Czekając na spokój
Siostrzana miłość kontra bezduszne przepisy
Upośledzona umysłowo dziewczyna została pod opieką ojca alkoholika, znęcającego się nad rodziną. Siostry obawiają się o jej bezpieczeństwo. Nie mogą się nią zająć i chcą umieścić ją w domu opieki. A to wcale nie takie proste.
– Przeżywamy horror i nie wiemy, gdzie szukać pomocy! – żalą się dwie kobiety, przez łzy opowiadając dramatyczną historię.
Diagnoza jak wyrok
Ich siostra Lila ma 28 lat. Jest upośledzona umysłowo i ubezwłasnowolniona, czyli nie posiada praw obywatelskich, przysługujących d orosłemu człowiekowi. Jej prawnym opiekunem jest matka. Do tej pory to ona zajmowała się upośledzoną córką. Pod jednym dachem mieszkały razem z ojcem alkoholikiem.
Tuż przed świętami matka źle się poczuła. Trafiła do szpiatala. Stamtąd do hospicjum. Nowotwór jest już w takim stadium, że lekarze bezradnie rozłożyli ręce.
Trzy siostry
Lilka została w domu sama z ojcem i siostrą, która przyjechała zza granicy. Nie mogły zająć się nią dwie siostry, mieszkające w Raciborzu. Ojciec Lilki jest ich ojczymem i żyją w bardzo złych stosunkach. – Zmienił nasze dzieciństwo w piekło! – opowiadają. – Odkąd pamiętamy, pił i bił mamę. Jak się dowiedział, że jest śmiertelnie chora, to powiedział, że życzy jej, żeby umierała w cierpieniach – mówią kobiety. Chcą pozostać anonimowe. Wolą, by znajomi nie dowiedzieli się o ich trudnej sytuacji. Jednak przede wszystkim nie chcą, by dowiedział się o tym ich ojczym. Boją się, że mógłby za to mścić się na Lilce.
Boją się najgorszego
Już teraz obawiają się o jej bezpieczeństwo. Niedawno ojczym w pijackim szale chciał wygonić ją z mieszkania. Interweniowała policja. – Wyzywa ją od najgorszych, grozi, że ją wyrzuci – twierdzą. Siostra, która obecnie się nią zajmuje, musi wracać za granicę, gdzie ma swoją rodzinę. Przyjechała, by zająć się Lilką do czasu powrotu matki ze szpitala. Dodatkowo coraz trudniej jest jej znosić ciągłe zaczepki i awantury ze strony ojczyma, który każe jej się wynosić. Siostry drżą na myśl o tym, co będzie, gdy faktycznie wyjedzie. – Najgorsze, że nie możemy przyjść do Lilki kiedy chcemy, lecz wtedy, gdy nie ma go w domu. Boimy się, że o ile on jej nie skrzywdzi, to bez opieki sama sobie coś zrobi – mówią siostry.
Lilka nie jest samodzielna, za to bywa agresywna. Zdarzało się, że w środku nocy wymykała się z domu. Gdyby została tylko z ojcem, nie miałby jej kto szukać.
Siostry twierdzą, że żadna z nich nie może jej zabrać do siebie, ponieważ nie są w stanie zajmować się tylko nią, a właśnie takiej opieki potrzebuje. Obie mają swoje rodziny. Codziennie też dojeżdżają do chorej matki. Ukrywają przed nią sytuację, w jakiej jest Lilka. Nikt też nie miał odwagi, by powiedzieć jej, w jak ciężkim ona jest stanie.
Koszmar bezradności
Ich zdaniem, najlepszym wyjściem byłoby umieszczenie siostry w domu opieki. I to jak najszybciej. Jednak, jak się okazuje, jest to trudniejsze, niż się spodziewały. Gdy chciały dowiedzieć się czegoś na ten temat, usłyszały, że związane z tym formalności mogą potrwać nawet pół roku. Zdesperowane przyszły do gazety. – Dla nas to koszmar. Choroba mamy spadła na nas tak nagle. Już samo to jest trudne. Do tego dochodzi strach o Lilę – mówią przez łzy. – W instytucjach, do których się zwracałyśmy, nikt nas nawet nie wysłuchał, tylko odsyłano nas jeszcze gdzieś indziej. W jednej próbowano wzbudzić w nas poczucie winy, że nie chcemy zająć się siostrą. Nie wiemy, co robić – załamują ręce.
Długa droga
Sytuację dodatkowo komplikuje to, że siostra jest ubezwłasnowolniona. W takim przypadku o umieszczeniu jej w placówce musi zadecydować prawny opiekun czyli mama, która przecież nie wie o całej sytuacji.
Konieczne więc będzie ustanowienie nowego opiekuna prawnego dla Lilki. Musi zająć się tym sąd, a to może potrwać.
Zanim osoba trafi do domu opieki, trzeba spełnić szereg formalności. Potrzebne są zaświadczenia lekarskie, wywiady środowiskowe. Ośrodek Pomocy Społecznej musi wydać decyzję kierującą osobę do placówki opiekuńczej, zaś Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie o umieszczeniu w takim ośrodku. Choremu pozostaje czekać. Nawet wiele lat, bo przeszkodą jest brak miejsc w domach opieki.
Potrzebna cierpliwość
W całym powiecie nie ma ośrodka, w którym w nagłych sytuacjach można by umieścić osobę ubezwłasnowolnioną, wzorem pogotowia opiekuńczego dla dzieci.
W Raciborzu osobami takimi jak Lilka zajmują się zakonnice w Domu Pomocy Społecznej im. Św. Notburgi. Wolnych miejsc brakuje, a lista oczekujących na przyjęcie jest długa. – Zdarzają się sytuacje awaryjne, że przyjmiemy poza kolejnością, gdy osoba jest samotna, a wymaga opieki – mówi siostra Stefania Seidel, dyrektor DPS Św. Notburgi.
Opowiada, że zdarzają się też przypadki zupełnie odwrotne, gdy rodzina chce zabrać chorego z ośrodka do domu. – Nagle przypominają sobie o wujku, ale ze względu na jego emeryturę – mówi. Jedynym wyjściem, jakie widzi dla Lilki i jej sióstr jest cierpliwość, przynajmniej na czas przebrnięcia przez wszystkie formalności. – Niestety, nic nie dzieje się z dnia na dzień – przyznaje zakonnica.
Ryszard Konopnicki - kierownik Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej przy Sądzie Rejonowym w Raciborzu
W sytuacji, gdy prawny opiekun nie jest w stanie zajmować się osobą ubezwłasnowolnioną ze względu na swój stan zdrowia, może zrzec się opieki. Musi wystąpić w tej sprawie z formalnym wnioskiem do sądu. Może też zwrócić się o to rodzina. Sąd ustanawia wtedy innego opiekuna prawnego, który działa w imieniu ubezwłasnowolnionego. Może m.in. starać się o umieszczenie go w domu opieki. W przypadku, gdy nie ma rodziny, w imieniu chorego występuje ośrodek pomocy społecznej właściwy dla miejsca zamieszkania takiej osoby. W nagłych sytuacjach sąd może na posiedzeniu niejawnym zwolnić dotychczasowego opiekuna ze względu na jego stan zdrowia i postanowieniem wskazać pracownika OPS, który działałby w imieniu swojego podopiecznego.
Janina Szalc - kierownik Działu Pomocy Środowiskowej Ośrodka Pomocy Społecznej w Raciborzu.
Czekamy na zgodę sądu o umieszczenie chorej w domu opieki społecznej. Musi o nią wystąpić prawny opiekun. Wiemy, że już taki wniosek został przesłany do sądu. Jeżeli otrzymamy zgodę, skierujemy tę osobę do placówki najszybciej, jak to możliwe. Sytuacja w rodzinie jest nam znana. Już teraz prowadzimy w tej sprawie nieoficjalne rozmowy. Dzięki dobrej współpracy z sądem, Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie i Domem Pomocy Spłecznej Św. Notburgi staramy się rozwiązać problem bez zbędnej zwłoki.
Aleksandra Dik