350 000 zł w błoto
Niecałe 10 mln zł miało wystarczyć, by żwirownie na Ostrogu przekształcić w całoroczny ośrodek rekreacyjny. Kiedy przyszło do projektowania okazało się, że realizacja tej śmiałej wizji będzie kosztować aż 23,5 mln zł. Na tyle miasta nie stać. Magistrat głowi się teraz co dalej robić, bo wyłożono już 350 tys. zł na przygotowanie dokumentacji. Może się okazać, że pieniądze wyrzucono w błoto.
Główny Instytut Górnictwa, który przygotował studium wykonalności obliczył, że na zbudowanie na Ostrogu całorocznego ośrodka potrzeba 9,5 mln zł. Prezydent Jan Osuchowski, gorący orędownik tej inwestycji, zlecił wykonanie dokumentacji technicznej i kosztorysu. Budowa miała być finansowana w trzech czwartych z środków unijnych. Magistrat musiałby wyłożyć niecałe 2,4 mln zł i tyle też wpisano do wieloletniego planu inwestycyjnego. Termin składania wniosków o pieniądze z Brukseli mija 12 września. Teraz nie wiadomo, czy Racibórz złoży wniosek, bo projektant obliczył, że realny koszt budowy to 23,5 mln zł, a udział gminy w inwestycji musiałby wynieść ponad 5,8 mln zł. Budżet nie wytrzyma takiego obciążenia.
Do końca lipca projekt budowy raciborskiego "Acapulco", jak pisaliśmy w kwietniowym numerze "NR", był jak najbardziej realny. Kiedy jednak projektant z Gliwic dostarczył kosztorys, magistrackim urzędnikom opadły ręce. Odpowiedzialny za gospodarkę wiceprezydent Andrzej Bartela przyznaje, że jak na początku sierpnia wrócił z urlopu to złapał się za głowę.
Ratusz próbuje się teraz dowiedzieć w GIG-u, skąd wynikła aż tak duża pomyłka w szacunkach. Czeka na oficjalne stanowisko. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy obliczenia fachowców z tej instytucji wpędziły miasto w kłopoty. Studium dotyczące budowy sieci kanalizacyjnej dla całego powiatu też musiało być mocno skorygowane. Firma doradcza, która ostatecznie pomogła zdobyć Raciborzowi pieniądze w unijnym funduszu Spójności, uznała, że koncepcja GIG-u w ogóle nie miała szans na akceptację Brukseli. Tak legł w gruzach pomysł doprowadzenia ścieków z okolicznych miejscowości do zbudowanej na wyrost raciborskiej oczyszczalni. Miesiące dyskusji nad GIG-owskim dokumentem było przysłowiowym dmuchaniem w gwizdek.
Całoroczny, wielofunkcyjny ośrodek wypoczynkowy na Ostrogu miał obejmować: kąpielisko strzeżone, w tym zjeżdżalnie, brodzik dla dzieci, plaża; boiska sportowe do: mini piłki nożnej, mini hokeja, siatkówki plażowej, koszykówki; pole do gry w mini golfa; ścieżkę zdrowia i rowerową; wielofunkcyjną halę sportową przystosowana do gry w squash`a, tenisa i futsal oraz pola do gry w paintball i speedball. Zaplanowano także pola kempingowe i namiotowe oraz place zabaw dla dzieci. Nie pominięto licznych punktów widokowych i kręgów ogniskowych. Projektowano komercyjne łowisko oraz punkty gastronomiczne.
18 sierpnia urzędnicy ujawnili sprawę radnym. Na posiedzeniu Komisji Gospodarki rozpętała się burza. Powód? Na przygotowania do zagospodarowania żwirowni wydano już 350 tys. zł i - jak podejrzewano - tylko po to, by cała dokumentacja trafiła teraz na półkę i to w sytuacji, gdy w budżecie się nie przelewa. Radni nie widzą możliwości, by miasto zaangażować w projekt, który na lata ograniczy możliwości inwestowania w innych sferach, pomijając już to, czy w ogóle tak kosztowna wizja zyska akceptację w oczach Urzędu Marszałkowskiego, który kwalifikuje wnioski do ostatecznej oceny w Brukseli. Jeśliby bowiem do Raciborza trafiły tak duże pieniądze, to zabraknie dla innych, a potrzeby w zakresie rozbudowy infrastruktury turystycznej na Śląsku są ogromne. Sprawa będzie zapewne dyskutowana na najbliższej sesji Rady Miasta.
Wiceprezydent Bartela przyznaje, że Acapulco stanęło mu jak ość w gardle i trzeba znaleźć jakieś wyjście z tej trudnej sytuacji. Szansy upatruje w partnerstwie publiczno-prawnym, czyli wspólnym inwestowaniu prywatnego kapitału i pieniędzy miejskich. Czy jednak znajdą się chętni do wyłożenia milionów złotych na Ostróg? Musieliby mieć pewność, że pieniądze się zwrócą, a tego nikt nie liczył. Musimy zasiać ziarno - mówi wiceprezydent. Zanim jednak przyniesie ono jakikolwiek plon o unijnym wsparciu dla Acapulco będzie można najprawdopodobniej zapomnieć.
Grzegorz Wawoczny
Drodzy Czytelnicy. W papierowym wydaniu tego numeru, w powyższym tekście zabrakło wzmianki o kosztorysowej wartości inwestycji. Wynosi ona według projektanta 23,5 mln zł, podczas gdy GIG oszacował je na 9,5 mln zł. Za błąd przepraszamy.