Biegiem po złodziei
W ostatni wakacyjny weekend wyruszamy na nocny patrol z sierżantem sztabowym Tomaszem Łapczyńskim i starszym posterunkowym Dariuszem Filusem. Na przystanku przy ul. Opawskiej tłumy młodych ludzi oczekują na autobus, który zawiezie ich do dyskoteki. W tym czasie włamywacze planują kolejny skok.
ul. Opawska - Ptaszki w klatce
Oficer dyżurny kieruje nas na ul. Opawską. Coś dzieje się na tyłach jednego z barów. Jeden radiowóz zatrzymuje się z przodu, drugi na tyłach lokalu. Dalej akcja toczy się już bardzo szybko. Policjanci wyskakują z samochodów. Jest noc, trudno cokolwiek dojrzeć. Słychać odgłosy pościgu. Po chwili w radiowozie siedzi już dwóch włamywaczy.
Policjanci odwożą ich do szpitala na rutynowe badania, które wykonuje się zatrzymanym przed osadzeniem w areszcie. Wkrótce przyjeżdża kolejny radiowóz z trzecim sprawcą włamania. Zatrzymani to mężczyźni w wieku 28, 49 i 54 lata. Znani są już raciborskiej policji. Do baru włamali się wywarzając drzwi z ubikacji. Od pomieszczeń, w których spodziewali się łupu, dzieliła ich jeszcze ściana... więc ją rozebrali. Na tym jednak zakończyła się ich wyprawa, ponieważ zostali złapani przez policjantów.
pl. Pocztowy - Włamywacze zbiegli
Ktoś włamał się do baru. Widać zniszczone drzwi. Na miejscu jest już właściciel lokalu. Do momentu przybycia policyjnego technika nikt nie wchodzi do środka. Być może uda się zabezpieczyć ślady, które doprowadzą do włamywaczy. Wewnątrz baru któryś z nich zgubił torbę i kurtkę. Rabusiów spłoszył zamontowany w barze alarm. Próbowali go wyłączyć. Udało im się jedynie uszkodzić urządzenie. Właściciel nie potrafi od razu stwierdzić, czy cokolwiek skradli. Okazuje się, że zdążyli zabrać papierosy i artykuły spożywcze. Ich celem najprawdopodobniej była zawartość stojącego w barze automatu do gry. Opróżnianego na noc przez właścicela.
Kilka policyjnych patroli udaje się na poszukiwania sprawców. Przeszukują m.in. teren pobliskiego torowiska. Nie wiadomo, w którą stronę włamywacze uciekli.
pl. Wolności - Lucek z promilami
Szalejący klient pobił barmana. Poszkodowany mówi, że dostał od niego „z główki”. Wskazuje też, że chłopak kilka dni wcześniej zachowywał się w lokalu agresywnie, demolując wystrój wnętrza. Rozmowa toczy się na podwórku. Mężczyzna jest zdenerwowany. Po chwili jeden z policjantów wyprowadza z baru chłopaka. Ten z kolei jest spokojny, humor mu dopisuje. Jest pod wpływem alkoholu. Nie wypiera się, że uderzył barmana. Beztrosko zapowiada, że mu „jeszcze dołoży”. Policjanci zabierają go na komendę. Tam poddany zostaje testowi na alkomacie. Wynik - 3,34 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Wobec chłopaka sporządzony zostaje wniosek do sądu o ukaranie. Lucek, bo tak ma na imię, wydaje się tym nie przejmować. Pokornieje, gdy policjant zapowiada, że wezwie po niego ojca, choć chłopak jest już pełnoletni. Lucek obiecuje, że resztę nocy spędzi grzecznie w domu.
(A.Dik)