Dowód na dowód
Bezduszna procedura wydawania nowych dowodów osobistych daje urzędnikom możliwość żądania zaświadczenia o posiadaniu obywatelstwa polskiego. Wzbudza to emocje u osób, które za chlebem lub uciekając przed komunistycznym reżimem musiały wyjechać do Niemiec, bo to one właśnie muszą najczęściej jeździć do Katowic po żądany przez urzędników dokument. Nie rozumieją, dlaczego umieszcza się ich w Polsce na liście wyborców, ale odmawia wydania dowodu.
Urzędnik może wątpić w nasze polskie obywatelstwo, ale dlaczego nie ma takich wątpliwości, kiedy przygotowuje listy wyborców? – skarżą się nasi czytelnicy. Wracamy do sprawy wymiany dowodów osobistych.
Okazuje się, że osoby, które muszą dowodzić obywatelstwa były na listach wyborców uprawnionych do głosowania w wyborach na prezydenta RP i do Sejmu. Mój syn wyjechał z Raciborza do Niemiec raptem cztery lata temu. Wygrał tam konkurs na dobrze płatne stanowisko. Nigdy nie zrzekł się obywatelstwa, nie wymeldował się, ma nadal swój pokój w rodzinnym domu, co wybory, to jest na liście uprawnionych do głosowania, ale kiedy chciał wymienić dowód musiał dowieźć z Urzędu Wojewódzkiego zaświadczenie o posiadaniu obywatelstwa – mówi jedna z mieszkanek Raciborza. Zastrzegła anonimowość. Czytała nasz niedawny tekst „Lustracja po raciborsku”, w którym pisaliśmy o perypetiach Marka Mądrzyńskiego. Mężczyzna mimo iż miał nieważny polski paszport, bez zaświadczenia z Katowic, dowód dostał. Zawsze czułem się Polakiem. Z Polski wyjechałem za komuny. Dziś tu wróciłem, chcę rozwijać swoją firmę – mówi Mądrzyński. Obruszył się na urzędników, że kwestionują jego polskość.
Prezydent Jan Osuchowski tłumaczył, że urzędnicy postępują według procedur. Z uzyskanych przez nas danych ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, w 2005 r. wydano tu 2014 decyzji dotyczących stwierdzenia obywatelstwa dla osób ubiegających się o wydanie polskiego dowodu osobistego. 73 decyzje dotyczyły Raciborza. „Ubiegają się o nie osoby, które przez wiele lat zamieszkiwały za granicą i nie posiadają dowodu osobistego lub ważnego polskiego paszportu” – czytamy w piśmie rzecznika prasowego wojewody. To 98 proc. przypadków – powiedziano nam w Urzędzie Wojewódzkim. Jest też możliwość, że magistrat – jeśli ma wobec kogoś wątpliwości - sam zapyta w Katowicach, czy wnioskujący o wydanie dowodu nie zrzekł się obywatelstwa. Petentowi oszczędza się wówczas 50 zł, jakie musi zapłacić za zaświadczenie.
Humor urzędnika
Sprawdziliśmy. Tak postępują okoliczne gminy, gdzie nie słychać o kłopotach mieszkańców, choćby przez dłuższy czas mieszkali w Niemczech, z wymianą starego dowodu na nowy. W raciborskim magistracie jest tymczasem inaczej. Weronika i Leon Kusowie, którzy również przyszli do naszej redakcji, są zbulwersowani tym, w jaki sposób potraktowała ich urzędniczka. Czują się upokorzeni. 27 marca przyszli oboje z wypełnionymi wnioskami o nowy dowód osobisty. Mieli ze sobą akty urodzenia, małżeństwa oraz stare dowody. Urzędniczka nawet nie zaglądnęła do dokumentów, tylko spytała, czy mamy polski paszport. Powiedziałam, że mam, ale nie przy sobie – mówi Weronika Kus. Ja odpowiedziałem, że mój jest już nieważny. To zaraz się spytała, czy mam paszport niemiecki, gdzie wydany i czy w Opolu – wspomina Leon Kus.
Mężczyzna potwierdził, że posiada niemiecki paszport. Między małżonkami a urzędniczką doszło do słownej utarczki. Wypytywała żonę, czy wyjeżdżała za granicę. Czy to jest jakieś przestępstwo? - denerwuje się nasz czytelnik. Urzędniczka decyduje o tym, kto ma prawo do polskiego obywatelstwa i zależy to od jej humoru, tego, kto jej się spodoba a kto nie! To znaczy, że wszystkie dokumenty, jakie przynieśliśmy dla raciborskiego urzędnika są nieważne? - dziwi się Weronika Kus.
Racibórz to nasze miejsce
Racibórz to nasze miejsce
Urzędniczka przyjęła jedynie jej wniosek, zastrzegając, że nowy dowód osobisty otrzyma dopiero wtedy, gdy okaże ważny polski paszport. Mężczyźnie dała zaś do wypełnienia formularz potwierdzenia obywatelstwa, który musi wysłać do Katowic. Dzień później wróciłem i oddałem jej ten formularz. Powiedziałem, że go nie wypełnię, bo nie muszę swojego obywatelstwa potwierdzać urzędowo. To spytała się mnie, na jakiej podstawie to stwierdzę! – mówi rozżalony Leon Kus. Gdy o tym opowiada do oczu napływają mu łzy. Tak się tym przejął, że dwie noce nie mógł spać. Z rezygnacją przegląda swoje dokumenty, książeczkę wojskową, stary paszport. W głowie mu się nie mieści, że ktoś kwestionuje to, czy jest Polakiem. Pracuje za granicą, by zapewnić lepszy byt rodzinie. Dla małżonków to spore wyrzeczenie. Długa podróż, strach o to, czy dojedzie bezpiecznie, rozłąka. Za to jest karany. Lepiej, żeby siedział w Raciborzu na bezrobotnym? - pyta Weronika Kus. Mieliśmy możliwość wyjazdu na Zachód, ale tego nie zrobiliśmy, bo tu, w Raciborzu jest nasze miejsce. W urzędzie zostaliśmy potraktowani jak psy! – dodaje rozgoryczona kobieta.
Prezydent Jan Osuchowski w rozmowie z nami zapewnił, że sprawdzi, czy osoby, od których żąda się poświadczeń obywatelstwa były umieszczane na listach wyborców. Jeśli tak, to wyciągnę konsekwencje – dodał. Zapewnił, że nie można mówić o żadnej jego wrogości w stosunku do osób pracujących czy mieszkających jakiś czas w Niemczech. Sam mam tam przyjaciół – mówi.
G. Wawoczny, A. Dik