Tragedia o świcie
Do pożaru kamienicy doszło nad ranem, 3 października, przy ul. Książęcej. Ogień wybuchł najprawdopodobniej w mieszkaniu na drugim piętrze. Od płomieni błyskawicznie zajął się strych budynku.
W akcji ratunkowej wzięło udział sześć jednostek strażackich, w tym także ochotnicy z Brzezia i Markowic. Zgłoszenie odebrali ok. godz. 6.00. Sytuacja wyglądała groźnie. Z początku mieliśmy informację, że w płonącym mieszkaniu ktoś może być - mówi dowódca zmiany st. asp. Roman Kraszewski. Trudno mi teraz o tym mówić. Bałem się o życie mieszkańców. Poczułem ulgę, jak dojechałem na miejsce i zobaczyłem, że wszyscy stoją na zewnątrz - opowiada zdenerwowany właściciel kamienicy. Pożar był o tyle groźny, że płonący budynek znajduje się w ciągu kilku zabudowań. Od płomieni mogły zająć się także sąsiednie domy.
Mieszkańcy szybko opuścili płonący budynek. Z daleka obserwowali akcję gaśniczą. Gdy wybuchł ogień, wielu z nich jeszcze spało. Obudził nas jakiś przechodzień, dzwonił, że się nam kamienica pali - mówi jeden z mężczyzn.
Akcją dowodził mł. bryg. Jan Pawnik, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Na miejsce przybyło też pogotowie gazowe, energetyczne, służby medyczne oraz policja i Straż Miejska.
Wstępnie straty oszacowane zostały na 300 tys. zł. Ogień naruszył konstrukcję dachu. Nie wiadomo jeszcze jaki jest całkowity rozmiar zniszczeń. Trwają ustalenia przyczyny pożaru. Kamienica była ubezpieczona.
(Adk)