Urodziny w Heimacie
Herbert Hupka, były lider Ziomkostwa w Niemczech świętował w rodzinnym Raciborzu 90. rocznicę urodzin.
- Czy względy sentymentalne zdecydowały o tym, że chce Pan obchodzić swoją rocznicę urodzin właśnie w Raciborzu?
- Tak. W Raciborzu dorastałem od czwartego roku życia. Tu upłynęła moja młodość. Z tym miastem wiążą się moje piękne wspomnienia. Tutaj jest moja mała ojczyzna i są groby moich najbliższych - dziadka na Ostrogu, a na cmentarzu ewangelickim babci i cioci.
- Tak. W Raciborzu dorastałem od czwartego roku życia. Tu upłynęła moja młodość. Z tym miastem wiążą się moje piękne wspomnienia. Tutaj jest moja mała ojczyzna i są groby moich najbliższych - dziadka na Ostrogu, a na cmentarzu ewangelickim babci i cioci.
- Jakie zasady wpoili Panu rodzice, którym stara się Pan być wierny przez całe życie?
- Wychowywała mnie matka, jako że ojciec wcześnie zmarł. Mama była ewangeliczką, zaś tata katolikiem. Byłem wychowywany w duchu katolickim, w wielkiej wierności Kościołowi i zasadom przez niego głoszonym. Co niedzielę chodziliśmy do kościoła. To, nawiasem mówiąc, należało do sposobu bycia niemieckiego Ślązaka. Moi rodzice w kościele farnym brali ślub, tu zostałem ochrzczony i przyjąłem I Komunię Św.
- Wychowywała mnie matka, jako że ojciec wcześnie zmarł. Mama była ewangeliczką, zaś tata katolikiem. Byłem wychowywany w duchu katolickim, w wielkiej wierności Kościołowi i zasadom przez niego głoszonym. Co niedzielę chodziliśmy do kościoła. To, nawiasem mówiąc, należało do sposobu bycia niemieckiego Ślązaka. Moi rodzice w kościele farnym brali ślub, tu zostałem ochrzczony i przyjąłem I Komunię Św.
- Jak Pan zapamiętał Racibórz lat swojej młodości?
- Mieszkaliśmy przy ul. Parkowej 3. Chodziłem do gimnazjum, później do Liceum Humanistycznego przy obecnej ul. Gimnazjalnej. W tej właśnie szkole uczył się również mój dziadek, a mój ojciec był tam nauczycielem fizyki. Przeżywałem tu pierwszą miłość. Przypominam sobie, że bardzo chciałem zobaczyć Kraków, ale podróże pociągiem były wówczas bardzo drogie i moją mamę nie było na to stać. Zobaczyłem więc Kraków dopiero w 1992 r.! Wzorem polityków byli wówczas dla mnie, mieszkający w Raciborzu, Karl Ulitzka i Adolf Kaschny.
- Mieszkaliśmy przy ul. Parkowej 3. Chodziłem do gimnazjum, później do Liceum Humanistycznego przy obecnej ul. Gimnazjalnej. W tej właśnie szkole uczył się również mój dziadek, a mój ojciec był tam nauczycielem fizyki. Przeżywałem tu pierwszą miłość. Przypominam sobie, że bardzo chciałem zobaczyć Kraków, ale podróże pociągiem były wówczas bardzo drogie i moją mamę nie było na to stać. Zobaczyłem więc Kraków dopiero w 1992 r.! Wzorem polityków byli wówczas dla mnie, mieszkający w Raciborzu, Karl Ulitzka i Adolf Kaschny.
- Czy jest Pan usatysfakcjonowany ze swego życia?
- Tak, bardzo. W 1994 r. wydana została w Niemczech moja książka autobiograficzna pt. „Niespokojne sumienie. Wspomnienia”. Przetłumaczono ją na język polski. Napisałem także nową książkę, która ukaże się w Niemczech jesienią tego roku. Piszę w niej o tym, że Ślązakiem jest się zawsze, niezależnie od miejsca, gdzie się mieszka. Dla przykładu powiem, że mam kontakt ze Ślązakami z Wrocławia, którzy mieszkają obecnie w USA. Teraz jeszcze bardziej odczuwają swoją tożsamość. To ich jednoczy na obcej ziemi.
- Tak, bardzo. W 1994 r. wydana została w Niemczech moja książka autobiograficzna pt. „Niespokojne sumienie. Wspomnienia”. Przetłumaczono ją na język polski. Napisałem także nową książkę, która ukaże się w Niemczech jesienią tego roku. Piszę w niej o tym, że Ślązakiem jest się zawsze, niezależnie od miejsca, gdzie się mieszka. Dla przykładu powiem, że mam kontakt ze Ślązakami z Wrocławia, którzy mieszkają obecnie w USA. Teraz jeszcze bardziej odczuwają swoją tożsamość. To ich jednoczy na obcej ziemi.
- Jak obecnie postrzega Pan Racibórz?
- Chciałbym, aby raciborzanom żyło się tak dobrze jak obywatelom niemieckim. Niestety, nie jest tu tak jak bym sobie tego życzył. Pod wieloma względami Rybnik wyprzedza Racibórz. Brakuje zapału, by coś się zmieniło w mieście. Poza tym powinno być ono bardziej otwarte na to, by wyjść ze swoją ofertą na zewnątrz, jest przecież miastem z historią i ma coś do zaoferowania. Powinno się w Europie pokazać. Promocja Raciborza to zadanie należące do władz miasta. Wspomnę, że moim wielkim pragnieniem jest, aby przywrócono na budynku przy ul. Kolejowej tablicę pamiątkową poświęconą sławnemu raciborzaninowi - kompozytorowi Arnoldowi Mendelssohnowi, mieszkającemu tam 150 lat temu. Poczyniłem pewne próby, aby do tego doprowadzić. Bardzo chcę też przypomnieć o tym, że w Raciborzu żyli Żydzi. To oni, jako pierwsi byli wypędzeni przez nazistów. Dobrze byłoby postawić tablicę, upamiętniającą ten fakt. Jest to bliskie memu sercu, bo sam jestem pół-Żydem, moja mama była Żydówką. Natomiast cieszę się bardzo, że stanął w Raciborzu pomnik Eichendorffa.
- Chciałbym, aby raciborzanom żyło się tak dobrze jak obywatelom niemieckim. Niestety, nie jest tu tak jak bym sobie tego życzył. Pod wieloma względami Rybnik wyprzedza Racibórz. Brakuje zapału, by coś się zmieniło w mieście. Poza tym powinno być ono bardziej otwarte na to, by wyjść ze swoją ofertą na zewnątrz, jest przecież miastem z historią i ma coś do zaoferowania. Powinno się w Europie pokazać. Promocja Raciborza to zadanie należące do władz miasta. Wspomnę, że moim wielkim pragnieniem jest, aby przywrócono na budynku przy ul. Kolejowej tablicę pamiątkową poświęconą sławnemu raciborzaninowi - kompozytorowi Arnoldowi Mendelssohnowi, mieszkającemu tam 150 lat temu. Poczyniłem pewne próby, aby do tego doprowadzić. Bardzo chcę też przypomnieć o tym, że w Raciborzu żyli Żydzi. To oni, jako pierwsi byli wypędzeni przez nazistów. Dobrze byłoby postawić tablicę, upamiętniającą ten fakt. Jest to bliskie memu sercu, bo sam jestem pół-Żydem, moja mama była Żydówką. Natomiast cieszę się bardzo, że stanął w Raciborzu pomnik Eichendorffa.
- Jakie wydarzenia ostatnich lat były dla Pana szczególnie ważne?
- Cieszę się, że Niemcy się zjednoczyły, że jest demokracja, że są razem z Polską w NATO i Unii Europejskiej. To było moim wielkim pragnieniem, aby Polska weszła do UE, namawiałem do tego raciborzan przed referendum.
- Cieszę się, że Niemcy się zjednoczyły, że jest demokracja, że są razem z Polską w NATO i Unii Europejskiej. To było moim wielkim pragnieniem, aby Polska weszła do UE, namawiałem do tego raciborzan przed referendum.
- Kiedy Pan znów zawita do Raciborza?
- Chciałbym już jesienią, jeśli Bóg pozwoli. W moim wieku każdy kolejny dzień jest Jego darem.
- Chciałbym już jesienią, jeśli Bóg pozwoli. W moim wieku każdy kolejny dzień jest Jego darem.
Herbert Hupka urodził się 15 sierpnia 1915 r. na Cejlonie, w miejscowości Diyatalawa. Bardzo wcześnie stracił ojca, który zmarł z powodu choroby płuc. W 1920 r. zamieszkał w Raciborzu, z którego pochodzili jego rodzice. Pozostał w mieście po zajęciu go w 1945 r. przez wojska radzieckie. Kilka miesięcy później został zmuszony do opuszczenia kraju. Wraz z matką - Sarą z domu Rosenthal - wyjechał do Monachium. W 1948 r. był współzałożycielem Ziomkostwa Ślązaków w Niemczech. W latach 1969-1987 posłował do Bundestagu. W Polsce był postrzegany bardzo negatywnie. Porozumienie między zachodnią chadecją a komunistami w bloku wschodnim było z powodów ideologicznych niemożliwe. Dlatego Herbert Hupka jako jeden z najbardziej znanych obok Herberta Czaji przywódców wypędzonych, trzymał się swoich rewizjonistycznych pozycji. Tego, że obaj byli praktykującymi katolikami, Czaja zresztą aktywnym przeciwnikiem Hitlera, a Hupka jako "pół-Żyd" był dyskryminowany przez nazistów, nie mogli dowiedzieć się Polacy w PRL. Obaj byli dla komunistycznej propagandy przede wszystkim „krzyżakami” i szermierzami „odwiecznego parcia na Wschód” (Drang nach Osten). W 1990 r. Hupka po raz pierwszy od 45 lat przyjechał do Raciborza. Osobiście zaangażował się w uzyskanie 5,8 mln zł dotacji na budowę oczyszczalni ścieków z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Starał się też o dofinansowanie budowy szpitala przy ul. Gamowskiej. W 1998 r. przyznano mu tytuł Zasłużony dla Miasta Raciborza. Mieszka w Bonn.
Serdecznie dziękuję Pani Annie Jambor z hotelu „Polonia”, która służyła mi pomocą jako tłumacz.
Rozmawiała Ewa Halewska