Psy mają pieskie lato
Tegoroczne upały dały się we znaki także zwierzętom. Jednak nie tylko dlatego latem weterynarze mają pełne ręce roboty.
Podczas gdy upały wyciskają z nas przysłowiowe siódme poty, psy nie pocą się wcale. I to jest ich problem. Jak pomóc czworonożnym pupilom, gdy żar leje się z nieba? Psy nie pocą się tak, jak ludzie, nie mają gruczołów potowych na ciele, jedynie na łapach. Nadmiar ciepła usuwają z organizmu ziajaniem, szeroko otwierając pysk – mówi Adam Iskała, specjalista chirurg z Lecznicy dla Zwierząt. Dlatego ważne jest, by zapewnić psom dostęp do świeżej i czystej wody oraz możliwość schronienia się w chłodnym miejscu. Zwierzęta domowe mają zwykle zapewnione odpowiednie warunki. Gorzej jest z psami, uwiązanymi na łańcuchu przy nagrzanej słońcem budzie. Weterynarz ostrzega przed pozostawianiem zwierząt w samochodzie. W zamkniętym pojeździe temperatura może dochodzić nawet do 60 st. Celsjusza i psy mają wtedy olbrzymie trudności z oddychaniem. Szkodliwy dla czworonogów w upalne dni może być także nadmierny wysiłek. Zdarza się, że właściciel podczas urlopu chce poświęcić psu więcej czasu i pobiegać z nim. Zwierzęta, w trakcie roku przyzwyczajone do krótkich spacerów, bardzo to męczy. W ten sposób można narobić więcej kłopotów niż pożytku – ostrzega A. Iskała.
Latem więcej czworonogów trafia do weterynarza. Nie tylko ze względu na stan zdrowia, lecz przede wszystkim dlatego, że właściciele mają dla swoich pupili więcej czasu. Często przyprowadzane są przez osoby, które przyjechały zza granicy do swoich krewnych. Mają więcej czasu i pieniędzy, które mogą poświęcić na pielęgnację psa czy kota. Częściej przychodzą ze zwierzętami np. do sterylizacji – mówi lekarz. Sterylizacja jest zabiegiem jednorazowym, dożywotnio zapobiegającym niekontrolowanemu rozmnażaniu się zwierząt. Cena takiego zabiegu waha się od ok. 150 zł, w zależności od wielkości czworonoga. Psom i kotom można podawać też zastrzyki i tabletki, czasowo wstrzymujące płodność u samic. Przy czym te ostatnie zwierzaki muszą przyjmować raz w tygodniu. Z taką regularnością mogą mieć kłopoty właściciele kotów, opuszczających domy czasem nawet na kilka dni.
Dzięki kontrolowaniu płodności można choć trochę ograniczyć problem wałęsających się zwierząt, często ginących w męczarniach, zabijanych tuż po urodzeniu czy skazanych na tułaczkę w poszukiwaniu pożywienia. Kotka może mieć młode kilka razy w roku. I nawet przy najlepszych chęciach właściciela, nie zawsze udaje się znaleźć dla nich odpowiedni dom. Lato jest porą, kiedy ludzie powinni zwrócić na to szczególną uwagę. To czas nasilonej rui u samic. Psy biegają przez to po ulicach i często wpadają pod samochody, powodując wypadki. Nie ma dnia, żebyśmy nie ratowali takich zwierząt. Problem w tym, że teraz, ze względu m.in. na większy dostęp do pożywienia, nie można mówić już o sezonowości rui. Występuje praktycznie prze cały rok. Zdarza się, że w ciążę zachodzi kotka, która ma kilkutygodniowe młode. Dla zwierząt to bardzo wyczerpujące i lepiej im tego oszczędzić – przyznaje weterynarz. Przekonywać do tego nie trzeba było Renaty Adamczyk i jej córki Katarzyny, właścicielki 11-letniej Saby, która co pół roku otrzymuje blokujące płodność zastrzyki.
Adam Iskała przypomina, że do podstawowych obowiązków właścicieli psów należy coroczne szczepienie czworonogów przeciwko wściekliźnie oraz chorobom wirusowym, które najlepiej powtarzać co 2-3 lata, by w organizmie utrzymywał się odpowiednio wysoki poziom odporności.
(Adk)