Zostanie nam pasztet na głowie
Opracowana przez obecną dyrekcję Miejskiego Zarządu Budynków koncepcja wyodrębnienia spółki pracowniczej będzie musiała poczekać na realizację przynajmniej do jesieni. Radni uznali, że w okresie wakacyjnym powinna być dopracowana.
Dyrekcja MZB w porozumieniu z prezydentem zaproponowała radnym, by ci zaakceptowali pomoc miasta dla mającej powstać spółki pracowniczej, która zajęłaby się zarządzaniem wspólnotami mieszkaniowymi. Obecnie MZB prowadzi to niezgodnie z prawem, drogo i bez powodzenia w starciu z konkurencją. Coraz więcej wspólnot bowiem rezygnuje z usług miejskiego podmiotu i wybiera prywatnych zarządców.
Takim zarządcą chce się stać grupa pracowników MZB, głównie z referatu ds. obsługi wspólnot. Mają zamiar utworzyć spółkę, która mogłaby działać na majątku miejskim, a dokładnie odnowionym kosztem blisko 200 tys. zł lokalu przy ul. Kolejowej. By jej wejście na rynek przyniosło sukces, miasto musi zgodzić się na restrukturyzację MZB, rozwiązać umowy ze wspólnotami i podczas zebrań głosować w ramach przypadającego gminie udziału za wyborem owej spółki.
To trochę karkołomna propozycja – uznał w rozmowie z nami radny Mirosław Lenk, były wiceprezydent, który zajmował się sprawami mieszkalnictwa. Jego wątpliwości budzi propozycja przekazania spółce w trybie bezprzetargowym lokalu przy ul. Kolejowej. Jego zdaniem, takie rozwiązanie byłoby nieuczciwe wobec prywatnych podmiotów i mogłoby spowodować ich skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Taki protekcjonizm gminy byłby, jak sądzę, mocno skarcony – dodał.
Resztę radnych zaskoczył brak w koncepcji dyrektora MZB wizji na temat tego, co dalej z tą częścią MZB, która pozostanie i ma zająć się zarządzaniem budynkami w 100 proc. miejskimi. Nie wiemy, czy ma to być zakład czy też jednostka budżetowa. Co z ludźmi, którzy dziś pracują w MZB – mówi radny Franciszek Fleger (jego zdaniem decyzję w sprawie MZB powinna podjąć już nowa Rada Miasta).
Dyrektor MZB Mariusz Mróz nie bardzo mógł odpowiedzieć na to pytanie. Podawał przychody, jakie pozostaną po wyłączeniu wspólnot, mówił o różnych możliwych formach prawnych działalności, ale nie miał przygotowanych analiz, z których wynikałoby, jakie rozwiązanie jest najlepsze. Nie odpowiedział też na pytanie, czy chce nadal kierować MZB po restrukturyzacji, czy też stać się udziałowcem spółki pracowniczej.
Koncepcji bronił zaciekle wiceprezydent Mirosław Szypowski i to na tyle, że publicznie oświadczył, iż obecne MZB działa „niezgodnie z prawem, kulejąco, za drogo i ze szkodą dla ludzi”. Radni byli zdumieni tą szczerością. Panie prezydencie to się nagrywa – ostrzegał radny Mirosław Lenk. M. Szypowski poszedł jednak jeszcze dalej. Ostrzegł, że bez decyzji radnych pracownicy mogą i tak założyć spółkę, odejść z MZB i wtedy miasto będzie miało „pasztet na głowie”. W rozmowie z nami zaprzeczył jakoby sam wiązał swoją przyszłość po wyborach jako udziałowiec nowej spółki. Ta bowiem, jak zaznaczono wyraźnie na sesji, ma być tworzona tylko przez pracowników MZB.
Ten pasztet to przesada. Do przejęcia rynku potrzebna jest im zgoda radnych na rozwiązanie umów ze wspólnotami i głosy miasta na zebraniach właścicieli mieszkań – twierdzi radny Mirosław Lenk.
Po długiej dyskusji zdecydowano, że przez wakacje prezydent wspólnie z MZB dopracuje koncepcję restrukturyzacji, tak by dała odpowiedź na pytanie, w jakiej formie zarządzać budynkami w 100 proc. miejskimi.
(waw)