Historia zaklęta w rachunkach
Kolekcjonerski zapał pozwala odtworzyć obraz dawnego raciborskiego cukiernictwa. W starych, pięknie zdobionych rachunkach jak zaklęta tkwi historia słodkich imperiów, z których niegdyś słynęło nasze miasto na całe Niemcy.
Symbolem raciborskiego sukcesu w branży cukierniczej jest firma rodziny Sobtzick. To sięgające początków XIX w. wielkie imperium, znane w całych Niemczech, mogące się pochwalić oddziałami we Wrocławiu i Monachium (centrala znajdowała się w Raciborzu), dostarczało wyśmienite słodycze nawet na cesarski dwór, gdzie, rzecz jasna, nie brakowało łasuchów, kusych na miodowe pierniki czy oblewane czekoladą owoce. Otrzymanie tytułu dworskiego dostawcy wymagało nie lada zabiegów a przede wszystkim gwarancji odpowiedniej jakości. W cieniu Sobtzicków pozostają trochę nie mniej znane w Niemczech przełomu XIX/XX w. firmy Hermann Preiss, Wedekind, Rohlapp & Co czy Bernhard Niedopil. Poświęćmy im trochę uwagi.
Zakład Preissa istniał przy Weidenstrasse, czyli obecnej Staszica. Zbudowano go w 1886 r. Produkowano tu: cukierki, praliny, drażetki, marcepan, pierniki miodowe oraz wyroby świąteczne na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Fabryka Wedekinda i Rohlappa znajdowała się niedaleko stąd, bo przy ul. Kolejowej. Produkowała niezwykle popularne czekolady marki Eichendorff i Oderperle, czyli Perła Odrzańska. Budynki po obydwu zakładach przetrwały do dziś. Ich wygląd z przełomu XIX/XX w. możemy poznać dzięki unikalnym, pięknie zdobionym rachunkom. To rarytasy na kolekcjonerskich rynkach. Po pierwsze dlatego, że w tym czasie szanujące się firmy zatrudniały mistrzów rytowników, którzy z niezwykłą wprawą i benedyktyńską cierpliwością wykonywali widoki fabryk kopiowane potem w nagłówkach rachunków (z rzadka można znaleźć również określenie „factura”). Po drugie, mimo iż rachunków tych były niegdyś tysiące, to do dziś pozostały nieliczne egzemplarze, osiągając na giełdach kolekcjonerskich niemałą cenę.
Dawne rachunki są świetnym przyczynkiem do odtwarzania wyglądu dawnego Raciborza, ale kryją jeszcze i inne tajemnice. Wprawione oko wychwyci natychmiast całą gamę nazw dawnych wyrobów. Weźmy na przykład datowany na 10 kwietnia 1907 r. rachunek Wedekinda, Rohlappa & Co. W lewym górnym rogu widać kopie awersów medali, jakie wyroby firmy zdobyły na targach. W prawym górnym rogu dowiemy się, iż dostarczała na rynek aż dziesięć rodzajów czekolad określanych jako „specjalności”. Tego nie powstydziłyby się nawet duże współczesne firmy, jak chociażby Wedel czy Goplana. Była m.in. „St. Hubertus-Chocolate”, „Automobil-Chocolate”, „Eichendorff-Chocolate” czy też tabliczka o kuszącym smaku pistacjowym. Wedekind, Rohlapp & Co specjalizował się również w ciastach miodowych i konfiturach.
Sąsiad z Weidenstrasse nie był gorszy. Preiss miał potężną kolekcję medali z targów oraz mocny brand – jak mawiają współcześni spece od marketingu – czyli markę „Prisetti”. Pod nią to handlował swoimi czekoladami, piernikami, konfiturami oraz masą marcepanową i kakao. Najlepsze czekolady Preissa miały nazwy iście patriotyczne: „Nasz Hindenburg” oraz „Niemcy i Austria są przodujące”.
Zakład Bernharda Niedopila, wedle danych z rachunku datowanego na 1931 r., znajdował się przy ul. Długiej 11b. Na przepięknej pocztówce przedstawiającej Ostróg, a wysłanej we wrześniu 1903 r., ujęta jest kamienica z szyldem „Bernhard Niedopil”. Najprawdopodobniej więc to w obecnej dzielnicy Raciborza, wówczas odrębnej gminie, należy upatrywać początków firmy, która działała do lat 30. XX w. Produkowała wtedy dropsy „Żołnierskie” i „Hindenburg”, lody waniliowe i keksy mleczne.
Reprodukcję kolekcji dawnych rachunków można obejrzeć w nowej książce Grzegorza Wawocznego pt. „Kuchnia raciborska. Podróże kulinarne po dawnej i obecnej ziemi raciborskiej”. Liczące 592 s. wydawnictwo zawiera historię jedzenia w Raciborzu i okolicach oraz dziesiątki przepisów podanych przez miejscowe gospodynie, cukierników i rzeźników. Książkę można nabyć w księgarniach: „Dom Książki”, „Oficyna” oraz „Empik” w Raciborzu a także w oficynie „Na szlaku” w Rudach i kiosku przy ul. Głównej w Krzyżanowicach.
(waw)