Pogodni żyją dłużej
Życząc komuś tradycyjne „100 lat” rzadko wierzymy, że jest to możliwe do osiągnięcia. A jednak – wśród nas są osoby, które mogą o sobie powiedzieć, że przeżyły wiek.
nna Absalon urodziła się 20 lutego 1906 r. w Budziskach. Miała 5 sióstr i 2 braci. Naprzeciwko domu Absalonów znajdowała się karczma. Pani Anna była wesołą, pełną życia dziewczyną, która bardzo lubiła tańczyć, a dochodzące z karczmy dźwięki muzyki podrywały ją do tańca nawet przy zwykłych domowych zajęciach. Nawet na podwórku tańcowałam – wspomina jubilatka. Dobrze się czuła w gwarnym, rodzinnym domu, dlatego kiedy znalazła pracę w Kuźni Raciborskiej, postanowiła nadal mieszkać w Budziskach. Prowadziła dom pewnemu nauczycielowi o nazwisku Radomski. Codziennie dojeżdżała do Kuźni rowerem, zajmowała się domem i schorowanym człowiekiem. Nastała II wojna światowa, było ciężko, nie można było zdobyć jedzenia ani lekarstw. Radomski docenił jej poświęcenie i w zamian za troskliwą opiekę, umierając w 1949 r. przekazał jej dom. Po jego śmierci pani Anna zaczęła pracować w ośrodku zdrowia w Kuźni, jako kucharka na izbie porodowej. Nigdy nie założyła własnej rodziny. Jej długoletni narzeczony Józef zmarł tuż przed planowanym ślubem.
Ona nigdy nie myślała o jutrze, mówiła, że długo nie pożyje, niczego nie planowała, na nic się nie skarżyła, taka już była od młodych lat – opowiada siostra jubilatki, Elfryda Grzesik. Nigdy nie powiedziała, że czegoś pragnie, zawsze czuła się zamożna, chociaż przez całe życie była biedna jak mysz kościelna. Kiedy tylko miała czegoś więcej, zawsze dzieliła się tym z innymi – dodaje. Ciotka chyba przez to dożyła takiego wieku, że nigdy się niczym nie zamartwiała, żyła dniem dzisiejszym, przez całe życie pogodna i wesoła i taka jest do dzisiaj – uważa Gerda Koska, siostrzenica, która obecnie zajmuje się sędziwą jubilatką.
Pani Anna nie dopuszcza do siebie myśli o swoim wieku. Ciągle jej mało życia, żałuje, że już nie wyjdzie za mąż albo po prostu nie wstanie z łóżka i nie pójdzie na tańce jak kiedyś.
(e.Ż)