Dawnych oficyn czar
Racibórz był niegdyś drukarskim sercem Górnego Śląska. Wystarczy wspomnieć oficyny Meyera, Riedingera czy Lindnera. W Muzeum można obejrzeć, co pozostało po tych czasach.
Drukarstwo było przed wojną jednym z ważniejszych sektorów gospodarki Raciborza. Swoje siedziby znaleźli w naszym mieście znamienici wydawcy prasy i książek. Z ich oficyn wychodziły przepiękne pocztówki, wysokiej jakości akcydensy, z gustem wydane dzieła literackie i naukowe. Na całym Śląsku znane były produkty Franza Lindnera czy Reinharda Meyera. Po tym ostatnim, w nieistniejącej już dziś drukarni przy ul. Wojska Polskiego, pozostało sporo maszyn i urządzeń, czcionek i wzorów użytkowych. Z tej spuścizny korzystała potem państwowa drukarnia przy ul. Staszica, zlikwidowana na przełomie XX i XXI w. Z jej zasobów udało się zachować kilkanaście ciekawych eksponatów, dziś pokazywanych na nowej wystawie „Narzędzia porozumienia – druk” w raciborskim Muzeum. Komisarzem ekspozycji jest artysta plastyk Marian Zawisła.
Cóż więc obejrzy współczesny bibliofil, nie zdający sobie sprawy, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat dokonał się w polskim drukarstwie skok porównywalny z odkryciem czcionki przez Gutenberga? Przede wszystkim odeszły już do lamusa warsztat zecerski, w którym cierpliwy jak mało kto zecer układał z ołowianych czcionek tekst. Dziś czynność tę, i to milion razy szybciej, wykonuje komputer. Znikają klisze drukarskie, zastępowane przez płyty wykonywane techniką cyfrową. Stare maszyny do pisania zastąpiły klawiatury komputerów, pióra ze stalówkami długopisy żelowe. Techniki kamieniodruku, akwaforty, stalorytu i miedziorytu opisywane są już najczęściej w leksykonach historycznych pojęć.
Warto więc odwiedzić raciborskie Muzeum, by poczuć ducha przestarzałej już dziś rewolucji zapoczątkowanej w połowie XV w. przez mogunckiego mincerza i drukarza Johanna Gutenberga.
(waw)