Mocne uderzenie
Wystarczyło jedno zdarzenie, by cała miejscowość pozbawiona została prądu. Rany, mam straszną bombę - wyznaje młoda kobieta. W ostatnią weekendową noc lipca razem ze starszym posterunkowym Dariuszem Filusem i Grzegorzem Krupą wyruszamy radiowozem na nocną zmianę policyjnego patrolu.
23.10, Łańce- Zderzenie ze słupem
Na miejscu jest już sierż. Bogdan Adamik, pełniący tej nocy funkcję kierownika kontrolnego zmiany. Na skrzyżowaniu dwóch ulic stoi biały samochód na wodzisławskich tablicach rejestracyjnych. Jest ciemno i dopiero po chwili można dostrzec, że pojazd rozbił się o betonowy słup. Maska jest cała wgnieciona. Kierującej samochodem kobiecie na szczęście nic się nie stało. Jest jedynie wystraszona sytuacją. Siedzi w radiowozie sierż. Adamika.
Okazuje się, że skutki kolizji są odczuwalne dla wszystkich mieszkańców Łańc. Zderzenie ze słupem doprowadziło do zerwania kabli energetycznych i linii telefonicznej. Jeden przewód wisi tuż nad drogą. O mało nie wpadł na niego przejeżdżający tędy rowerzysta. Fragment innego kabla zawisł kilka metrów dalej. Słup w każdej chwili może runąć. Dlatego też policjanci nie pozwalają na wyciągnięcie spod niego samochodu.
Czekamy na przyjazd pogotowia energetycznego z Rybnika. Zjawia się po kilkudziesięciu minutach. Elektrycy sprawdzają teren. Zapewniają, że kable nie stanowią już niebezpieczeństwa, ponieważ w momencie, gdy się zrywały „siadło napięcie”. Potwierdzają, że betonowy słup ledwo stoi. Trzeba jednak czekać na dźwig, który go usunie. Na ten czas w Łańcach odłączony został prąd.
Kobieta tłumaczy się, że chciała skręcić w boczną ulicę, jednak została oślepiona przez nadjeżdżający z naprzeciwka pojazd i uderzyła w stojącą na rozjeździe latarnię. Widoczne ślady opon pozwalają przypuszczać, że jedną z przyczyn kolizji była nadmierna prędkość. Wynosząca kilkadziesiąt metrów droga hamowania prowadzi wprost na latarnię. Nie widać śladu skrętu w którąkolwiek z ulic. Pojazd nawet nie wszedł w zakręt.
3.00, ul. Klasztorna - Zemsta gości
Przejeżdżamy ul. Ogrodową. Radiowóz zatrzymuje stojąca na chodniku kobieta. Mówi, że w okolicy słyszała huk tłuczonej szyby. Policjanci podjeżdżają pod znajdujący się przy. ul. Klasztornej pub. Na chodniku leży kamień i szkło z wybitej w lokalu szyby. Nieopodal widać fragment zniszczonego betonowego murka i puste puszki po piwie. Pojawia się młoda kobieta. Widać, że jest pod wpływem alkoholu. Rany, mam straszną bombę. Ale ja tu do niedawna pracowałam i znam właścicieli - mówi dziewczyna. Podaje numer telefonu. Policjanci dzięki temu ustalają właścicielkę lokalu i powiadamiają ją o zdarzeniu. W tym samym czasie pod pub przychodzi dwóch mężczyzn. Słychać, że jeden z nich z „komórki” rozmawia z właścicielką. Zapewnia, że przypilnuje lokalu do czasu jej przyjazdu. Pracuje tu od niedawna. Chłopak wygląda na trzeźwego, nie czuć od niego alkoholu. Przechodził w pobliżu i usłyszał huk.
Razem z policjantami czekamy na przyjazd właścicielki. Lokal jest ubezpieczony. Kobieta zapowiada, że zgłosi szkodę.
#nowastrona#
5.00, Krzyżanowice - Bez promili i prawa jazdy
#nowastrona#
5.00, Krzyżanowice - Bez promili i prawa jazdy
Policjanci odbierają zgłoszenie, że patrol Straży Granicznej zatrzymał kierującego samochodem młodego mężczyznę, który nie posiada prawa jazdy i najprawdopodobniej jest pod wpływem alkoholu.
Gdy przyjeżdżamy na miejsce, chłopak wystraszony siedzi w samochodzie, już na miejscu pasażera, obok posiadającej prawo jazdy koleżanki. Wracali z dyskoteki. Przyjechali tu z miejscowości położonej niedaleko Opola. Dziewczyna rozmawia z funkcjonariuszami. Tłumaczy, że „dała się przejechać” koledze tylko na chwilkę. Do tego dochodzi drobne zamieszanie z dowodem rejestracyjnym.
Chłopak dopiero przymierzał się do zrobienia prawa jazdy. Od razu przyznał się, że tej nocy pił alkohol. Trzy piwa - mówi w radiowozie. Jedziemy z nim na komendę. Przechodzi przez test na alkomacie. Wynik 0,00. Badanie zostaje raz jeszcze powtórzone. I tym razem wynik wskazuje, że chłopak jest trzeźwy. Policjantom pozostaje jedynie ukaranie go mandatem za jazdę bez uprawnień. Pod komendą czeka na niego koleżanka, która odwiezie go do domu.
(A. Dik)