„Kafeklacz” i tańce
Tego wieczoru znowu mieli okazję poczuć się jak w czasach młodości. Spotkać się ze znajomymi, „poklachać przy kawie i kołoczu”, posłuchać muzyki a nawet, co niektórzy, potańczyć.
Już drugi raz odbywał się w Jankowicach Dzień Seniora, w którym uczestniczyli mieszkańcy Jankowic, Rud i Rudy Kozielskiej. O stronę kulinarną imprezy zadbały członkinie Koła Gospodyń Wiejskich.
Chcieliśmy, żeby osoby starsze, samotne, które już nigdzie nie wychodzą, mogły chociaż raz w roku spotkać się, porozmawiać – tłumaczy ideę przedsięwzięcia sołtys Jankowic, Henryk Machnik. Z tego co widać, jest to potrzebne, ludzie sobie to chwalą i chętnie przychodzą. Oni, mimo iż mieszkają obok siebie, często w ogóle się nie kontaktują i taka impreza dla wielu jest jedyną okazją, żeby spotkać znajomych z sąsiedniej wsi – dopowiada Manfred Wrona, jeden z pomysłodawców.
Jedną z takich osób jest 93-letnia Elżbieta Przybyła z Jankowic. Kobietę trudno było namówić na udział w imprezie, gdyż raczej nie wychodzi z domu. Jedynie latem posiedzę w ogródku z rodziną i sąsiadkami – opowiada. Tym razem nie pożałowała jednak swojej decyzji. Bardzo tutaj jest miło, ale człowiek już tyle w życiu przeszedł – mówi z zadumą. Młodość spędziła „na służbie”, w domu dyrektora fabryki dywanów w Kietrzu. W 1936 r., w wieku 23 lat wyszła za mąż. Jej małżonek też pochodził z Jankowic. Znali się od urodzenia, razem chodzili do szkoły. Potem znajomość na chwilę się urwała. Po ślubie Przybyła pracował „na grubie”, czyli na kopalni. Nadeszła wojna a wraz z nią kolejna, tym razem 4-letnia rozłąka dla młodego małżeństwa. Męża miałam dobrego – wspomina seniorka. Zmarł 25 lat temu. Dochowali się trojga dzieci, najstarszy syn również już nie żyje. Córka Maria mieszka w Jankowicach i opiekuje się matką. W tym samym domu mieszka też wnuczka pani Elżbiety z mężem. Rodzina (ma już 7 wnucząt i 14 prawnucząt) jest dla drugiej najstarszej mieszkanki Jankowic największą radością i pociechą.
(e.Ż)