Jak kukułcze jajo
Obiekt stoi w centrum wsi i niszczeje. Nie dość, że szpeci okolicę, to jeszcze stwarza zagrożenie dla bawiących się tam dzieci.
Wybudowała go w 1989 r. gmina Nędza jako budynek wielofunkcyjny. Niestety inwestycja okazała się zbyt droga i zabrakło pieniędzy na jej dokończenie. Podjęto więc decyzję o sprzedaży a uzyskane środki przeznaczono na budowę wodociągu. Od tego czasu zmieniali się właściciele budynku, z nim samym jednak nic się nie działo. – W tej chwili jest to obiekt, który szpeci okolicę, niszczeje i nieustannie traci na wartości – mówi wójt Anna Iskała. – Powinno się go wyburzyć albo nadać mu konkretne przeznaczenie. Już kilka razy próbowałam się spotkać z jego właścicielem, aby wyjaśnić tę sprawę, na razie bezskutecznie – dodaje. Dopiero skarga skierowana do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego przyniosła efekt w postaci wizji lokalnej, która odbyła się 26 czerwca.
Oględziny obiektu, w których uczestniczył właściciel, inspektor nadzoru budowlanego oraz władze gminy i mieszkańcy Górek, również nie przyniosły rozwiązań. Według sporządzonego protokołu właściciel ma zadbać o solidniejsze ogrodzenie, zlikwidować niebezpieczne ostre zakończenia siatki metalowej oraz wstawić rynnę, gdyż do tej pory woda spływała po sąsiednim budynku remizy OSP. Ponadto inwestor zobowiązany jest do opatrzenia terenu tablicami informującymi, że jest to teren prywatny i zakazującymi wstępu. Musi też wykonać na własny koszt ekspertyzę dotyczącą pokrycia dachowego. Jeśli ta wykaże, że dach stwarza zagrożenie, trzeba będzie go wymienić. Dalsze działania zależeć będą od tego, jak wypadnie analiza stanu technicznego budynku.
– Początkowo miał w tym miejscu powstać dom spokojnej starości, jednak moje plany się pokrzyżowały – mówi właściciel budynku. – Obecnie architekt pracuje nad nowym przeznaczeniem obiektu. – Zgadzam się, że wygląda to źle, ale nie że stwarza zagrożenie. Budynek, zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami inspektora nadzoru budowlanego, był ogrodzony i nikt nie miał prawa tam wchodzić, a jeśli już, to robił to na własną odpowiedzialność – dodaje właściciel, który najchętniej pozbyłby się obiektu, jeśli tylko znalazłby się kupiec.
Edyta Szajt - sołtys Górek Śląskich
Dzieci tu urządzają sobie zabawy, a teren jest nie-zabezpieczony. Rodzice apelują do nas, aby coś z tym zrobić, zanim będzie za późno. Powinno się przynajmniej pozatykać otwory drzwiowe i okien-ne, aby dzieci nie miały tu wstępu. A może gmina mogłaby to odkupić za symboliczną złotówkę?
Krzysztof Gembalczyk członek rady sołeckiej
Oczekujemy tego, że doprowadzi się ten budynek do jakiejś funkcji użytkowej czy nawet mieszkaniowej. Na razie z inicjatywy rady sołeckiej i mieszkańców dążymy do tego, aby uniemożliwić dzieciom wstęp na ten obiekt.
(e.Ż)