Oby tylko wnuk się nauczył...
Jest zodiakalną rybą, uwielbia potrawy z ryb a jego hobby to wyplatanie sieci rybackich i więcierzy. Ginter Ryborz, jak sam przyznaje, o rybach wie wszystko.
Przodkowie Gintera Ryborza od 1650 r. Mieli swoją pieczęć, przedstawiającą trzy ryby i trzy raki. Dzierżawili odcinek rzeki Odry od Koźla do Raciborza, na którym łowili ryby i handlowali nimi a także przeprawiali ludzi na drugi brzeg. Jeszcze mój ojciec i brat co czwartek jeździli po okolicznych wioskach, rozwożąc ryby w płóciennych torbach i zbierając zamówienia – wspomina G. Ryborz. On sam jest stolarzem okrętowym, całe zawodowe życie przepracował przy budowie kajut. Tak jak jego dziadek i pradziadek potrafi wykonać drewnianą łódź, wyplata też koszyki z wikliny. Jego prawdziwą pasją jest jednak wyplatanie sieci rybackich i więcierzy. Nauczyłem się tego jak miałem 14 lat, czyli ponad trzydzieści lat temu. Pomagałem ojcu robić sieci, wtedy jeszcze ze sznurka konopnego i lnianego – wspomina.
Aby podjąć się tak precyzyjnej roboty potrzeba mieć przede wszystkim anielską cierpliwość i... umieć liczyć. To jest bardzo żmudne zajęcie, ale nauczyłem się cierpliwości pracując przez całe życie przy niebezpiecznych maszynach – do dziś mam wszystkie palce – mówi. Obecnie pracuje nad siecią, która ma być szeroka na 15 m i 2,5 m głęboka. Wykonuje ją z ukraińskiego stylonowego sznurka. Kiedy będzie gotowa, trzeba ją będzie przegotować z dodatkiem octu i zafarbować na zielono. Wyplecenie 1 m sieci zajmuje ponad 10 godzin. Najtrudniejsza jest praca przy więcierzu, gdzie trzeba dokładnie wyliczyć liczbę oczek, dodawać je i odejmować w miejscach wiązań. Największa sieć wykonana przez Gintera Ryborza miała 40 m długości, 4 m głębokości i 4-metrowy sak. Składała się z 175 tys. oczek o średnicy 25 mm. Odkąd wnuk dał ogłoszenie do Internetu, dostaję zamówienia z całej Polski. Wygląda na to, że jestem jedyną osobą w kraju, która się czymś takim zajmuje. Poza fabrykami, które produkują wielkie sieci na potrzeby morskie – uważa G. Ryborz.
Jak nikt zna się na rybach, wie jak je łowić pod lodem i kiedy jest dużo szlamu, po czym rozpoznać samca karpia od samicy. Na bieżąco śledzi wszystkie opracowania naukowe na temat rybołówstwa. Chciałbym, żeby te nasze tradycje rodzinne nie zaginęły, dlatego staram się przekazać swoją wiedzę wnukowi. Na razie ma dopiero 10 lat i wiązanie sieci idzie mu trochę nieporadnie, ale wierzę, że tradycja nie zaginie – wyznaje G. Ryborz.
(e.Ż)