Wideorejestrator
– Mandaty szybko taką inwestycję by sfinansowały, a na drogach byłoby znacznie bezpieczniej – przekonywał kolegów rajców Robert Myśliwy. – Większość wypadków i kolizji spowodowana jest nadmierną prędkością – wtóruje podkom. Sebastian Dworak, naczelnik raciborskiej drogówki. Myśliwy konsultował z nim swój pomysł. Miasto, jak proponuje, miałoby zakupić policji samochód z wideorejestratorem, a policjanci prowadziliby wspólne patrole ze strażnikami miejskimi. Funkcjonariusze nie mogą bowiem zatrzymać pojazdów do kontroli w ruchu drogowym, ale może to zrobić policjant. Złapany na przekroczeniu prędkości dostawałby mandat od strażnika. Pieniądze wpływałyby do kasy magistratu. – Mogłoby w ten sposób finansować inwestycje w bezpieczeństwo ruchu drogowego – argumentuje Myśliwy.
– To rozwiązanie jest najbardziej skuteczne – wyjaśnia podkom. Dworak. Straż miejska może dziś co prawda łapać kierowców na fotoradary, ale musi potem prowadzić żmudne postępowanie – ustalić właściciela i kierowcę pojazdu. A to nie jest takie proste, bo strażnicy nie mają dostępu do baz danych. Muszą za każdym razem zwracać się do Starostwa. To komplikuje i wydłuża postępowanie, na które strażnicy mają miesiąc. Potem sprawa trafia do sądu, ale kierowca nie ponosi z tego tytułu dodatkowych kosztów. Łatwiej więc prowadzić wspólne patrole w samochodzie z kamerą i nakładać kary od razu. Jest jeszcze jeden warunek. Miasto musi kupić takie auto z osprzętem i darować go komendzie powiatowej z zastrzeżeniem, że będzie wykorzystywane na terenie gminy–darczyńcy.
Propozycja wzbudziła wśród rajców mieszane uczucia. Prezydent Mirosław Lenk uznał, że w budżecie jest zapisane 200 tys. zł na wozy dla policji i niech komendant zdecyduje na co je wyda. – To już zdecydowane. Zakupimy radiowozy. Do 200 tys. zł z miasta komenda wojewódzka dołoży kolejne 200 tys. zł. Będzie za to minimum sześć samochodów, które odnowią podstarzały już mocno tabor raciborskiego garnizonu – mówi komendant mł.insp. Edward Mazur. Ale pomysł z jeżdżącą kamerą mu się podoba i, jak dodaje, sprawdza się u sąsiadów. Jego zdaniem, karanie kierowców nie powinno być celem samym w sobie. – Można by okiełznać motocyklistów szarżujących po Opawskiej. Fotoradar to dla nich żaden bicz, bo nie można ich zidentyfikować, tak wpadają od razu – dodaje komendant. Naczelnik Dworak mówi też o kontroli newralgicznych miejsc – przejść dla pieszych czy ronda. – Wielu kierowców świadomie i nagminnie łamie tu przepisy, wyprzedzając np. na pasach. Świadomość, że mogą się znaleźć w kamerze poprawiłaby bezpieczeństwo – konkluduje.
Na tę poprawę bezpieczeństwa miasto musiałoby znaleźć dodatkowe pieniądze, przynajmniej 100 tys. zł. Pomysł ma też swoich przeciwników, m.in. przewodniczącego Rady Miasta Tadeusza Wojnara. – Co to za polityka, żeby budżet miasta reperować mandatami od kierowców? – pytał na sesji. Jego zdaniem, straż miejska nie jest od „dokuczania mieszkańcom”, tylko od innych ważniejszych zadań.
Policjanci z Raciborza mieli już okazję patrolować teren powiatu samochodem z wideorejestratorem. Czy teraz dostaną taki pojazd na stałe? Decyzja należy do samorządów, które muszą na to wyłożyć pieniądze.
Robert Myśliwy – radny miejski niezależny
Jest to najlepsze i najbardziej skuteczne rozwiązanie z możliwych, ponieważ wideorejestrator to urządzenie mobilne, które w ciągu jednej 8 godzinnej służby może wielokrotnie pojawiać się w różnych niebezpiecznych z punktu widzenia zagrożeń ruchu drogowego miejscach. Dlatego jest to o wiele korzystniejsze rozwiązanie niż zakup fotoradaru, który rejestruje wyłącznie przekroczenia prędkości. Natomiast wideorejestrator to urządzenie wielofunkcyjne, które może rejestrować wszystkie wykroczenia na terenie Raciborza. Czyli np. wymuszanie pierwszeństwa na przejściach dla pieszych w rejonie szkół, co niejednokrotnie było przyczyną zderzeń drogowych, również z udziałem dzieci. Wideorejestrator to skuteczne narzędzie do walki z piratami drogowymi na motocyklach, co w zupełności jest poza zasięgiem fotoradaru.
Grzegorz Wawoczny