Kultura polityczna
Jeżeli faktem jest, jak twierdzą niektórzy, że w mieście od lat rządzi tak zwany układ, to oczywiste, że przyczyną jest brak godnej konkurencji. Alternatywne w tym względzie nie są ani środowiska gospodarcze, ani zawodowe (np. lekarskie czy nauczycielskie, których przedstawiciele wykazują aspiracje polityczne).
Jaki to ma związek z kulturą w mieście? Otóż ma. W ostatnich latach zainteresowanie kulturą wyraźnie zwyżkuje. Powstało sporo stowarzyszeń zogniskowanych wokół domów kultury. Nie tak dawno środowiska te odnalazły nową misję. Otwarty Salonik Polityczny, czy Aktywne Miasto były tego namacalnym przykładem. Tu młodzi liderzy z różnych opcji politycznych odkryli, że rozmawiając o sprawach lokalnych, posługują się tym samym językiem. Okazało się nadto, że działania na polu kultury przysporzyć mogą wielu zwolenników (wszak odbiorcy kultury to też wyborcy). Tym samym wokół RCK powstała nieformalna samorządowa alternatywa. Ruch ten, dosyć nieprzewidywalny, pozostaje poza czyjąkolwiek kontrolą. Nieoczekiwanie w ostatnich wyborach pomieszało to szyki wielu działaczom politycznym. Czyżby więc tu był pies pogrzebany?
A może wreszcie nadarzył się nam dobry gospodarz, który próbuje ożywić życie kulturalne w mieście. Raciborskie Centrum Kultury powinno być sprawniej zarządzane, bardziej otwarte na potrzeby społeczności lokalnej. Bogatsza oferta kulturalna oraz skuteczniejsza promocja to kolejne postulaty. Która zatem z przedstawionych teorii jest prawdziwa? Przypuszczalnie obie, a prawda jak zwykle leży pośrodku.
Napięcie wokół kultury udzieliło się wszystkim: pracownikom, animatorom, radnym... Jedni skarżą się na mało komfortowe warunki pracy, inni na brak pomieszczeń i odpowiedniego sprzętu, wszystkim doskwiera chaos informacyjny, a prezydent konsekwentnie broni swoich prerogatyw. Nawet bogu ducha winni pracownicy podległemu staroście Młodzieżowego Domu Kultury, obawiają się o życie – zawodowe rzecz jasna. Dlaczego? - sami odpowiedzmy. Wokół tematu narosło wiele emocji. Poziom dyskusji niewiele ma wspólnego z kulturą. Któż z nas jest bez winy? Może zatem warto zacząć reformę kulturalną od siebie, Panowie.
Robert Myśliwy
radny miejski, politolog