Strach wliczony w czynsz
Gnijące ściany, odpadający z sufitu tynk i ociekające wodą kable instalacji elektrycznych to koszmar, w którym muszą żyć lokatorzy bloków należących do gminy. „Czy musi dojść do tragedii, żeby w końcu ktoś się tym zajął?” - alarmują przerażeni mieszkańcy.
Mieszkańcy bloku przy ul. Drzymały, należącego do gminy, ze strachem przyglądają się stanowi technicznemu budynków. Ich obawy budzą pękające ściany, odpadające fragmenty balkonów i ociekające wodą przewody instalacji elektrycznych. Do tego ciągle walczą z pleśnią w mieszkaniach. Jedni bezradnie rozkładają ręce, inni postępują bardziej radykalnie: nie płacą czynszu.
Widoki na pleśń
Na taki sposób zdecydowała się rodzina Brzezińskich, mieszkająca na ostanim piętrze bloku przy ul. Drzymały. Ściany gniją im w każdym pokoju. Wokół okien zalega pleśń. Mieszkanie muszą malować kilka razy w roku, a i tak przynosi to tylko krótkotrwały efekt. Odbija się to na zdrowiu domowników. Czwórka ich dzieci choruje na astmę. Dzieje się tak od dwóch lat, kiedy to zlikwidowane zostały rury centralnego ogrzewania, biegnące nad oknem.
Brzezińscy wspólnie z innymi sąsiadami, którzy mają podobny problem, napisali petycję do MZB. Raz przyszli tu z rejonu, popatrzyli i powiedzieli, że to wina centralnego ogrzewania, bo trzeba grzać na „piątce”. Kaloryfery odkręcone są przez cały czas, tu jest ciepło. W lecie trochę przysycha, ale w zimie jest tragicznie. Do tego woda cieknie nam z sufitu, bo dach przecieka – mówi Małgorzata Brzezińska.
Sople na lampie
Do mieszkań wchodzi się wprost z loggii. Nad drzwiami z sufitu woda cieknie ciurkiem, zwisają sople lodu. Oblodzona jest też lampa, zamontowana tuż przy wejściu do jednego z mieszkań. Woda spływa po wystających na zewnątrz kablach, tworząc sople lodu na kloszu. Kiedyś porazi nas prąd – przyznaje kobieta. Lokatorzy obawiają się też, że kiedyś loggie się zawalą, podobnie, jak usytuowane po przeciwnej stronie bloku balkony. Niedawno robili nam i kilku innym sąsiadom balkony, bo zaczęły z nich odpadać cegły – dodaje.
Za mieszkanie w takich warunkach Brzezińscy płacą ok. 480 zł miesięcznego czynszu. Postanowili jednak, że dopóki się one nie poprawią, płacić nie będą.
Niebezpieczna barierka
Jakiś czas temu nad schodami runął sufit. Spadło naraz kilka metrów kwadratowych tynku. Przyszli z MZB i kazali sprzątaczce posprzątać. Nawet tego nie otynkowali – mówi Jerzy Lis, inny z mieszkańców bloku. Wskazuje na sople zwisające z każdego pietra, tuż nad chodnikiem, pękające ściany budynku i podłogę na klatce schodowej, skorodowany metalowy słupek, podtrzymujący barierki na loggii. W tej sprawie napisał pismo do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, by ten dokonał natychmiastowej kontroli stanu technicznego budynku. Mieszkaniec skarży się też na zniszczony plac zabaw, gdzie zdewastowane sprzęty stanowią dla dzieci zagrożenie.
#nowastrona#
Ul. Katowicka
#nowastrona#
Ul. Katowicka
O swoje bezpieczeństwo obawia się także Krystyna Kalus z ul. Katowickiej. Tam również częścią budynku są prowadzące do mieszkań loggie. Z niepokojem obserwuje, jak co rusz odpada z nich kolejny fragment ściany, odsłaniającego metalowe fragmenty konstrukcji. W zeszłym roku na wiosnę był tu pracownik MZB, widział to i powiedział, że trzeba się tym zająć. Do tej pory nikt nic nie zrobił. Jak dojdzie do nieszczęścia, to będzie za późno – mówi kobieta.
Nie ma pieniędzy
W sprawie budynku przy ul. Katowickiej Mariusz Mróz, dyrektor MZB wysłał tam swoich pracowników. Przeprowadzona kontrola wykazała ubytki tynku, które nie mają wpływu na osłabienie elementów konstrukcyjnych i nie stwarzają zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców bloku – uspokaja dyrektor M. Mróz. Twierdzi, że ubytki zostaną uzupełnione jak tylko pozwoli na to pogoda.
Na temat bloku przy ul. Drzymały dyrektor powiedział, że do tej pory mieszkańcy nie zgłaszali takich problemów. Zapewnił, że sople z balkonów usuwane są systematycznie. Przyznał, że w budynku nie był, zapewnia jednak, że na pewno nie ma tam żadnego zagrożenia dla mieszkańców. Zdziwił się, gdy zobaczył zrobione dzień wcześniej przez dziennikarza zdjęcia ociekającej wodą sufitu loggii i lampy. Być może jest to wada konstrukcyjna wynikająca z zastosowanej technologii budowy – mówi dyrektor M. Mróz. Pokazujemy mu zdjęcia z mieszkań. Wygląda na to, że budynek trzeba docieplić zwłaszcz stropodach – przyznaje szef MZB. W tej chwili i tak z tym nic nie możemy zrobić, bo nie pozwalają na to finanse– kwituje. Obiecuję, że na pewno się tym budynkiem zajmę. Apeluję do jego mieszkańców o współpracę – dodaje.
Dyrektor sprawiał wrażenie zdziwionego pokazanymi mu zdjęciami oraz tym, że mieszkańcy bloku nie przyszli w tej sprawie do niego. Powiedział, że skoro ludzie ci szukają pomocy u innych instytucji, to powinni od nich też oczekiwać pieniędzy na rozwiązanie swoich problemów. Przyznał również, że są pilniejsze potrzeby, niż naprawa placu zabaw, a skoro ten faktycznie stwarza zagrożenie, to zostanie... zdemontowany.
Aleksandra Dik
Aleksandra Dik