Pracowity urzędnik
Prywatna działalność gospodarcza, prowadzona przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego wzbudziła u mieszkańców Tworkowa podejrzenia o brak bezstronności przy podejmowanych przez niego decyzjach. Poskarżyli się na to staroście, a następnie, nie zadowoleni z uzyskanej odpowiedzi, na zarząd powiatu. Rada, co prawda, uznała ich skargę za bezzasadną, jednak starosta przyznał, że ich zastrzeżenia były słuszne.
Sprawa wyszła na jaw podczas ciągnącego się już ponad 10 lat sąsiedzkiego sporu. Kaszowie zarzucają właścicielom graniczącego z ich posesją warsztatu stolarskiego, że zakład jest samowolą budowlaną. Zebrali w tej sprawie już stosy dokumentów, z orzeczonymi na ich korzyść wyrokami Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego włącznie.
Sąsiedzi, czyli rodzina Pękałów mają z kolei żal do urzędników, że wydali zgodę na modernizację stolarni bez rzetelnego sprawdzenia dokumentacji. Inwestycja ruszyła, z dawnej wiaty powstał warsztat z prawdziwego zdarzenia. Jakby od razu powiedzieli, że coś jest nie tak, to przecież zaczęlibyśmy budować gdzie indziej. A tak to nie dość, że zmarnowana została wieloletnia praca, to również pieniądze i nerwy - żali się Józef Pękała, właściciel zakładu.
Kaszowie chcą, by powstały bez zezwolenia obiekt został zlikwidowany. Wskazują, że częściowo postawiony jest na ich gruncie. Pękałowie natomiast twierdzą, że ich sąsiadami kieruje nie tyle troska o przestrzeganie prawa, co zwyczajna złośliwość i zawiść. Wystarczy, że na podwórku postawię deskę, zaraz sąsiad skarży na mnie, że buduję bez zezwolenia i już mam na głowie urzędników i kontrole - skarży się stolarz.
Wzajemnym oskarżeniom i niechęci końca nie widać. Padają one także pod adresem urzędników. Kaszowie twierdzą, że działają oni na korzyść Pękałów, a ci, że jest odwrotnie. Urzędnikiem, który dostał się w „oko cyklonu” jest Lucjan Knura, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. W trakcie zbierania dokumentacji Kaszowie odkryli, że w czasie, kiedy pełnił tę funkcję, prowadził także działalność gospodarczą w tej samej dziedzinie. Wzbudziło to u nich podejrzenie, że jako urzędnik państwowy mógł zatwierdzać swoje prywatne projekty. To, ich zdaniem, tłumaczyłoby jego opieszałość w egzekwowaniu przepisów budowlanych, która w ich przypadku trwa już ponad 10 lat.
Prowadziłem działalność gospodarczą, zanim zatrudniłem się w Starostwie. Potem czyniłem to dalej, bo nikt nie zmuszał mnie do jej likwidacji - przyznaje Lucjan Knura, PINB w Raciborzu. Twierdzi, że zlikwidował ją po dwóch latach, 30 maja 2003 r. Tłumaczy to wcześniejszymi zobowiązaniami, z których musiał się wywiązać. Zapewnia też, że jako urzędnik nie nadzorował spraw, w których tworzył projekty. Nie kryje również, że zdarzało mu się je realizować w ramach umowy o dzieło, zastrzegając iż robił to poza terenem powiatu raciborskiego.
Kaszowie w tej sprawie złożyli w Starostwie skargę. Starosta przyznał im rację, że postępowanie Lucjana Knury mogło faktycznie wzbudzić „uzasadnione obawy o bezstronność organu przy wydawaniu rozstrzygnięć w zakresie prawa budowlanego”. Skarżący zostali powiadomieni także o tym, że urzędnik zaprzestał prowadzenia działalności w 2003 r. Jak się okazało, nie do końca było to zgodne z prawdą.
Lucjan Knura złożył pisemne oświadczenie, przedstawiając stosowne dokumenty, potwierdzające, że zawiesił prowadzenie działalności gospodarczej - wyjaśnia Mirosław Lenk, sekretarz raciborskiego Starostwa. Nie okazał natomiast decyzji prezydenta miasta o wykreśleniu działalności z ewidencji. Uzyskał ją dopiero w lipcu tego roku. Formalnie, zgodnie z prawem dopiero wtedy zaprzestał prowadzenia działalności gospodarczej - przyznaje sekretarz. Potwierdza również, że do takiej sytuacji dojść nie powinno. Przyznaje, że urzędnik, wydający decyzje administracyjne, w tym przypadku dotyczące nadzoru całego procesu budowlanego, od stwierdzenia legalności pozwolenia na budowę po jej odbiór, nie powinien w tej dziedzinie prowadzić prywatnej działalności.
Jednak wcześniejsza odpowiedź starosty na wniesioną skargę Kaszów nie zadowoliła. Kolejną napisali w lipcu. We wrześniu, nie doczekawszy się odpowiedzi, złożyli skargą na zarząd powiatu raciborskiego. Rozpatrzyła ją Rada Powiatu podczas sesji, uznając za bezzasadną. Starosta jednak potwierdził ich obawy, kategorycznie twierdząc, że do takiej sytuacji dojść nie powinno.
Ale i to zakończeniu sporu się nie przysłuży. Stolarze, zapędzeni urzędniczymi decyzjami w kozi róg, zmienili lokalizację zakładu. Budują go od podstaw na zakupionym w tym celu gruncie. Przedmiot konfliktu zniknie, wzajemne urazy pozostaną. Podobnie jak nieufność do urzędników.
(A.Dik)