Dajcie nam 2 tygodnie
Dwóch tygodni potrzebuje dyrekcja szpitala, by po odejściu grupy dziesięciu anestezjologów przywrócić lecznicy normalne funkcjonowanie. Bez problemu prowadzone są już planowe zabiegi i operacje. Na reaktywację czeka jeszcze oddział tntensywnej terapii.
W ciągu dwóch tygodni szpital będzie działał normalnie – słyszymy w Starostwie w odpowiedzi na pytanie, co dalej po odejściu dziesięciu anestezjologów.
W minionym tygodniu grupa dziesięciu anestezjologów definitywnie rozstała się z raciborskim szpitalem. Rozmowy z dyrekcją nie przyniosły rezultatu. Odmówiono im żądanych podwyżek (chcieli 2600 zł dla lekarza w trakcie specjalizacji i 3500 zł dla specjalisty), oferując jedynie takie, jakie zagwarantowano dla całej kadry lekarzy i pielęgniarek. Starostwo, pomijając już fakt, że szpital nie ma pieniędzy na spełnienie żądań anestezjologów, uznało także, że nie może różnicować pensji, obawiając się podobnych roszczeń pozostałych lekarzy. Nie negujemy postulatów tego środowiska. Ci ludzie powinni zarabiać znacznie więcej. Nie możemy jednak spełnić ich propozycji płacowych, bo nas na to nie stać. To wina systemu finansowania służby zdrowia w Polsce, a nie dobrej czy złej woli dyrekcji szpitala czy też zarządu powiatu – twierdzi starosta Jerzy Wziontek.
Konsekwencją odejścia 10 medyków było czasowe ograniczenie liczby planowanych operacji i zabiegów oraz zamknięcie oddziału intensywnej terapii. Chorych przewieziono do innych szpitali. Pielęgniarki poszły na urlop. Dyrekcja wręczyła również dyscyplinarne zwolnienie ordynatorowi oddziału anestezjologii Grzegorzowi Frydrychowi. Uzasadnienie liczy kilka stron. Mowa m.in. o niepunktualności i braku organizacji. Frydrych zapowiada odwołanie do sądu pracy. Twierdzi, że zarzuty są nieprawdziwe. Na razie przebywa na chorobowym.
Zastąpił go Zbigniew Barto, ten sam, który nie poparł roszczeń swoich kolegów (o okolicznościach odejścia lekarzy pisaliśmy w artykule pt. „Szokujące wyznania anestezjologów”, tekst dostępny na www.nowiny.pl), wywołując burzliwą dyskusję na forum portalu anestezjologów Polanest. Jak powiedział nam Grzegorz Frydrych, jego byli podwładni z oddziału szukają nowej pracy. Część ma już angaże. Inni nie wykluczają powrotu do raciborskiej lecznicy, chcą rozmawiać, ale, jak zapewnia zwolniony ordynator, nie z tą dyrekcją.
Tymczasem dyrektor Wojciech Krzyżek twierdzi, że kłopoty powoli znikają. Szpital wykonuje już planowane zabiegi i operacje. W ciągu dwóch tygodni ruszy na powrót oddział intensywnej terapii. Zapowiada również, że nie ma możliwości powrotu wszystkich anestezjologów, bo, jak się okazuje, aż tylu szpital nie potrzebuje. Obecnie na oddziale pozostało dwóch lekarzy, kolejnych dwóch deklaruje chęć pracy w Raciborzu od sierpnia, a resztę potrzeb zabezpiecza firma Falck. Jej specjaliści przyjeżdżają i mają płacone za konkretne usługi. To, jak twierdzi dyrekcja, tańsze rozwiązanie niż płacenie lekarzom za godziny. Docelowo oddział anestezjologii ma liczyć ośmiu medyków. Zatrudnienie może znaleźć tu więc do czterech lekarzy.
Piętnastu z siedemnastu ordynatorów raciborskich oddziałów podpisało oświadczenie, w którym protestują przeciwko „niedopuszczalnym działaniom grupy anestezjologów”. Dyrekcja szpitala zgłosiła sprawę do prokuratury. Twierdzi, że lekarze, którzy odeszli z pracy działają w grupie pominąwszy ramy, jakie dla sporów zbiorowych nakłada kodeks pracy. Chodzi o presję, jaką - zdaniem dyrekcji - wywierają na innych medyków tej specjalności, tak, by ci nie przychodzili do pracy w Raciborzu. W prokuraturze, przypomnijmy, jest też pismo zwolnionego ordynatora, z którego wynika, że działania władz lecznicy zagrażają życiu i zdrowiu pacjentów.
Czytaj także:
(waw)