Pracy się nie bałem
Był jednocześnie sołtysem, kierownikiem szkoły, opiekunem społecznym, przewodniczącym Rady Nadzorczej Gminnej Spółdzielni i członkiem rady Banku Spółdzielczego. Pomagał też rolnikom w polu.
Reinholda Scharffa w Rudzie znają wszyscy. To do niego przychodziło się przed laty „na telefon” czy w wielu innych sprawach dotyczących wsi.
Przybył do Rudy 15 sierpnia 1957 r. i w wieku 23 lat został kierownikiem miejscowej szkoły. Wkrótce też wybrano go jako sołtysa wsi. Najważniejszym celem, jaki sobie założył młody sołtys było zbudowanie porządnej asfaltowej drogi przez wieś. – Ta, która była, wyboista i pokryta kocimi łbami, nie zapewniała dostatecznej łączności z innymi sołectwami. Z tego powodu przez wieś nie kursował żaden autobus – opowiada Reinhold Scharff.
Niestety, realizacja ambitnego planu nie była łatwa. Zanim udało się osiągnąć zamierzony cel, minęło 8 lat.
Na szczęście, jak podkreśla były sołtys, ludność była zainteresowana, wszystkim zależało na nowej drodze. Z zebraniem chętnych do pracy w czynie społecznym nie było większych problemów. – No nie było to tak, że ludzie sami do mnie przychodzili – uśmiecha się pan Reinhold. – Niektórzy, jak mnie z okna widzieli, chowali się za firanką, bojąc się czego znowu od nich chcę – dodaje. Ale i na to znalazł sposób. – Dostałem z poczty specjalne druki na telegramy. W szkole rozdawałem je dzieciom i na tablicy pisałem, co i kiedy jest do zrobienia – wspomina.
– Kiedyś w powiecie odbywało się zebranie z udziałem wszystkich sołtysów. Podniosłem rękę i zapytałem, czy mogę wyjść, bo buduję u siebie drogę – wspomina pan Scharff. – Przewodniczący się zgodził a ja wróciłem do pracy. Nagle na drodze pojawił się samochód z przewodniczącym w środku. Przyjechał sprawdzić, co ja rzeczywiście robię. Zapytał, czy czegoś potrzebuję. Poprosiłem o sprzęt drogowy. Miałem dwa dni na to, aby wyczyścić drogę przed położeniem asfaltu – mówi były sołtys. Zabrał ze szkoły dzieci i „uzbrojeni” w haki od pieca zabrali się do pracy. Za cztery godziny zrobili... 5 metrów. Do zrobienia było 800. – Zadzwoniłem na straż pożarną do Raciborza i powiedziałem, że w Rudzie jest pożar. Przyjechali po 25 minutach. Moja żona była przerażona. Bała się, że mnie zamkną do więzienia a ona zostanie sama z trójką małych dzieci. Strażacy kiedy odkryli podstęp, omal nie dostali zawału. Ale 4 tys. litrów wody, które miały iść na pożar wylali na drogę i jeszcze poradzili mi, żebym jednostki gminne poprosił o pomoc w czyszczeniu drogi. Udało się. Po dwóch dniach przyjechał sprzęt i mieliśmy w Rudzie asfalt – opowiada zadowolony.
Reinhold Scharff sam się dziwi, jak mógł pełnić tyle funkcji na raz. – Byłem sołtysem, kierownikiem szkoły, opiekunem społecznym, przewodniczącym Rady Nadzorczej Gminnej Spółdzielni w Kuźni Raciborskiej i członkiem Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego. Zawsze lubiłem pracować z ludźmi – wspomina.
(e.Ż)