V liga: Nędza – Unia 2:4
W pierwszych minutach meczu skutecznie zaatakowali goście. Po błędzie bramkarza Nędzy pierwszego gola zdobył Wojciech Podolak.
Nędza zrewanżowała się bramką – głową uderzył kapitan drużyny Jan Depta. Zaraz na listę strzelców wpisał się Mariusz Frydryk. W 35 min. sędzia podyktował (kontrowersyjny) rzut karny dla Nędzy i drugiego gola dla gospodarzy zdobył Marcin Bochenek. Po przerwie w grze Nędzy coś się załamało, bramka zdobyta na początku drugiej połowy przez Podolaka osłabiła nadzieję gospodarzy na pomyślny wynik. Przed końcem po raz trzeci skutecznością strzelecką popisał się W. Podolak. Przeciwnik postawił na walkę. Rzut karny był problematyczny. To przykre, że dochodzi do takich sytuacji. W II połowie uporządkowaliśmy grę w środku, efekty były widoczne. W końcówce wpuściłem kilku młodych – powiedział po meczu Adam Bedryj, trener „Unii” Racibórz. Mecz był podobny do pucharowego, tylko akurat wynik był inny – uśmiecha się Wiesław Bugdoł, trener Nędzy. Wpływ na to miał brak Michała Bedryja w bramce. Rezerwowy, młody bramkarz nie ustrzegł się błędów. Nie zagraliśmy najlepszego pojedynku, w porównaniu z niedawnym meczem z Pszowem. Można było zremisować a nawet wygrać, akurat Unia jest ofensywną, najlepszą chyba drużyną w okręgówce, gdyby poprawiła grę defensywną myślę, że powalczyłaby o awans. My poprawiliśmy skuteczność – dodaje W. Bugdoł z Nędzy.
(eŻ)