Dwa kółka są nudne
Zbliża się wiosna i do łask powrócą jednoślady. To dobra okazja by zainteresować się monocyklem.
W Raciborzu stara się promować, rzadko spotykane u nas, pojazdy jednokołowe sklep „Rove”. Zimą ubiegłego roku przywiozłem z Niemiec taki rower. Jako ciekawostkę. Pracownicy mojego opolskiego sklepu zaczęli się uczyć na nim jeździć. Zafascynował ich - wspomina Tomasz Wysocki, właściciel „Rove”. Wkrótce skontaktował się z nim mieszkaniec podopolskiej miejscowości, gdzie działa sekcja monocyklistów. Poprosił o ściągnięcie z zagranicy partii takich pojazdów dla jego klubu. Kiedy zorientowałem się, że na rynku polskim nikt się nie zajmuje monocyklami postanowiłem wypełnić tę lukę - mówi T. Wysocki. Wybrał się na rozmowy do niemieckiego producenta i podpisał umowę na otwarcie w Polsce przedstawicielstwa firmy „Qu-ax”.
Obok uruchomienia placówki z towarem, w internecie ruszyła strona z ofertą, bliźniaczo podobna do niemieckiej witryny. Ważniejsze były jednak dwa zloty miłośników monocykli, które „Rove” zorganizował w zeszłym roku. Pierwszy odbył się pod Opolem, a drugi w Pokrzywnej. Przyjechało nań kilkadziesiąt osób w różnym wieku - od siedmiolatków po dojrzałych, pięćdziesięcioletnich panów. Na tę chwilę, w kraju najbardziej zainteresowana monocyklami jest Opolszczyzna, ale otrzymuję sygnały z innych części Polski, że pojawiają się następni fani takiej jazdy - informuje Tomasz Wysocki. W położonej między Opolem a Prudnikiem Chrzywicy prężnie działa sekcja monocyklistów. Kolejne egzemplarze sprzedają się głównie za pośrednictwem internetu. To m.in. szkoły cyrkowe, stowarzyszenia młodzieżowe itp.
Filip Pierwszy
Tomasz Wysocki nie tylko sprzedaje monocykle - sam też „zaraził” się nową pasją. W Opolu używanie takiego pojazdu przestaje być czymś rzadkim, w Raciborzu wciąż takim pozostaje. Wrodzony, jak się zdaje, talent wykazał jednak raciborzanin Filip Adamiec, uczeń podstawówki (III klasa) w Szkole Mistrzostwa Sportowego.
Dziennie poświęca na doskonalenie umiejętności jazdy prawie godzinę. Ćwiczy tam gdzie jest mały ruch uliczny, najlepiej na drodze osiedlowej z nowo wyłożonym asfaltem. Fascynacja zaczęła się dokładnie 8 września ubiegłego roku. Po dwóch tygodniach prób jeździł sam 5 metrów, a z czyimś oparciem kilkanaście. Teraz kręci nie tylko do przodu i do tyłu, ale potrafi jechać na brzuchu - uśmiecha się właściciel „Rove”.
Filip prezentuje swoje umiejętności na festynach i pokazach. Dzięki temu, że umie już tak dobrze jeździć, pojechał na pokazy do Opola, na Biskupią Kopę i nad Morskie Oko (po dwóch miesiącach odkąd zaczął ćwiczyć wjechał na szczyt).
Na początku często upadał, więc wszystkim próbującym go naśladować poleca włożenie kasku. Poobijał też sobie kolana, stąd ochrona tej części ciała też się przyda. Buty do jazdy muszą mieć gładką powierzchnię, bo jak Filip próbował nam pokazać co umie, w zimowym obuwiu na nogach, monocykl wyraźnie odmawiał posłuszeństwa.
Czasami wsiadam jeszcze na zwykły rower, ale na monocyklu jest znacznie ciekawiej - uważa Filip Adamiec. Jego nauczyciel wf powiedział mu „trzymaj tak dalej”. Rodzice, początkowo zatroskani, teraz są dumni z syna.
Od niedawna jeździ monocyklem następny chłopak z Raciborza - nastolatek Maciej Woch. Inni też próbują - jak np. koledzy Filipa - ale szybko rezygnują, bo o ile z wsiadaniem nie ma problemów, o tyle przy jeździe pojawia ich się mnóstwo.
One=FUn*
W Japonii uczniowie obowiązkowo zaliczają jazdę na monocyklu. W Europie Zachodniej monocykliści są stałym gościem placów zabaw i miejsc gdzie można sobie pojeździć. To nie tylko zabawa, bo rozwija się umiejętność utrzymania równowagi. Gama modeli jest szeroka: od egzemplarzy dla dzieci (w wieku 6-7 lat) - z 16-calowym kołem po monocykle krosowe i górskie.
„Rove” zapowiada latem organizację imprez pokazowych z udziałem monocyklistów.
* jeden=zabawa
(ma.w)