Tragiczne Mayday
23-latek z Raciborza zmarł podczas katowickiego „Mayday”. W jego krwi wykryto narkotyki. Lekarze przez 4 godziny walczyli o życie chłopaka.
Do Katowic przyjechał 10 listopada z bratem. „Mayday” to największa w Polsce impreza techno. O godz. 19.00 weszli do Spodka. Według policji bracia zgubili się w tłumie. Około godz. 1.30 ochrona przyprowadziła do punktu medycznego dziwnie zachowującego się chłopaka. Krzyczał, szarpał się, miał przywidzenia. Był bardzo osłabiony. Został przewieziony do szpitala kolejowego w Katowicach - relacjonuje Magdalena Szymańska-Mizera, oficer prasowy katowickiej policji.
Stan zdrowia Michała K. się pogarszał. Chłopak miał 42 stopnie gorączki. Serce biło mu 150 razy na minutę. Natychmiast pobrano krew i przesłano do analizy na oddziale zatruć w Sosnowcu. Wykryto stężenie amfetaminy, metaamfetaminy i ekstazy. Z zeznań świadków wynika, że chłopak pił też alkohol. Najwidoczniej dawka była zbyt silna i nie wytrzymało jego serce. Jednak dopiero wyniki sekcji zwłok wykażą dokładną przyczynę zgonu - mówi M. Szymańska-Mizera. Brat twierdzi, że Michał nie brał narkotyków.
Michał K. zmarł 11 listopada w szpitalu o godz. 6.00. Studiował na piątym roku opolskiej uczelni. Podczas imprezy policjanci zatrzymali trzy osoby, posiadające przy sobie narkotyki.
(Adk)