Panzerfaust pod szkołą
O znalezieniu 27 października niewybuchu powiadomili policję robotnicy prowadzący prace ziemne na terenie Szkoły Podstawowej nr 4 w Raciborzu. Ich zdaniem była to ręczna wyrzutnia rakietowa wraz z pociskiem. Wszyscy uczniowie zostali natychmiast ewakuowani.
Skorodowany kawał metalu został wydobyty z ziemi przez koparkę. Ostrożnie przeniosłem go na piasek, zabezpieczyłem teren i wezwałem policję. Wiem, jak w takim przypadku postąpić, ponieważ w wojsku służyłem w jednostce saperskiej - opowiada Henryk Suder, robotnik, który zauważył podejrzany przedmiot. O sytuacji dowiedziałam się od policji. Zarządziłam ewakuację uczniów i personelu. Nauczyciele wyprowadzili dzieci poza obręb szkoły. Na początku nie powiedzieliśmy uczniom, że powodem tego jest pocisk, żeby nie wywołać wśród nich paniki - relacjonuje Ewa Miecznikowska, dyrektor szkoły. W tym czasie przebywało w niej ok. 260 dzieci.
Na miejsce przybyła grupa pirotechników z raciborskiej komendy. W trybie pilnym wezwani zostali saperzy z Lublińca ze względu na to, że zagrożenie dotyczyło szkoły. Pirotechnicy dokonali rozpoznania i ustalili, że był to kawałek zardzewiałej rury - mówi Sebastian Dworak, rzecznik prasowy raciborskiej policji. Swoim wyglądem mogło to przypominać pocisk, ale nie był to żaden niewybuch czy niewypał - wyjaśnia asp. sztab. Krzysztof Janoch z grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego KPP w Raciborzu, która zabezpieczyła znalezisko. Po dokonanych ustaleniach lublinieccy saperzy zostali odwołani z akcji. Nie mieli chwili do stracenia, ponieważ spieszyli się do niewybuchu znalezionego dzień wcześniej w Chałupkach, podczas prac związanych z budową drogi.
Robotnicy pracujący na terenie szkoły są jednak innego zdania. Z całym przekonaniem twierdzą, że był to niemiecki panzerfaust. Na dowód pokazują jeszcze jeden, wykopany z ziemi przedmiot, przypominający wyrzutnię bez pocisku oraz żołnierski hełm, pochodzący z czasów II wojny światowej.
(Adk)