Będę uprawiać kamienie
Od dwóch lat nie mogę uprawiać swojego pola. Do jednego kawałka nie mam dojazdu a na drugim nasypali mi kamieni i gruzu. Jestem rolnikiem i z tego żyję - skarży się Jadwiga Zdziebłowska, mieszkanka Chałupek. Powodem jej zmartwień jest budowa obwodnicy. Choć kobieta nie kwestionuje samej inwestycji, to ma żal do wykonawcy, że ignoruje problemy lokalnej społeczności.
Jadwiga Zdziebłowska prowadzi na swoje pole. Przez dwa lata pozwalała, by korzystali z niego pracownicy firmy, wykonującej roboty. Jeździli tędy ciężkim sprzętem, zostawiali go tam, składowali materiały. Mieli za to nawieźć ziemi i wyrównać teren. Wiedzieli, że jest to pole uprawne - mówi mieszkanka Chałupek. Zamiast ziemi, wysypali tam gruz i kamienie. I co ja na tym będę uprawiać? - żali się kobieta. Przedstawia dokument, w którym wykonawca do 15 października zobowiązał się zrekultywować teren. Obiecali to po tym, jak wysłałam im pismo, że chcę odszkodowania za czas, kiedy nie mogłam uprawiać pola. Napisałam, że oddam sprawę do sądu. Wtedy przyszli, prosili, żebym tego nie robiła, bo będą mieli problemy z inwestorem, który im za to nie zapłaci. Obiecali, że wszystko naprawią. Skoro tak, to się zgodziłam. A oni o wszystkim zapomnieli. Ten, co obiecywał, pojechał na inną budowę, a ten, co po nim przyszedł, to nie wiedział o co chodzi. Po prostu lekceważą nas - mówi Zdziebłowska.
Kłopot stanowi dla niej także inny kawałek pola, oddzielony od reszty obwodnicą. Nie może tam dojechać, ponieważ nie ma zjazdu. Między poziomem pola a drogi jest ponad metr różnicy. Na jej prośby o rozwiązanie problemu tuż przy drodze położona została plastikowa rura i zasypana piaskiem. Na spotkanie z dziennikarzem przychodzą też inni mieszkańcy, sołtys, radny z gminy oraz członek rady sołeckiej. Każdy mówi o problemach. Oprócz braku dojazdu do pól, skarżą się m.in. na to, że wybudowana droga uniemożliwia wypróżnianie przydomowego szamba. Znajduje się ono kilka metrów od skrzyżowania. Z drugiej strony jest skarpa. W obu przypadkach nie wiadomo w jaki sposób szambowóz tu dojedzie. Stanisława Rymer skarży się z kolei na to, że ciężarówki, dojeżdżające na budowę, zniszczyły jej płot, naruszając jego konstrukcję. Urwany drut szpanujący, naruszony fundament, skruszony beton, skrzywiony słupek i porozrywana siatka - wylicza swoje szkody. Niezrozumiałe jej zdaniem jest to, że ciężkie wozy nagminnie korzystały z wąskiej osiedlowej uliczki, choć miały wytyczoną do tego inną drogę. Interweniowała w tej sprawie w Urzędzie Gminy. Pomocy jednak nie uzyskała.
Wicewójt gminy Maksymilian Lamczyk, zajmujący się zagadnieniem, zapewnia, że żaden z mieszkańców nie pozostanie sam ze swoimi problemami. Twierdzi też, że o zaistniałych kłopotach na bieżąco informowany jest wykonawca, który obiecał naprawić szkody i wszelkie usterki. O ile oczywiście powstały z jego winy. Przyznaje, że budowa nie jest jeszcze zakończona, więc być może dlatego nie wszystko jest jeszcze załatwione. Kiedy dojdzie do odbioru inwestycji, to jako gmina na pewno zostaniemy poproszeni jako jedna ze stron. Jeżeli coś będzie nie tak, to zainterweniujemy - zapewnia wicewójt. Podobnie uważa też sołtys Ryszard Chrobak.
W biurze wykonawcy odsyłłają nas do inwestora. Dopilnujemy, by wykonawca wywiązał się ze wszystkich zobowiązań, także wobec mieszkańców. Mieliśmy już podobne zgłoszenia i staramy się je na bieżąco rozpatrywać. Na pewno nie dopuścimy, by okoliczna ludność pozostała ze swoimi problemami sama - zapewnia Zenon Żemła, zastępca kierownika wydziału kontraktu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, oddziału w Katowicach. Obiecuje, że wyjaśni sprawę. Jeżeli faktycznie ta pani ma takie problemy, to nie podlega dyskusji, że trzeba je rozwiązać - dodaje.
Cała inwestycja kosztuje 20 mln zł. Obwodnica ma 3,9 km długości. Oprócz tego wybudowane zostały 4 km dróg dojazdowych m.in. do pól. Zenon Żemła przyznaje, że przy budowie na taką skalę, z udziałem tylu pracowników trudno jest by obyło się bez problemów. Postaramy się je rozwiązać. Obwodnica przecież ma służyć także tym mieszkańcom - mówi.
Czas pokaże, czy obietnice będą zrealizowane. Mieszkańcy obawiają się, by nie były to jedynie puste słowa, po których problemy pozostaną tak, jak kamienie na polu.
(A.Dik)