Dzień z życia strażnika
Kierowcom praca strażnika miejskiego kojarzy się głównie z zakładaniem blokad na samochody, zaparkowane w niedozwolonym miejscu.
Jest to jednak niewielki wycinek zadań, jakie mają do wykonania. Oprócz tego patrolują ulice i reagują na zgłoszenia mieszkańców. Przez kilka godzin, razem z młodszym inspektorem Piotrem Twardzikiem i młodszym strażnikiem Tomaszem Tomczakiem uczestniczyliśmy patrolu interwencyjnym.
Bycza moc
Dzień był upalny. Trzech mężczyzn postanowiło sobie ochłodzić nieco poranek mocniejszym trunkiem. Jednak wybrali sobie na to miejsce publiczne. Po godz. 8.00 do komendy Straży Miejskiej wpłynęło zgłoszenie, że trzej panowie spożywają alkohol na skwerze przy ul. Głubczyckiej. Przybyli na miejsce funkcjonariusze stwierdzają, że faktycznie, delikwenci piją z butelki wino o nazwie „Bycza moc”. Jeden z mężczyzn zostaje ukarany mandatem w wysokości 100 zł, w stosunku do dwóch kolejnych sporządzony został wniosek o ukaranie do sądu.
Podwórko to nie warsztat
Przed godziną 11.00 strażnicy zostali skierowani na podwórko przed blokiem przy ul. Staszica. Jeden z mieszkańców zgłosił, że pod oknami mieszkań remontowana jest ciężarówka. Właścicielem pojazdu jest szef hurtowni z alkoholami. Tłumaczy, że musi naprawić samochód, którym wozi towar. Wie, że wizyta funkcjonariuszy spowodowana została donosem „życzliwego” sąsiada. Strażnicy pouczają go, że nie może naprawiać samochodu na podwórku, lecz powinien odstawić go do warsztatu. Zgodnie z przyjętą przez Radę Miasta uchwałą o zachowaniu czystości i porządku. Na osiedlach nie można też myć samochodów. Podwórka, place zabaw to nie warsztaty czy myjnie. Zgodnie z obowiązującymi przepisami takie rzeczy powinny być załatwiane w odpowiednich miejscach – mówi mł. insp. Piotr Twardzik.
Mały pies to też pies
Kolejna interwencja. Tym razem mieszkaniec zgłasza, że po osiedlu, w rejonie ul. Orzeszkowej i Siwonia biega pies bez smyczy. Strażnicy sprawdzają wskazany rejon. Jedynym psem w okolicy jest czarny cocker spaniel, wyprowadzony przez 20-latka. Zwierzę zachowuje się przyjaźnie. Jego opiekun tłumaczy, że dopiero co wyszedł z czworonogiem na spacer. Funkcjonariusze pouczyli go o konieczności wyprowadzania zwierzęcia na smyczy i w kagańcu.
Na alarm
Kilkakrotnie strażnicy są zatrzymywani przez ludzi, zgłaszających im swoje problemy. W trakcie patrolu osiedla przy ul. Odrzańskiej, do samochodu podchodzi starsza kobieta, skarżąca się na głośno chodzący wentylator. Przy ul. Cygarowej dwukrotnie mieszkańcy skarżą się na uruchamiający się często alarm w budynku po byłej dyskotece. Szczególnie uciążliwe jest to nocą. Strażnik idzie to sprawdzić. Sprawa zostaje przekazana oficerowi dyżurnemu. Przy okazji jeden ze zgłaszających skarży się też na wyjącego psa, pilnującego firmy. Jedziemy sprawdzić, czy zwierzę ma zapewnione przez opiekuna odpowiednie warunki, szczególnie przy takich upałach, i aktualną książeczkę szczepień. Wszystko wydaje się w porządku. Wracamy do komendy.
(Adk)