Problem z wysokością
Przewożąca ponad 20 ton chemicznej substancji cysterna zaklinowała się pod wiaduktem na ul. Bosackiej. Przez wiele godzin ruch na drodze był wstrzymany. Nie kursowały też pociągi, ponieważ istniała obawa, że ciężarówka uszkodziła wiadukt.
Do zdarzenia doszło 6 lipca ok. godz. 11.00. Kierowca cysterny nie dostosował się do do znaku, informującego o ograniczeniu wysokości wiaduktu. Ciężarówka przewoziła dwuetylkoheksanol, substancję służącą m.in. do rozcieńczania farb i paliw. Zaklinowała się pod mostem, którego metalowe elementy wgniotły się w pojazd. Z uszkodzonej cysterny nastąpił wyciek chemikaliów. Na miejsce przybyły plutony chemiczne straży pożarnej z Wodzisławia Śl. i Łabęd. W akcji uczestniczyły również jednostki z Raciborza oraz grupa operacyjna z Katowic. Strażacy pracowali w aparatach powietrznych. Choć substancja nie jest toksyczna, wydziela ostry zapach i może podrażnić błony śluzowe.
Najpierw strażacy zabezpieczyli kratki ściekowe przed przedostaniem się substancji do kanalizacji, następnie musieli usunąć wyciek i zneutralizować wszelkie pozostałości po nim. Kolejnym krokiem było przepompowanie chemikaliów do innej cysterny. Aby wyciągnąć ciężarówkę spod wiaduktu potrzebne było użycie ciężkiego sprzętu, specjalnie ściąganego z Dąbrowy Górniczej.
W tym roku to pierwsza taka akcja na terenie naszego powiatu – powiedział nam brygadier Jan Pawnik, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Działania na wiele godzin sparaliżowały ruch w mieście. Wymagały udziału ok. 30 strażaków, wielu policjantów kierujących ruchem. Ludzie mieli problem z przedostaniem się do domów.
Ciężarówką kierował Słowak. Jak tłumaczył strażakom, myślał, że zmieści się pod wiaduktem, skoro bez problemów kilkadziesiąt metrów wcześniej przejechał pod ogranicznikiem. Za takowy wziął zwisające nad jezdnią łańcuchy. Funkcję swoją spełniałyby, owszem, jednak razem z metalowymi płytami, faktycznie wskazującymi wysokość. Te jednak już dawno zostały zerwane.
Niestety, to nie pierwszy taki przypadek. W maju pod wiaduktem przy ul. Bosackiej utknął tir z naczepą pełną butelek piwa. Również wówczas konieczna była interwencja straży pożarnej. Zdenerwowani ludzie, którzy 6 lipca mieli problem z dostaniem się do domów mówili, że nie ma tygodnia, by nie dochodziło tu do podobnych zdarzeń.
W tej sprawie interweniował radny powiatowy Wiesław Szczygielski, który w maju skierował do przewodniczącego Rady Powiatu, Romana Głowskiego, pisemną interpelację dotyczącą bezpieczeństwa kierowców przejeżdżających pod wiaduktem przez ul. Bosacką i Rybnicką. Pytał m.in. o to, dlaczego do tej pory nie naprawiono tzw. „potykaczy”, ostrzegających przed uderzeniem w wiadukt oraz o możliwości lepszego oznakowania, ostrzegającego przed ograniczeniami przejazdu.
Problem ten dotyczy także wiaduktu przy ul. Kolejowej. Dwa dni wcześniej zaklinował się tam tir z naczepą. Kierowca również nie dostosował się do ograniczenia wysokości. Wówczas droga nie została całkowicie zamknięta. Ruchem kierowała policja i Straż Miejska. Obyło się na spuszczeniu powietrza z opon ciężarówki.
(Adk)