Kto tu zagrał fair play?
W czasie, gdy polscy piłkarze walczyli z drużyną Kostaryki w Niemczech, na raciborskim boisku trwał mecz, budzący nie mniejsze emocje. Rodzice grających w nim trampkarzy są zbulwersowani, że w ogóle do niego doszło. To skandal! - mówią oburzeni.
20 czerwca drużyna młodszych trampkarzy RTP „Unia” Racibórz rozegrała mecz z Górnikiem Zabrze o wejście do półfinału Mistrzostw Śląska. Pierwotnie spotkanie miało odbyć się 18 czerwca. Gotowi do meczu raciborscy trampkarze stawili się tego dnia na boisku, obecni byli sędziowie Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Jednak nie dojechała drużyna z Zabrza. Sędziowie „odgwizdali” mecz. Wygrana walkowerem 3:0 stanowiła dla zawodników z Raciborza przepustkę do półfinału, na który mieli jechać trzy dni później. Jednak, ku ich wielkiemu zaskoczeniu, okazało się, że muszą jeszcze raz mecz rozegrać. Dowiedzieli się o tym dzień przed planowanym wyjazdem na półfinał. Spotkanie to przegrali 3:0.
Rodzice nie kryli oburzenia jeszcze zanim doszło do meczu. Tu chodzi o sprawiedliwość. Jak można tak niepoważnie traktować dzieci. Są przecież jakieś reguły, których trzeba przestrzegać – denerwuje się w trakcie meczu Edward Hruby, dziadek jednego z raciborskich zawodników. Dzieci chciały grać, stawiły się na boisku w wyznaczonym terminie. Wygrały go walkowerem i już miały jechać na półfinał. Gdyby w niedzielę przegrały, nie mielibyśmy żadnych pretensji. Ktoś myśli, że skoro to dzieci, to można z nimi robić, co się komu podoba – mówi Urszula Gródek, mama. Boli nas, że ich oszukano – dodaje dziadek Edward.
Przed zamknięciem tego numeru NR otrzymaliśmy pismo od Grzegorza Termińskiego, w którym przeprasza za nieporozumienie oba kluby, zawodników i ich rodziców.
Drużyna raciborskich trampkarzy młodszych składa się z chłopców rocznik '94 i '95. Jest mistrzem podokręgu. Na 111 zdobytych bramek stracili tylko 6 – chwalą się rodzice. Od kilku lat wszystko podporządkowaliśmy grze. Jeździmy z nimi na mecze, na czas rozgrywek bierzemy w pracy urlopy – mówią, dodając z dumą, że chłopcy grają ze starszymi przeciwnikami. Zapewniają, że nie chodzi im o wynik meczu, który okazał się dla ich synów przegranym, lecz o zasady.
Marek Pikuła, trener trampkarzy młodszych RTP „Unia” Racibórz nie chce komentować sprawy. Przyszła decyzja, że mamy grać. To nie zależy ode mnie – kwituje. Nie mogliśmy przyjechać 18 czerwca, bo tego dnia chłopcy grali w turnieju za granicą. Pisemnie poprosiliśmy o zmianę terminu i uzyskaliśmy na to zgodę raciborskiego klubu. Rozumiem rodziców, że chcą by ich dzieci wygrały, ale z drugiej strony walkower byłby krzywdzący dla moich zawodników – mówi Marek Piłatek, trener MSPN „Górnik” Zabrze.
Sprawy załatwia się meczami, nie walkowerami. O miano najlepszego zespołu dzieci muszą rywalizować na boisku. Na zmianę terminu została wyrażona zgoda. W niedzielę mecz się nie odbył, liczy się wynik spotkania wtorkowego – jednoznacznie twierdzi Teodor Wawoczny, przewodniczący Wydziału Gier Śl.ZPN. Przyznaje, że wysłanie 18 czerwca trójki sędziów było przeoczeniem, spowodowanym zamieszaniem ze zmianą oficjalnego terminu.
Zgodziliśmy się na przełożenie spotkania i przesłaliśmy pismo z dużym wyprzedzeniem do Śl.ZPN. Niespodziewanie, 16 czerwca, przyszedł faks z Katowic, że związek nie wyraża zgody na zmianę i chłopcy mają grać w niedzielę. Okazało się, że nasze pismo się gdzieś im zawieruszyło. Z tego powodu osoba podejmująca decyzję o meczu nie wiedziała, że wyraziliśmy zgodę na zmianę terminu. W poniedziałek miałem telefon ze Śl.ZPN z przeprosinami, że ktoś tam zawalił i prośbą o przesunięcie meczu. Doszliśmy do wniosku, że dzieci powinny grać, bo w tym przypadku żadna z drużyn nie zawiniła – tłumaczy Remigiusz Trawiński, prezes RTP „Unia” Racibórz.
Ktoś nie dopilnował dokumentów. Dorośli jeszcze mogą zrozumieć, że w papierach panuje bałagan, ale dzieciom przez coś takiego robi się krzywdę – mówi Andrzej Starzyński, wiceprezes ds. Młodzieży RTP „Unia” Racibórz.
(A. Dik)