Zadowolony komandor
Zakończył się VIII Raciborski Rajd Rowerowy Środowisk Trzeźwościowych Dookoła Polski. To impreza pomagająca wyjść z nałogu alkoholowego.
Z trasy liczącej 3400 km wrócili, 9 sierpnia, po miesiącu i trzydziestu dziewięciu dniach. Na boisku przy ul. Lwowskiej (już drugi raz witano tu „rajdowców”) powitali ich uroczyście m.in. sekretarz stanu w Ministwerstwie Zdrowia, poseł na Sejm RP Bolesław Piecha, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka oraz przedstawiciele władz Raciborza.
Miejscowe mażoretki przygotowane przez Aldonę Krupę-Gawron przedstawiły krótki program artystyczny. Nie zabrakło poczęstunku – grochówki, owoców i słodyczy. Marian Niewiadomski, komandor rajdu, przedstawił raport z przebiegu trasy: Jestem dumny z całej załogi. Na mecie zameldowały się 24 osoby. Wyruszyło nas ponad czterdziestu, a więc ponad połowa wytrwała do samego końca. Na poszczególnych odcinkach długiej trasy dołączali do nas sympatycy. Wszędzie byliśmy wyjątkowo serdecznie przyjmowani. Mogę uczciwie stwierdzić, że tegoroczny rajd był jeszcze lepszy niż poprzednie. Docieramy się organizacyjnie i między sobą, jako załoga.
Rowerzyści otrzymali pamiątkowe puchary i medale. Zostali zaproszeni do Domu dla Bezdomnych „Arka N” na uroczysty obiad. Wieczorem uczestniczyli w pożegnalnym ognisku.
Szkoła Życia
Dla uczestników Rajdu to okazja by spotkać się z innymi, którzy popadli w nałóg alkoholowy i udowodnić, że słabości można przezwyciężać. Nie piję od 15 lat. Warto było zerwać z nałogiem dla swojego „drugiego” życia. Aby je zmienić, trzeba zacząć od siebie – mówi Marian Banaś, który obecnie jest prezesem klubu abstynenta „Arka” w Jastrzębiu Zdroju i często uczestniczy w mityngach. Od kiedy nie piję, dostrzegam wszystko w innym świetle. Kiedyś patrzyłem na to przez szkło kufla i kieliszka – zauważa M. Banaś. To jego piąty współudział w raciborskim rajdzie. Jest bardzo szczęśliwy i zadowolony z tegorocznego uczestnictwa. Po raz kolejny mógł się sprawdzić i przejść szkołę życia. Ludzi z którymi jechałem traktuję jak rodzinę. Cieszę się, że towarzyszyło nam tylu sympatyków. Oni się nas nie wstydzą i to jest wspaniałe – podkreśla prezes jastrzębskiej „Arki”.
W wakacyjnym maraźmie lokalnych wydarzeń sportowych w mieście przynajmniej propagujący trzeźwość są w stanie zorganizować ciekawą imprezę. Szkoda tylko, że odbyła się ona w środku tygodnia i dosyć wcześnie. Weekendowy festyn byłby lepszy.
Beata pierchała
Uczestniczę w rajdzie już po raz trzeci. Podczas tegorocznego najtrudniejszy był dla mnie upał. Mogę podsumować, że było wspaniale. Odpowiada mi atmosfera, ludzie – jest pięknie.
Tadeusz Wilk
Nie piję od 21 lat. Jestem z Jastrzębia. Po raz trzeci przejechałem całą Polskę, mimo że mam już 60 lat. Najtrudniejsza jest jazda w deszczu, to mordęga. Najpiękniejsze dla mnie były msze święte w drodze, bardzo podnoszące na duchu oraz zwiedzanie zabytków. Jazda na rowerze jest moja pasją, nie odczuwałem tak bardzo zmęczenia.
Maria Smoczyńska
Dużo jeżdżę na rowerze. Jestem sympatykiem idei przyświecającej środowiskom trzeźwościowym. Jechałam z uczestnikami rajdu przez trzy tygodnie. Mam zamiar towarzyszyć im w przyszłym roku. I żałuję, że rajd już się skończył...
Bronisław Penkała
Jestem ze Skoczowa. Sympatyzuję z ideą rajdu. Dwa lata temu byłem z inną grupą z Wisły na rajdzie wiodącym do Gdańska. Było trochę inaczej, bo grupa ta liczyła 200 osób. W tym roku postanowiłem zabrać syna. Dla nas to była przygoda. Poznaliśmy wartościowych ludzi.
(eh,m)