Szczęście jest bardzo blisko
Kiedy jest ładna pogoda Peria sama prowadzi mnie na rowerowy spacer, kiedy pada deszcz, chowa się w mieszkaniu tak, że nie mogę jej znaleźć – żartuje Olgierd Filak z Rybnika.
Szczęścia ponoć nie trzeba szukać daleko, bo leży ono w zasięgu ręki. I nie potrzeba żadnych specjalnych zabiegów, żeby je znaleźć. Może właśnie wystarczy wsiąść na rower i wyruszyć przed siebie jedną ze ścieżek, których w Rybniku jest bardzo dużo. Olgierd Filak z Rybnika od sześciu lat regularnie i codziennie pokonuje na dwóch kółkach około 25 kilometrów. – Jazda na rowerze to wspaniałe przeżycie. Ruch, wypoczynek, swoboda i radość, kiedy człowiek pokonuje samego siebie, swoją własną słabość. A podczas wysiłku wydzielają się endorfiny, czyli hormony szczęścia. Z każdej takiej wyprawy wraca się zadowolonym i wypoczętym. To wspaniały pomysł na codzienny relaks – mówi o rowerowych wycieczkach po mieście Olgierd Filak z Rybnika. Podczas wypraw wiernie towarzyszy mu Peria – długonoga suka dość rzadkiej rasy rhodesian ridbeback. – Najpierw to Peria mnie wyciągała na rowerowe spacery i właściwie to z powodu jej spacerów zacząłem jeździć, a teraz bywa, że to ja muszę ją wyciągąć. Kiedy pada deszcz, chowa się w mieszkaniu tak, że nie mogę jej znaleźć – żartuje Olgierd.
Rower wieczorową porą
Nie przeszkadza mu deszcz, mgła czy zimno. Mało tego, na rowerowe wycieczki rybniczanin wybrał dla siebie dość nietypową porę dnia: późny wieczór. – W ciągu dnia na ścieżkach jest tłoczno, szczególnie przy ładnej pogodzie. A wieczorami nie ma już nikogo. Można delektować się ciszą i wolnością – mówi o rowerowej formie wypoczynku Olgierd Filak. Jak mówi, tego typu wyprawa to doskonały pomysł nie tylko na spędzenie niedzieli w mieście, w gronie rodziny czy przyjaciół, ale także sposób na codzienny relaks po ciężkim dniu pracy. – Zapalam światła w rowerze, światło przy obroży ma także mój pies. Jadę sobie w ciszy, spokoju. Czasem robię odpoczynki i staram się jak najmniej jeździć asfaltowanymi drogami. Większą radość daje mi podróżowanie ścieżkami przez pola, łąki i lasy. Takie szlaki też można znaleźć w naszym mieście i jest to jeden z atutów Rybnika – dodaje rybniczanin.
Ważył 120 kg!
A jeszcze osiem lat temu zupełnie inaczej spędzał wieczory. Po pracy zjadał kaloryczne obiady. Ważył 120 kg. Aż pewnego dnia powiedział: dość. Zaczął inaczej żyć. Odpowiednia dieta, a także systematyczny ruch pozwoliły mu skutecznie schudnąć. W przeciągu dziewięciu miesięcy zrzucił czterdzieści pięć kologramów! Zainteresowały się nim wtedy nawet ogólnopolskie gazety. Od tamtej pory Olgierd Filak nigdy już nie powrócił do starego stylu życia i dzisiaj może się pochwalić szczupłą, wysportowaną sylwetką. Systematycznie i wytrwale jednak na to pracuje. Regularnie ćwiczy na siłowni, gra w tenisa, jeździ na rowerze i konno, codziennie także pływa. Dzisiaj chętnie opowiada o tym, jak stracił zbędne kilogramy, ale, jak mówi, nie robi tego dla własnej sławy. Traktuje to jako zachętę dla innych ludzi, którzy borykają się z podobnymi problemami.
Brakuje wypożyczalni
Sieć ścieżek rowerowych w Rybniku jest rozbudowana. Trasy są dostępne i dobrze oznakowane. Brakuje jedynie połączeń z terenami rekreacyjnymi, przeszkadza też tłok szczególnie na najbardziej uczęszczanych trasach nad zalewem. – Brakuje również w mieście wypożyczalni rowerów. Szkoda, bo czasem przydałby się dodatkowy rower, kiedy przyjeżdża do nas ktoś w gości i chcielibyśmy razem pojechać na spacer – dodaje Olgierd Filak.
Iza Salamon