„Harleyowcy" jak się patrzy!
Znaleźliśmy się tuż przed gwiazdami. Marna to pociecha, bo znaczy to tyle, że w Narodowym Teście na Prawo Jazdy, jako grupa zajęliśmy przedostatnie miejsce. Ale zabawa była przednia - wspominają raciborscy motocykliści udział w programie telewizji TVN.
Wojtek Bednarek, Marek Nowak, Maciek Pakuła oraz nasza redakcyjna koleżanka Ola Dik z mężem Grzegorzem wystąpili jako „harleyowcy". Co prawda, z motocyklami tej marki nie mamy nic wspólnego, to jednak motocyklistami wszyscy jak najbardziej jesteśmy - zapewnia Wojtek. Do programu zaprosił ich kolega, „prawdziwy harleyowiec" z Krakowa. Co prawda wytłumaczył organizatorom, że w Polsce jest wręcz niemożliwe, by w jednym miejscu i czasie zebrać aż 40 właścicieli „hadeków", jednak było już za późno, ponieważ spoty zapowiadające program były już emitowane.
Raciborzanie zmierzyli się z grupami strażników miejskich, stewardes, rowerzystów, laweciarzy, młodych rodziców oraz gwiazd, wśród których byli m.in. Jolanta Pieńkowska, Ewa Drzyzga, Piotr Gąsowski, Piotr Machalica, Andrzej „Piasek" Piaseczny. Gospodarzami programu byli ulubieńcy kamer - Magda Mołek i Andrzej Sołtysik.
Realizowany na żywo program z udziałem 250-osobowej publiczności i gwiazd, znanych jedynie z telewizyjnego ekranu był dla nich niezapomnianym doświadczeniem. Z drugiej strony kamery wygląda to zupełnie inaczej niż przed telewizorem. Zabawne, że w tak ogromnym studiu publiczność w zasadzie nie słyszała tego, co mówią prowadzący. Nie było też podglądu obrazu, który mieli telewidzowie. Najlepiej słyszeliśmy członków ekipy technicznej, którzy podczas każdej przerwy reklamowej przypominali nam, że nie możemy wychodzić ze studia oraz tego, kiedy możemy bić brawo - opowiada Marek.
Pomimo ogromnego zmęczenia (program zaczął się po 17.00 a na miejsce przywieziono ich już o 14.00) byli pod wrażeniem rozmachu realizacji, scenografii oraz uprzejmości gwiazd, które cierpliwie pozowały do zdjęć. Po wielogodzinnym programie, który zakończył się tuż przed północą, nie zdradzały zniecierpliwienia.
Przekonali się również, że na powodzenie prowadzącego program, a co za tym idzie, sympatię milionów Polaków, składa się ciężka praca wielu osób, których w telewizji już nie widać. Z nieukrywanym podziwem przyglądaliśmy się wyczynom operatorów kamery, którzy cały czas sprzęt nosili na sobie, umocowany na specjalnym stelażu. Z tyłu podtrzymywani byli przez osobę, czuwającą, by przy wykonywaniu piruetów, nie stracili równowagi. Ktoś inny jeszcze pilnował, by kamerzysta nie potknął się o kable - mówi Grzegorz.
Każdy z nich otrzymał pilota, za pomocą którego odpowiadał na testowe pytania. Były bardzo proste, każdy to przyzna. Jakim cudem przegraliśmy w taki sposób, nie wiadomo. Zapewniamy, że przynajmniej raciborska grupa nie miała z pytaniami żadnego problemu. W końcu był z nami Wojtek, na co dzień strażnik miejski, a to w końcu jego koledzy po fachu okazali się najlepsi. Co prawda ze zdziwieniem zauważyliśmy, że w naszym sektorze zasiadły też starsze panie oraz młodzież, która prawa jazdy chyba jeszcze nie miała, ale... przecież liczy się dobra zabawa - twierdzą zgodnie. A tej im nie brakowało. Teraz przyznają, że od czasu do czasu muszą tłumaczyć zagadującym ich ludziom, że hondy, yamahy, suzuki czy bmw to nie „harleye".
(ma.w)