Dawnych hoteli czar
Współczesny Racibórz może tylko pomarzyć o takiej liczbie hoteli, jaką miał przed wojną. Po renomowanych niegdyś gościńcach pozostało tylko wspomnienie. Wyjątkiem jest „Polonia”, czyli dawny Knittel’s Hotel. Co więcej, zachowało się nawet tutejsze oryginalne menu, a w nim propozycja dań z homarów, krabich odwłoków oraz norymberska sałata z wołowego pyska.
Hotel „Dom niemiecki” (ul. Panieńska, dziś Chopina), „Książę Pruski” (ul. Odrzańska) czy „Hansa” (Nowy Targ, dziś pl. Długosza) stanowiły kiedyś wizytówkę miasta. W dobrym hotelarskim tonie było wydawać własne pocztówki, karty wizytowe, kwity kelnerskie oraz jadłospisy. Menu wykonywano w raciborskich oficynach wydawniczych. Były profesjonalnie i z gustem zaprojektowane, drukowane na dobrym jakościowo papierze. Hotelarze wiedzieli, że inwestycje w jakość zwracają się wielekroć i są oznaką szacunku do klienta.
Po raciborskich hotelach pozostało dziś kilkadziesiąt rzadkich pocztówek, reklamy z przedwojennych druków ulotnych, książek czy broszur. Zupełnym wyjątkiem jest menu, jakie obecnemu dyrektorowi „Polonii” Tomaszowi Czerwińskiemu udostępniła Brygitte Gaelle, córka ostatniego właściciela hotelu przy pl. Dworcowym, wówczas zwącym się Knittel’s Hotel. Według księgi adresowej Raciborza z 1942 r. był to największy i najlepiej wyposażony gościniec. Miał aż 60 miejsc (dla porównania drugi największy hotel Bruck’a „Książę Pruski” miał ich 40), garaże dla klientów, centralne ogrzewanie, telefony w pokojach, ofertę kuchni dietetycznej oraz własny ogródek letni. Nocleg kosztował tu od 2,40 do 3,60 marek, a śniadanie 1,15 marki.
Wyjątkowym rarytasem wśród całostek, jakie udało się zgromadzić do opracowania „Kuchnia raciborska” jest menu z Knittel’s Hotel, z czasów kiedy właścicielem był E. König. Już w czołówce rzuca się w oczy zachęta do organizowania tu imprez rodzinnych: „Nasz zakład dostarcza Państwu przy uroczystościach, weselach itd. w starannym i tanim wykonaniu najlepsze z naszej kuchni i piwnicy. Doradzamy chętnie i bez zobowiązań”.
Cóż jednak można było zjeść? Ano oferta mogła przyprawić o zawrót głowy. Rzecz jasna trzeba było mieć wypchany portfel. Z przystawek warto zwrócić uwagę na pasztet z gęsich wątróbek z masłem i tostem (cena 2 marki Rzeszy - RM) majonez z langustą, masłem i tostem za 1,50 RM, kromkę biesiadną za 1,20 RM oraz majonez z krabami, jajkiem i tostem za 1 RM. Jak widać, dziś na próżno szukać tych specjałów w naszych restauracjach. A jakby tego było mało, przedwojenna „Polonia” serwowała także japońskiego oraz koronnego homara, krabie odwłoki w majonezie i norymberską sałatę z wołowego pyska.
Wśród zup znajdujemy ciekawostkę – bulion z raków za 80 fen. Z ryb można było sobie zażyczyć flądrę z Morza Północnego z brunatnym masłem za jedynie 1,40 RM oraz solę przyrządzoną „na sposób młynarzowej”. Menu zawiera prawdziwy festiwal drugich dań, zarówno z mięsa wołowego, wieprzowego, cielęcego i dziczyzny. To cała seria: rumsztyków, kotletów, filetów, sznycli, ozorków, karkówek, befsztyków. Uwagę zwraca np. „garnek Hohenzollernów” robiony z wołowiny i serwowany w cenie 1,6 RM.
Więcej o pozostałych wyjątkowych: daniach, warzywach, zakąskach, dodatkach, deserach, napojach, alkoholach i piwie, sałatkach, kompotach, serach z Hotelu Knittels’a w książce Grzegorza Wawocznego pt. „Kuchnia raciborska. Podróże kulinarne po dawnej i obecnej ziemi raciborskiej”. Liczące 592 s. wydawnictwo, opisujące dzieje jedzenia w Raciborzu i okolicach oraz zawierające receptury miejscowych gospodyń, jest już dostępne w księgarniach „Dom Książki” i Empik przy Rynku oraz „Oficyna” przy ul. Odrzańskiej a także w Rudach (Księgarnia „Na szlaku”) i Krzyżanowicach (kiosk ul. Główna).
(waw)