Przestać się bać
Podpalił mieszkanie, w łazience odkręcił gaz i próbował zamknąć w niej dwójkę swoich dzieci. Informacja o dramacie, jaki rozegrał się w bloku przy ul. Katowickiej obiegła całą Polskę. Nasuwa się pytanie: dlaczego ojciec targnął się na życie swoich dzieci?
Wszystko było dobrze
Był chory na schizofrenię. Leczył się od siedmiu lat. Dbał o to, by regularnie chodzić do lekarza i robić badania - mówi żona 42-letniego mężczyzny. Próbuje otrząsnąć się z szoku. Wiadomość o tym, co się stało, odebrała w Holandii. Córka przysłała mi sms-a, że mam zadzwonić do cioci, bo coś się stało. Przez telefon usłyszałam, że mąż wzniecił pożar. Dopiero na miejscu zobaczyłam, do czego doprowadził i... co chciał zrobić - opowiada kobieta. Przyznaje, że wobec męża ma sprzeczne odczucia. Z jednej strony czuje do niego żal, z drugiej zdaje sobie sprawę, że to choroba pchnęła go do tak dramatycznego czynu. Mówi również, że był bardzo dobrym i troskliwym ojcem. Pilnował, by dzieci miały odrobione zadania, gotował, sprzątał. Gdyby było coś nie tak, to nie zostawiłabym ich z nim. Nie umiem wytłumaczyć tego, co się stało... Dzieci mówiły, że jeszcze w niedzielę wieczorem rozmawiał z nimi, wszystko było w porządku, poszli spać - wspomina. Z mężem rozmawiała w sobotę. Miała wrócić w następnym tygodniu.
Bóg czuwał
Tragedia rozegrała się nad ranem, 7 listopada. Syn obudził się pierwszy. Usłyszał jakieś stuki. Obudził siostrę. Mąż chciał wepchnąć ich do płonącej łazienki... jakimś cudem udało im się uciec. Co gorsze, nigdy nie wyciągaliśmy kluczy z drzwi. Tym razem klucze były schowane a drzwi zamknięte. Synowi udało się znaleźć je w kuchni. Dzięki temu uciekli z mieszkania. Z tego co słyszałam od strażaków, to gdyby doszło do wybuchu, zginęliby także sasiedzi...Chyba Bóg nad nimi czuwał - przyznaje kobieta. Wie, że musi być silna. Dzieci, 15-letnia córka i 13-letni syn potrzebują teraz jej wsparcia.
Teorie i mity
Schizofrenia to zaburzenie psychiczne. Do objawów należą omamy, urojenia, dziwaczne zachowania. Dotknięty jest nią 1 proc. ludzkiej populacji. Wśród cierpiących na nią wymienić można wiele znakomitych postaci świata sztuki, literatury czy nauki, m.in. Vincenta van Gogha, Georga Hegla, Johna Nasha czy Isaaca Newtona.
Nie wiadomo, co jest przyczyną. Teorii powstało wiele. Wskazują na uwarunkowania genetyczne, biologiczne podstawy, wpływ czynnika społecznego lub też komplikacje w trakcie ciąży czy porodu. Ta choroba wydaje się być czymś przerażającym. Społeczeństwo boi się takich osób. Strach spowodowany jest brakiem wiedzy na ten temat. Ugruntowało się natomiast wiele mitów, np. że chory psychicznie jest niebezpieczny. Do tak dramatycznych skutków dochodzi tylko w nikłym procencie. O wiele więcej przestępstw, często dużo bardziej brutalnych, popełniają przecież ludzie zdrowi - mówi dr Adam Klasik z Kliniki Psychiatrii Śląskiej Akademii Medczycznej. Podkreśla olbrzymie znaczenie wsparcia ze strony rodziny i przyjaciół w terapii pacjenta. Bardzo ważne jest dopilnowanie by systematycznie zażywał leki.
Chorobę można wyleczyć. Istotny wpływ na rehabilitację ma nastawienie społeczne. Obok strachu przed kontaktem z chorymi, pojawia się też lekceważenie. Tymczasem cierpiący na schizofrenię wymagają nie tylko pomocy, lecz także szacunku.
(Adk)