieszy się, że teraz może tyle czasu poświęcać swojej pasji. Bo też przy takiej gromadce jest trochę roboty. Poranny obrządek przy koniach zajmuje godzinę, drugie tyle spędza przy pozostałej części hodowli. Sarenkę Kubę przyniosła mu pewna kobieta, która dowiedziała się, że bardzo lubi zwierzęta. W najbliższym czasie hodowla ma się powiększyć – na świat przyjdą młode pawie.
(e.Ż.)