Znaczki z choinką
Czym byłoby życie ludzkie bez pasji? Dla niektórych nic nie znaczące drobiazgi, u innych wywołują charakterystyczny błysk w oku.
Mowa oczywiście o znaczkach pocztowych. Ksiądz Antoni Strzedulla, były proboszcz parafii turskiej, zbiera je od 1967 r., tj. od początku swojego pobytu w Turzu. Najpierw zbierałem wszystkie znaczki z motywami religijnymi. Potem jednak okazało się, że najwięcej było tych o tematyce Bożego Narodzenia, więc postanowiłem „wyspecjalizować” się właśnie w tych – wyznaje ks. Strzedulla. Na potwierdzenie tych słów otwiera kilka klaserów, w których znaleźć można znaczki z różnych stron świata. Jedne pochodzą z Wenezueli, inne z Gujany, Malty czy wysp Bahama.
Uporządkowane wg lat, na ogół całe serie, robią wrażenie. Wszystkie przedstawiają motywy związane w jakiś sposób z Bożym Narodzeniem. Niektóre wyglądają jak miniaturowe dzieła sztuki takich mistrzów jak Van Dyck czy Durer. Motyw Bożego Narodzenia bardzo często wykorzystywany był w sztuce – uważa ks. Antoni. Inne okazy dla odmiany przypominają dziecięce obrazki do książeczki do nabożeństwa. Bardzo kolorowe, przedstawiają pyzate, uśmiechnięte postacie z aureolkami. Na jednej z serii główną postacią jest św. Mikołaj w charakterystycznym czerwonym kombinezonie. Niektóre występują w formie tzw. bloczków, czyli obrazków, w których „ukryty” jest właściwy znaczek. Jeden z bloczków, pochodzący z Islandii zawiera angielski tekst i zapis nutowy kolędy „Cicha Noc”.
Najwięcej znaczków ma korzenie austriackie. Z Austrii pochodzą też największe rarytasy tego zbioru. Są to bożonarodzeniowe koperty, z takimże znaczkiem oraz specjalną świąteczną pieczątką z datą pierwszego dnia wydania. Te pieczątki są najważniejsze. Co roku są inne – mówi filatelista. W górnej Austrii uruchamia się na okres świąteczny specjalny urząd pocztowy Christkindl. W 1998 r. ks. Strzedulla nawiązał kontakt z Klub der BMS Steyr, skąd otrzymuje teraz co roku koperty ze znaczkami i pieczątkami. Od 2001 r. do zbiorów dołączyły te, wydawane przez Pocztę Polską.
Ks. Antoni Strzedulla nie nazywa swoich „skarbów” kolekcją. Wystarczy po prostu zbiór – ucina krótko. Nie wie ile sztuk on liczy. Kto by to wszystko liczył – śmieje się. Dodaje, że nie jest to hobby, któremu poświęca każdą wolną chwilę. Nie kontaktuje się z innymi kolekcjonerami ani z żadnymi klubami, poza tym ze Steyr. Znaczki przywozi głównie z pielgrzymek i innych zagranicznych wyjazdów. Zawsze jak gdzieś jadę to staram się zaglądać na pocztę. Czasem też ktoś mi przywozi znaczki, niektóre np. dostałem od ks. Norberta Musioła – opowiada.
Kolekcjoner z Turza nie zamierza na tym poprzestać. Już teraz myślę o znaczkach wielkanocnych – zdradza.
(e.Ż)