Dzielmy sprawiedliwie
Zaczęły pełnić w lokalnej demokracji funkcje bardziej zróżnicowane i ukierunkowane na podnoszenie jej sprawności poprzez kontrolowanie władzy, współuczestnictwo w podejmowaniu decyzji, aktywizowanie społeczeństwa, rozwiązywanie jego problemów i zaspokajanie potrzeb. Takie tendencje mają miejsce w różnych regionach Polski już od wielu lat. I, choć Racibórz wyjątkiem nie jest, to proces ten przebiega u nas z opóźnieniem, a często rozbija się o silne bariery.
Ubiegłoroczna próba integracji trzeciego sektora w Raciborzu powiodła się, ale niestety tylko w pewnym stopniu. Kilkanaście stowarzyszeń zawiązało Raciborską Koalicję Organizacji Pozarządowych, inna grupa skupiła się wokół Śląskiego Forum Organizacji Socjalnych Kafos. Pozostała jeszcze część stowarzyszeń, które nie przyłączyły się do żadnej z tych grup. Z kolei, jeśli idzie o partnerstwo organizacji pozarządowych i administracji publicznej – które w dużej mierze uzależnione jest od woli obydwu sektorów – to również w tym wymiarze zauważyć można drgnięcie w pożądanym kierunku. W 2006 roku Rada Miasta dopuściła możliwość uczestnictwa przedstawicieli III sektora w komisjach konkursowych. W budżecie na 2007 r. znajdą się nieco większe środki na wsparcie organizacji, a nowy Prezydent wykazuje aktywność w kwestii rozwijania współpracy międzysektorowej.
Istotnym problemem pozostaje rodząca się nierówność między administracją publiczna, a organizacjami pozarządowymi, generowana w momencie przyznawania grantów. Często kwoty, o jakie wnioskują organizacje, są radykalnie zmniejszane przez donatora, co powoduje konieczność zrezygnowania z finansowania części kosztów. Zazwyczaj są to honoraria dla osób realizujących projekty oraz koszty rozliczenia dotacji. Niewiele spośród wnioskujących organizacji stać na to, aby z własnych środków opłacić pracownika i księgowego. Organizacje są zatem zmuszane, aby wolontarystycznie realizować proceduralne wymagania administracji, które wprowadzają dużo uciążliwej, biurokratycznej pracy. Problem jest szerszy i dotyczy także stereotypowego wizerunku człowieka aktywnego społecznie, który swoją pracę wykonuje za darmo. Jest to sytuacja niezdrowa i utrudniająca angażowanie znacznych sił społecznych do aktywności. Powoduje to zahamowanie profesjonalizacji działań organizacji, które zamiast rzeczywistą działalnością muszą zajmować się formalnościami. To sprawia, że trzeci sektor nie może być równorzędnym partnerem dla administracji publicznej. A budowanie społeczeństwa obywatelskiego bez udziału silnych i sprawnych organizacji pozarządowych jest skazane na porażkę.
Piotr Dominiak student socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego, prezes Raciborskiego Stowarzyszenia Kulturalnego ASK