Postawmy na turystów
Trzeba wykreować modę na Racibórz – przekonują lokalni przedsiębiorcy, którzy żyją z turystyki i rekreacji. Można dzięki niej stworzyć sporo miejsc pracy.
Rok temu Roman Makulik, właściciel Aquabraxu w Szymocicach i lokali w Raciborzu, m.in. Braxtonu, rwał włosy z głowy. Zaledwie kilkanaście upalnych dni nie pozwoliło przyzwoicie zarobić. W tym roku lata mogłoby już nie być – mówi zadowolony. Lipiec nabił kasę, a ta będzie inwestowana w rozwój ośrodka. Kiedy wójt Marcol z Nędzy namawiał mnie, by wziąć Szymocice długo się broniłem. Dziś mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja – wspomina. W przedwojenny ośrodek, w PRL-u utrzymywany przez kopalnie, zainwestował w dwa lata już prawie 4 mln zł. Część pieniędzy pozyskał z UE. Uważa, że musi jeszcze wyłożyć drugie tyle.
Aquabrax funkcjonuje w lasach raciborskich. W sąsiedztwie jest też „Leśna Polana”, dawniej ośrodek TP SA, a w Rudach słynny niegdyś ze zgrupowań piłkarskiej kadry „Buk”, który Gliwicka Agencja Turystyczna chce sprzedać, ale nie może znaleźć nabywcy. „Buk”, przepięknie położone stare książęce uroczysko, ma czynne kąpielisko, dom wczasowy, hotel, restaurację, potężny areał lasu, ale wszystko to pachnie jeszcze PRL-em. Trzeba milionów euro, by nadać ośrodkowi europejski sznyt.
Niewykluczone jednak, że wkrótce ktoś tu zainwestuje, bo teren od Rud po Szymocice to naturalne zaplecze rekreacyjne dla aglomeracji gliwickiej i rybnickiej. Mamy stamtąd sporo gości – przekonuje Roman Makulik. Stare opactwo w Rudach, które wkrótce zostanie za środki unijne przywrócone do dawnej świetności, co niedzielę od wiosny do lata odwiedza kilkaset osób, nieraz nawet tysiąc. To ogromny potencjał, który można wykorzystać dla rozwoju turystyki w Raciborskiem, tej skierowanej do mieszkańców górnośląskiej aglomeracji i turystów zagranicznych. Jeden krok został już poczyniony. To otwarcie autostrady A-4. Dzięki niej Racibórz dzieli od Katowic raptem 40 minut drogi.
Trzeba być widocznym
W turystyczną przyszłość Raciborza wierzy Tomasz Czerwiński zarządzający hotelem „Polonia”, jednym z nielicznych w Polsce działającym nieprzerwanie od 1850 r. Zauważa wzrost liczby turystów, ale nie taki, by można było mówić o modzie na Racibórz, choć hotel nie narzeka na brak gości. Na razie mamy sporo Niemców, którzy po latach chcą odwiedzić miejsce urodzenia. Przywożą swoje dzieci i wnuki. To okazja, by od nich zacząć promocję naszego miasta – mówi. Jest zdania, że przed władzami stoi ogromne zadanie. Trzeba wykreować modę na Racibórz. Cieszyn stał się trendy z powodu festiwalu filmowego. Takiego impulsu potrzebuje nasze miasto. Musimy mieć ogólnopolską imprezę, być dobrze kojarzeni i rozpoznawani w kraju – dodaje.
Podobnie uważa Roman Makulik. Aquabrax i pobliskie ośrodki mogłyby się stać bazą wypadową na całą Raciborszczyznę, ale nie ma tras rowerowych, ulotek, letnich imprez w mieście. Gość z daleka nie dowie się w ogóle, że Racibórz to historyczna stolica Górnego Śląska, która ma sporo ciekawych zabytków i bogate Muzeum, bo od zjazdu z A 4 nie ma żadnej tablicy informacyjnej. Tymczasem jadąc od Wrocławia reklamuje się Brzeg i Opole. O Raciborzu cicho sza.
Trzeba szybko działać, bo zaplecza turystycznego nie stworzy się w rok. To lata żmudnej pracy, w której trzeba pamiętać, że najlepszą reklamę robi zadowolony klient – przekonuje R. Makulik. Kończy w Szymocicach budowę restauracji z salą konferencyjną. W przyszłym roku basen będzie miał zjeżdżalnię. Wokół ośrodka powstanie droga. Ma też być fitness, sauny, siłownie i salon gier. W sąsiednim starym ośrodku „Raciborzanki” , który Makulik też wydzierżawił, tworzony jest ośrodek jeździecki. Chcemy, by Szymocice żyły cały rok – konkluduje. Za rok uruchomi własną linię autobusową. Przyznaje, że w tym roku o tym zapomniał.
Jaskółka wiosny nie czyni
Jaskółka wiosny nie czyni
Turystyka znalazła swoje odzwierciedlenie w strategii rozwoju Raciborza, ale poza utworzeniem Miejskiego Centrum Informacji, w tej i poprzednich kadencjach nie poszły za tym żadne inne działania. Samo zaś MCI wiosny nie czyni, choć – bacząc na profesjonalizm obsługi klientów – w tym roku zyskało uznanie Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki. MCI przygotowało również sporo materiałów promocyjnych, m.in. wspólnie z Czechami przewodnik dla turystów pieszych i rowerowych po pograniczu, czterojęzyczny folder o Raciborzu, mapkę miasta.
Co miesiąc w odpowiedzi na zapytania wysyłamy od 60 do 70 paczuszek promocyjnych. Zamawiają je różne organizacje turystyczne z całego kraju – mówi Magdalena Czech-Majer, kierownik MCI. Mówi, że z roku na rok liczba turystów rośnie i to nawet z tak dalekich zakątków świata, jak: Australia, Nowa Zelandia czy Izrael. Czesi są zachwyceni naszym miastem. Wielu z nich przyjeżdża tu nie tylko na zakupy. Niezwiązani rodzinnie z Raciborzem Niemcy podkreślają, iż naszym atutem są kościoły – dodaje M. Czech-Majer. Było nawet zapytanie o możliwość dopłynięcia z Czech do Raciborza Odrą. Niestety okazało się, że załatwienie formalności granicznych trwa kilka miesięcy.
Kasa jest
Po naszym ostatnim tekście o skandalicznym braku letnich imprez w Raciborzu („Nowiny Raciborskie” z 11 lipca 2006), w pojawiających się głosach komentarzy słychać było, że skoro miasto stać na pomniki za 120 tys. zł, to pieniądze powinny się również znaleźć na promocję i turystykę. Rzeczywiście, choć w kasie miejskiej się nie przelewa, to budżet stać na zorganizowanie lub dofinansowanie całego cyklu letnich imprez, a nie tylko jednego Memoriału. Czy jednak moda na Racibórz zaistnieje, to zależeć już będzie od władz nowej kadencji. Obserwujmy, czy kandydaci do ratusza znajdą pomysł na wypromowanie naszego miasta.
Grzegorz Wawoczny