Pylący problem
Sadzenie drzew na osiedlowych podwórkach ma służyć mieszkańcom, sprawić, by okolice ich domów były ładniejsze i przyjemnej im się żyło wśród zieleni. Dla wielu osób jest to jednak uszczęśliwianie na siłę. Dla nich mieszkanie w takim sąsiedztwie jest koszmarem.
Problem ten dotyczy alergików. Syn Anny Listopad, 10–letni Dawid, jest uczulony na roztocza, pyłki trawy i drzew, m.in. brzozy. Któregoś dnia okazało się, że na jej osiedlu, usytuowanym przy ul. Marii Skłodowskiej – Curie, tuż pod oknami bloku, zostało zasadzonych aż kilkanaście brzóz. Nasza czytelniczka postanowiła więc zainterweniować w Miejskim Zarządzie Budynków, administrującym osiedlem, w sprawie usunięcia tych sadzonek. Rozumiem, że chcieli dobrze, jednak brzoza jest silnym alergenem i w okresie pylenia wiele osób będzie z tego powodu cierpieć – mówi Anna Listopad. Żyjemy w czasach, kiedy alergia dotyka coraz więcej osób. Coraz więcej też mówi się o tej chorobie. Wiedza na jej temat jest szeroko dostępna. Mimo to podejmuje się decyzje, które tego nie uwzględniają. Rozumiem, że pyłki są wszędzie, ale wiadomo, że w bliskim otoczeniu drzew będzie ich znacznie więcej. Syn powinien unikać kontaktu z alergenem, a tymczasem kilkanaście metrów od okien zrobiono brzozowy zagajnik – żali się czytelniczka.
Z MZB otrzymała odpowiedź, że zasadzone brzozy nie zostaną usunięte. „(...)Trudno założyć sytuację, że administrator terenu, realizując wydane nakazy każdorazowo przeprowadzać będzie wśród mieszkańców budynku ankiety i wywiady opiniujące zasadność nasadzeń i gatunków drzew. Jest nam niezmiernie przykro z powodu występującego w Pani rodzinie przypadku uczulenia, niemniej jednak przedmiotowe nasadzenia nie wynikały z naszej bezduszności czy też braku rozeznania. Z dostępnych opracowań i uzyskanych informacji wynika, że wszystkie gatunki drzew przeznaczonych do nasadzeń miejskich są alergenami. (...)” – czytamy w piśmie, podpisanym przez Mariusza Mroza, dyrektora MZB.
Miałam nadzieję, że ta interwencja zwróci uwagę na ten problem w przyszłości. Ludzie przecież dużo pieniędzy wydają na leki przeciwalergiczne. Choroba może doprowadzić do groźnych powikłań. Leczenie skutków choroby bez usunięcia jej przyczyny mija się z celem – tłumaczy A. Listopad.
Dyrektor Mróz w piśmie wskazał, że pyłki mogą przenosić się w powietrzu na odległość nawet kilkudziesięciu kilometrów, przez co osoby uczulone nie ustrzegą się ich bez względu na to, gdzie drzewa będą zasadzone. Teresa Ziętak, specjalista alergologii przyznała, że pyłki roznoszą się na odległość 10 km. Nie da się ich wyeliminować. Łatwiej jest przy innych rodzajach alergii, np. na sierść zwierząt czy pokarmy. Tych alergenów można uniknąć.
Nasza czytelniczka tego nie kwestionuje. Jednak wskazuje, że „kilkadziesiąt kilometrów od drzewa” ich stężenie będzie znacznie mniejsze, niż w odległości kilku metrów. Z dostępnych w internecie danych statystycznych i opracowań wynika, że już 80 ziaren brzozy na metr sześcienny powietrza wywołuje objawy u osób uczulonych. W pobliżu kwitnących roślin stężenie w analogicznej jednostce powietrza wynosi już 4 – 8,5 tys. ziaren. Wynika z tego, że obawy matki o zdrowie syna są jak najbardziej uzasadnione.
Jej zdaniem dolegliwości związane z alergią powinny być uwzględniane także w szerszym kontekście, nie tylko pylących roślin, również w przedszkolach i szkołach, przy urządzaniu pomieszczeń dla dzieci. Dywany, grube zasłony są siedliskiem kurzu, a przecież jest wiele osób na to uczulonych. Dzieci źle się czują w takim otoczeniu, w którym przecież spędzają dziennie wiele godzin – wskazuje czytelniczka.
Z powodu różnych rodzajów alergii cierpi coraz więcej osób. Wpływ na to ma wiele czynników. To jedno z najczęściej występujących schorzeń współczesnej cywilizacji. Szacunkowe badania wskazują, że cierpi na nią 10 – 30 proc. populacji. Objawy mogą być różne, od kataru, wysypki po stany depresyjne. W większości jest to choroba przewlekła, wymagająca długotrwałego leczenia.
Nasza czytelniczka twierdzi, że nie chodzi jej o zlikwidowanie wszystkich drzew w okolicy. Chce jedynie zwrócić uwagę na problem, z jakim muszą borykać się osoby chore na alergię. Apeluje, by podejmujący decyzje urzędnicy mieli to na uwadze i nie przysparzali im więcej cierpień. A samo posadzenie drzew, nawet najpiękniejszych gatunków, nie rozwiąże innego problemu, czyli obskurnych podwórek bez placu zabaw dla dzieci.
(Adk)