Wszyscy za jednego
Nasz czytelnik ujawnił dzikie składowisko. Okazało się, że musi je zlikwidować gmina. Niestety, nie ma na to pieniędzy.
Ktoś robił remont i wywiózł na skraj lasu w Oborze przyczepkę odpadów budowlanych oraz gruzu. Tak powstało w tamtym miejscu dzikie wysypisko. Znamy miejsca, gdzie ludzie nielegalnie składają odpady, często je monitorujemy. Nie jesteśmy jednak w stanie wiedzieć o wszystkich – wyjaśnia Janusz Lipiński, zastępca komendanta Straży Miejskiej. Dawniej problemem nielegalnych wysypisk zajmowały się patrole ekologiczne, obecnie takich brak. Ale chyba powrócimy do tego pomysłu – dodaje. Po naszej interwencji SM i Wydział Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta zajęły się sprawą składowiska w Oborze. Przeprowadzono wizję w terenie. Okazało się, że wysypisko ulokowane jest na granicy gminy Racibórz. Gmina jest więc zobowiązana do uprzątnięcia terenu. To wiąże się z ogromnymi kosztami. Nasze fundusze pozwalają na usunięcie jednego nielegalnego miejsca składowania odpadów rocznie – mówi Zdzisława Sośnierz, naczelnik WOŚiR. W tym roku kasę już wydano. Na rekultywację wysypiska w Oborze magistrat nie ma pieniędzy. Apeluje więc do raciborskich firm i rolników o pomoc w formie bezpłatnego załadunku i transportu śmieci z Obory na Miejskie Składowisko Odpadów. Gmina zapowiada, iż poniesie koszt składowania odpadów. Dodajmy, że sprawcy zanieczyszczenia nie udało się znaleźć.
W zeszłym roku funkcjonariusze SM ujęli 6 osób, które wyrzucały śmieci w miejscu niedozwolonym. Strażnicy ujawnili też wiele terenów nielegalnego wyrzucania resztek, m.in. przy ul. Górnej, Wiejskiej, Gamowskiej oraz w Łężczoku. Część z nich jest zrekultywowana, a część dopiero oczyszczana. Na nielegalne wysypiska najczęściej wywożony jest gruz. Aby oddać go do Miejskiego Składowiska Odpadów potrzebna jest wyspecjalizowana firma. A za jej usługę trzeba zapłacić – twierdzi J. Lipiński. Inne pozostałości raciborzanie palą w przydomowych ogródkach.
Łuk, zdj. Dariusz Fiołka