W jakli i ancugu
Zimowe stroje i zdjęcia, znajdujące się w zbiorach raciborskiego Muzeum, mogą nam sporo powiedzieć o zimach sprzed wielu lat. Nie ma wątpliwości, że były mroźne.
Na Śląsku na przełomie XIX i XX w. kobiety nosiły unteroki sztepowane, czyli grube halki, pod które zakładały ciepłe pończochy na podwiązkach. Ciekawostką jest, że nie nosiło się wówczas majtek. Ubierały też sukienne jakle i wełniane chusty - hyty lub plejty (nazewnictwo było różne w zależności od wsi). Odświętną chustą był szpigel zwany też szpigeltuchem. Był to element stroju obrzędowego panny młodej, później kobieta nosiła go z okazji wielkich świąt i uroczystości. Elementem XIX-wiecznego stroju był też czepiec podbijany flanelą, skórką i na wierzchu obszywany futerkiem króliczym. Nosiło się go nie do jakli, tylko do szpyndzerów (spencerów) uszytych z grubego sukna - zbijanej wełny. Rzeczy tych się nie prało, za to wietrzyło, starannie składało i bardzo szanowało. „Ślązacy przywiązywali wielką wagę do strojów i przeznaczali na nie sporo pieniędzy” - mówi Julita Ćwikła, etnograf z raciborskiego Muzeum. Butów zimowych nie było. Kobiety ubierały trzewiki wiązane z wyższą cholewką, z czarnej skóry (innych kolorów obuwia nie znano). Mężczyźni nosili tzw. kropy, przypominające oficerki, z tyłu marszczone, co umożliwiało poruszanie się w nich. Zakładało się do nich bufiaste jelenioki, czyli spodnie do kolan, uszyte z wyprawionej skóry zwierzęcej, a do butów z krótkimi chlewkami - długie spodnie z sukna z lampasami po bokach, czyli bizoki. Poza tym nosili ancugi (garnitury), czarne ciepłe płaszcze i cylindry.
Spało się zimą w płóciennych lub flanelowych długich koszulach nocnych, pod grubymi i ciężkimi pierzynami.
Raciborskie Muzeum posiada od niedawna w swoich zbiorach narty. Są tu też łyżwy oraz sanie, niestety, bez płóz.
(e)