Policja nie pobłaża
Skończyły się czasy pobłażliwych policjantów. Jak nie można po dobroci, to najlepiej po kieszeni – twierdzą na komendzie. Liczba mandatów rośnie lawinowo.
Dotychczas raciborska policja wlepiała mandaty zwykle za wykroczenia drogowe. Teraz się to radykalnie zmieniło. Wystarczyć spojrzeć na statystyki. Do września funkcjonariusze ukarali grzywną blisko 6 tys. osób, a w tym samym czasie rok temu niecałe 3,4 tys. Coraz więcej patrole prewencji karzą za naruszenie spokoju, niszczenie mienia społecznego i przyrody, czy picie alkoholu w miejscu publicznym. Właścicieli psów puszczanych bez kagańca karała dotychczas głównie straż miejska. Teraz bez żadnej dyskusji mandat wypisuje policjant.
Skończyły się czasy policjantów pouczających. To nie przynosiło efektu – mówi komendant Edward Mazur. Do września jego funkcjonariusze zarobili dla skarbu państwa 716 tys. zł. Sierpień tego roku był równie „obfity” jak cały 2001 r. Z nowej polityki represji policja nie zrezygnuje. Funkcjonariusze twierdzą, że to model przynoszący efekty w krajach zachodnich. Tam obywatel wie, ile grozi mu kary za konkretne przewinienie. Wizja zapłaty kilkuset nieraz euro skutecznie odwodzi od naruszania porządku. Tak powoli staje się w Polsce.
Wraz ze wzrostem represji rośnie liczba skarg kierowanych na raciborskich policjantów. Pozostają bez echa, bo ujawniane przypadki to ewidentne łamanie przepisów, co więcej bardzo uciążliwe dla sąsiadów. Problemem są nocne imprezy, psy załatwiające swoje potrzeby na trawnikach czy w piaskownicach, młodzież pijąca alkohol w miejscach publicznych. Jesteśmy nadal przyjaźni, ale jak nie będziemy drodzy, to sobie z tym nie poradzimy – dodaje komendant. Jego zdaniem przyniesie to dobre efekty. Zaleca, by wszystkie przypadki łamania porządku zgłaszać policji. Uciążliwym sąsiadom funkcjonariusze nie będą już tylko grozić palcem.
Policja ma w walce z wykroczeniami jeszcze jeden oręż – coraz skuteczniejszy w ściąganiu grzywien aparat skarbowy. Dziś już nie ma przypadków, że niezapłacony mandat gdzieś się zapodzieje. Prędzej czy później otrzymamy wezwanie do zapłaty, a jeśli je zbagatelizujemy, to możemy się spodziewać wizyty komornika.
G. Wawoczny