Będą mieli wojnę!
Niskie ceny paliw też budzą sprzeciw. Tym razem prywatnych właścicieli stacji, którzy narzekają, że koncerny sprzedają paliwo z dystrybutorów po cenach hurtowych.
Gdy ceny paliw na stacjach koncernów w Raciborzu spadły, kierowcy odetchnęli z ulgą. Jednak wywołało to sprzeciw prywatnych właścicieli stacji. Twierdzą, że nie są w stanie konkurować z koncernami, ponieważ te sprzedają paliwo z dystrybutorów w cenie, po jakiej oni muszą kupić w hurtowni. O zysku nie mam mowy.
Prywatni właściciel stacji paliw skierowali w tej sprawie pismo do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Złożyli zawiadomienie o stosowaniu praktyk monopolistycznych, nieuczciwej konkurencji oraz zmowie zaniżenia cen detalicznych.
Kupują drożej
Przedsiębiorcy twierdzą, że działania koncernów, przede wszystkim PKN Orlen, który dyktuje ceny na rynku, narażają ich na straty, a co gorsza, mogą doprowadzić do likwidacji firm. Najgorzej sprawa wygląda przy cenie oleju napędowego. Podają przykładowe wyliczenia z marca. Na stacji PKN Orlen litr oleju napędowego sprzedawany był za 3, 49 zł, podczas gdy ich koszty zakupu paliwa tego samego koncernu przekraczały 3,50 zł. A gdzie transport, nasza marża? Przecież prowadzimy działalność gospodarczą, żeby na tym zarobić – mówi Krystyna Wicińska, właścicielka stacji paliw „Centurion”. Ponosimy straty, bo musimy obniżać ceny, nawet poniżej kosztów zakupu a i tak tracimy klientów, którzy mają do nas pretensje, że sprzedajemy za drogo – denerwuje się kobieta. Sytuacja utrzymuje się już od pewnego czasu. Przedsiębiorcy wskazują, że dotyczy to wielu miast.
Jacek Wrzalski jest dzierżawcą jednej z raciborskich stacji, oprócz tego właścicielem kilku innych, w tym także w woj. opolskim. Przyznaje, że już musiał zwolnić kilku pracowników. Nie pomaga mu nawet to, że podpisał z koncernem umowę na wyłączność sprzedaży paliwa i na litrze ma 2,5 grosza upustu. To i tak nie zwraca mu poniesionych kosztów zakupu. Sytuacja jest tragiczna. Tu nie mam mowy o zdrowej konkurencji. To jest chore. Walka cenowa skończy się tym, że będę musiał zwolnić wszystkich pracowników, którzy pójdą na zasiłek. Doszło do absurdalnej sytuacji, że bardziej opłaca nam się podjechać ulicę dalej cysterną pod dystrybutor koncernu niż jechać kilkaset kilometrów do hurtowni, bo w tej chwili dopłacamy do każdego litra – twierdzi przedsiębiorca. W Orlenie tłumaczą, że ceny dostosowują do lokalnej konkurencji. Tylko, że konkurencja zawsze będzie droższa, bo ceny nie są dostosowane, lecz dyktowane przez koncern – mówi J. Wrzalski. Jest zdania, że on oraz podobni mu przedsiębiorcy są dla koncernów jedynie parawanem, którym te zasłaniają się przy ustalaniu cen paliwa.
17 marca w Raciborzu na stacjach Orlen oraz Centurion litr oleju napędowego kosztoweał tyle samo, czyli 3,59 zł. Z tym, że po tyle koncern sprzedawał tego dnia paliwo w hurcie. (Dane pochodzą z oficjalnej strony internetowej koncernu. Podawane tam ceny nie obejmują podatku VAT – przyp. red.)
#nowastrona#
Sprawdzą
#nowastrona#
Sprawdzą
Podobnie brzmiące pismo, co wystosowane do UOKiK przedsiębiorcy rozesłali także do premiera Kazimierz Marcinkiewicza, wszystkich klubów poselskich, Ministerstwa Finansów, Regionalnej Izby Gospodarczej oraz Polskiej Izby Paliw Płynnych. Sprawa jest nam znana także z innych miast z całej Polski. Zbieramy dokumentację i mam nadzieję, że problem zostanie rozwiązany – mówi Krystyna Apanasewicz z PIPP.
Na podstawie otrzymanego pisma postępowanie z urzędu nie zostanie wszczęte. Niewątpliwie jednak jest to sygnał, który trzeba wyjaśnić – usłyszeliśmy od Alicji Kral, dyrektor katowickiej delegatury UOKiK. Jej zdaniem nie można mówić o zmowie zaniżania cen. Przyznaje, że do urzędu wpływa też wiele skarg na ceny zbyt wysokie.
To nie my
PKN Orlen ma na Śląsku najgorszą pozycję w całym kraju. To nie my rozpoczęliśmy wojnę cenową – powiedział nam Dawid Piekarz, rzecznik prasowy PKN Orlen. Przedstawiona sytuacja na rynku lokalnym ma miejsce zaledwie na kilku stacjach w Polsce. Zdaniem rzecznika koncern także jest ofiarą tej wojny. „Skutkiem takich działań zawsze jest obniżanie cen detalicznych na stacjach paliw w miejscowościach gdzie dochodzi do takich zdarzeń. Stacje należące do spółki najczęściej padają ofiarą takich praktyk i są zmuszone do obniżania cen kosztem swojego zysku na sprzedawanych paliwach.Wtedy PKN ORLEN, tak jak i inni gracze, musi obniżać ceny aby utrzymać się na lokalnym rynku. Niemniej PKN ORLEN nigdy nie był i nie jest inicjatorem takich działań” – wyjaśnia rzecznik w przysłanym do nas e-mailu, zastrzegając, że do takich sytuacji dochodzi jedynie na kilku stacjach w Polsce. „Najbardziej zadowoleni z takiego obrotu spraw są klienci stacji z tych regionów, ponieważ konkurencja wymusza atrakcyjne ceny na stacjach” – pisze D. Piekorz. Przekonuje, że koncern nie tylko, że nie stosuje praktyk monopolistycznych, lecz nie jest monopolistą. Mamy 27 proc. udziału w rynku, więc o monopolu nie może być mowy – zapewniał nas w rozmowie telefonicznej.
Na barykady
Przedsiębiorców takie tłumaczenia nie przekonują. Zdają sobie sprawę, że kierowców nie interesują ich problemy, lecz cena paliwa. Wiadomo, im niższa, tym lepiej. Wskazują jednak, że w ten sposób likwiduje się konkurencję. Bez niej ceny mogą znowu drastycznie wzrosnąć.
K. Wicińska oraz J. Wrzalski należą do Stowarzyszenia Niezależnych operatorów Stacji Paliw „Delfin””. Są też współorganizatorami spotkania, które odbędzie się 21 marca w Katowicach z udziałem właścicieli stacji z całej Polski oraz przedstawicieli PIPP. Wrzalski zamierza pojechać tam cysterną. Nie wyklucza, że dojdzie do blokady jednej ze stacji koncernu.
(A. Dik)