Nie ma ludzi
Gmina Krzanowice od lat notuje najniższe frekwencje wyborcze w powiecie raciborskim. Co tu się dziwić, skoro nie ma komu głosować – mówi burmistrz Manfred Abrahamczyk. Polska demokracja przegrywa w jego gminie z euro.
Dobrze płatnej roboty w powiecie raciborskim nie ma, więc kto tylko żyw i ma paszport niemiecki jedzie do pracy na Zachodzie. Mówią, że za granicą zarabia około połowa aktywnych zawodowo naszych mieszkańców – twierdzi burmistrz. Przy intensywnej pracy można zarobić nawet do tysiąca euro na rękę. Nie ma się więc co dziwić, że ludzie pakują walizki i jadą na saksy. Do swoich zadbanych domów przyjeżdżają na święta. A że wybory do świąt nie należą, więc lokale świecą pustkami. W Krzanowicach polska demokracja przegrywa z euro. Jak jeszcze ludzie zobaczą teraz, co się dzieje w tej polskiej polityce, to na następne głosowanie przyjdą tylko sami fascynaci – dodaje burmistrz.
Z frekwencją w Krzanowicach ma problemy nie tylko polska demokracja, ale i mecze tutejszej drużyny oraz imprezy kulturalne. Trybuny i widownie świecą pustkami. Ponoć nawet właściciele barów skarżą się, że stała klientela jest znacznie mniejsza niż dawniej.
W wyborach do Sejmu w Krzanowicach mogły głosować 4883 osoby. Poszło 1075. Frekwencja 22 proc. Średnia w powiecie raciborskim 31,5 proc. W wyborach prezydenckich 9 października frekwencja w Krzanowicach wyniosła 30,94 proc., zaś średnio w powiecie 39,44 proc. W drugiej turze wyborów frekwencja w gminie podskoczyła co prawda do 32,44 proc., ale i tak była najniższa w Raciborskiem. Średnia dla powiatu wyniosła 40,97 proc.
(waw)