Kontuzja to normalka
Ich wyczyny oglądamy przy rampie obok pomnika Arki Bożka. Dla skaterów to jednak za mało.
Deskorolce poświęcają większość wolnego czasu. Po kilka godzin dziennie jeżdżą, ćwicząc skomplikowane tricki. Kosztuje ich to niemało pieniędzy i zdrowia: Każdy z nas doznał już jakichś kontuzji. Najbardziej chyba cierpią nadgarstki, gdy upadamy – mówi jeden z raciborskich skaterów, WJS, a jego kolega KoNdoR dodaje: Stłuczone pięty, kostki, piszczele, kolana to normalka. Z poważniejszych kontuzji miałem m.in. skręcone kolano. Są świadomi tego, że kontuzje, jakich dotychczas doznali i jakich jeszcze doznają, odbiją się na ich zdrowiu w przyszłości, jednak miłość do kawałka deski z czterema kółkami jest silniejsza.
Zapału do jazdy nie jest w stanie nic ostudzić. Nie powstrzymuje ich nawet brak miejsca do uprawiania skateboardu. W Raciborzu nie ma bowiem żadnego skateparku, co niezwykle smuci deskorolkowych „wyczynowców”: W mieście warunki są kiepskie. Jedyne miejsce, gdzie możemy ćwiczyć, to ta rampa przy pomniku Arki Bożka – mówi PRod (Aphros). Od dłuższego czasu staramy się o uzyskanie zgody miasta na wybudowanie skateparku. Jest już nawet projekt i była już mowa o miejscach, w których mógłby stanąć. Na tym się skończyło – mówi KoNdoR. Plac przy pomniku Arki Bożka, znajdujący się przy jednej z głównych ulic Raciborza. Ruch jest tu wzmożony, co utrudnia akrobacje i szybką jazdę. Dodatkowo przechodzący przez plac ludzie, często się skarżą. Podobno władze miasta mają w planach postawić na naszym placu budynek. Pomnik mają przenieść chyba do Markowic. Wtedy już zupełnie nie będzie gdzie jeździć – mówią skaterzy.
Co sprawia, że mimo przeszkód raciborscy skaterzy nie poddają się i każdą wolną chwilę poświęcają jeździe? To według nich najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu i wyładowanie energii. Jazda na desce to także sport, umożliwiający utrzymanie dobrej kondycji
KoNdoR: Jak to się zaczęło? Znalazłem deskę na balkonie, nie wiem skąd się tam wzięła, ale zacząłem na niej jeździć początkowo po osiedlu.
WJS: Zobaczyłem jak kolega podskakuje i byłem pod wrażeniem. Musiałem też spróbować i tak to się u mnie rozpoczęło.
PRod (Aphros): W moim przypadku to było tak, że pierwszy na desce zaczął jeździć mój brat. Jak wychodził z domu i zostawiał deskę, to zabierałem ją i próbowałem swoich sił.
KoNdoR: Skateboard to dla mnie jest normalny sport, a nie żadna subkultura.
PRod (Aphros): Też nie powiedziałbym, że jest to subkultura, a już na pewno nie łączyłbym jeżdżenia na desce z subkulturą hip-hop. To jest całkiem coś innego.
Joanna Guział