Recepta na emeryturę
Odkąd w 1947 r. rozpoczął pracę na kolei, stara się aktywnie wykorzystać każdą chwilę. – Z kolejnictwem była związana cała nasza rodzina. Mój dziadek pracował na nastawni w Nędzy, jego syn, a mój wujek, był dyżurnym ruchu w Nędzy, więc może i mnie było to pisane – mówi pan Robert. – Kiedy miałem 16 lat, poszedłem do pracy, gdyż mój ojciec był w niewoli we Francji, matka została sama z siostrą, a w Nędzy akurat przyjmowali do pracy na kolei. Na początku budowałem linię od Markowic do Brzezia, potem zostałem przeniesiony do parowozowni do Raciborza – wspomina Robert Tomański. Przeszedł w tej pracy wiele etapów. Począwszy od robotnika, po przez siłę biurową, stanowiska: asystenta, starszego adiunkta, samodzielnego referenta planowania, technika służby mechanicznej, starszego planistę aż po kierownika magazynu.
Jednym ze szczególnie miłych wspomnień z tych czasów jest dla niego Olimpiada BHP Kolejarzy, która odbyła się w latach 60. a udział w niej wzięła rekordowa liczba 45,5 tys. pracowników kolei. Robert Tomański zajął w niej pierwsze miejsce i otrzymał nagrodę w wysokości 5 tys. zł. – Była to na tamte czasy dość duża suma, równała się trzem moim wypłatom – podkreśla. Od lat wielką pasją pana Roberta są szachy. – Przez 20 lat pracowałem w Związku Niewidomych jako instruktor szachowy. Byłem też przewodniczącym Komisji Sędziów Szachowych w Opolu, grałem w reprezentacji Opola, a w 1953 r. udało mi się zdobyć mistrzostwo powiatu raciborskiego. Mieliśmy też w ramach przyjaźni miast Opole – Poczdam kontakt szachowy z drużyną Lokomotive Pritzwalk. Byłem tam zarówno graczem, sędzią, tłumaczem i organizatorem – wspomina. – Teraz gram już tylko towarzysko z kolegą ze wsi, również kolejarzem.
Robert Tomański jest też filatelistą. Jego zbiory można podzielić na trzy grupy tematyczne: kolejnictwo, szachy i religia. – Mam opracowanych 320 kart wystawowych z samego kolejnictwa i ok. 60 z motywem szachów i religii – mówi. Tematyka znaczków jest nieprzypadkowa. Właśnie te trzy motywy są wpisane w jego życie. Od lat aktywnie uczestniczy w życiu swojej parafii. Wcześniej jako przewodniczący Parafialnej Rady Kolejarzy, z którą w 1996 r. zorganizował obchody 150 rocznicy kolei, obecnie kieruje Parafialną Radą Różańcową, która w przyszłym roku obchodzić będzie 20–lecie. – Jest u nas 50 róż skupiających po 20 osób. Daje to 1000 osób na 3 tys. mieszkańców Nędzy, co oznacza, że co trzeci jest członkiem Żywego Różańca – mówi R. Tomański. Podjął się również stworzenia kroniki Żywego Różańca. Zawiera ona m.in. legendę o wsi Nędza, zapisy z kroniki parafialnej oraz informacje o rozwoju modlitwy różańcowej w Nędzy.
Robert Tomański należy do ludzi zadowolonych ze swojego życia. – Dobrze wspominam swoją pracę. Wtedy to była prawdziwa kolej, teraz jest już tylko zlepek grup zawodowych, które ją sklejają razem. Teraz, dopóki zdrowie to pozwala, staram się robić to, co lubię i sprawia mi to przyjemność. Śpiewam w chórze, zajmuję się fotografią amatorską, organizuję też pielgrzymki, których jestem przewodnikiem – mówi pan Robert. Energii i niekończącego się apetytu na życie można mu tylko pozazdrościć.
(e.Ż)