Znowu frycowe
Medyk Konin rozegrał u nas swój najlepszy mecz za 23-letniej kadecji trenera Jaszczaka.
Ponad pół tysiąca kibiców zainteresowała inauguracja kobiecej ekstraligi w Raciborzu – to najwięcej jak dotąd na meczu unitek.
– Zapłaciliśmy kolejny raz frycowe. Dziewczyny były wystraszone i publicznością i telewizją... Wkrótce się odblokują – zapowiada Remigiusz Trawiński. Wtórował mu drugi trener. – Zespół nie wytrzymał presji. Gdyby zaprezentował chociaż połowę tego, co w spraingu z AZS-em (wygranym na wyjeździe 3:1 – red.) to mielibyśmy korzystny wynik – mówił Andrzej Jasiński.
Medyk zagrał tzw. diamentem z niezwykle szybką, reprezentacyjną napastniczką, którą niektórzy kibice brali za... chłopca, krzycząc do naszych obrończyń „nie bójcie się go”.
Goście prowadzili już w 5 min. po błędzie raciborskiej obrony. – Przy drugim golu (w 25 min.) zawiniły nasze reprezentantki. Takie błędy nie powinny im się zdarzać – kręcił głową trener. Agresywny początek drugiej części meczu zaowocował golem obrończyni Pauli Rytwińskiej. – Po dokładnym dośrodkowaniu Marty Sęgi wystarczyło, że przyłożyłam głowę i piłka była w siatce. Chwilę później miałam podobną sytuację, ale piłka była za mocno kopnięta – powiedziała Rytwińska. Według niej młoda drużyna Unii „spaliła” się na początku spotkania. – Druga połowa była już nasza, ale po tej trzeciej bramce straciłyśmy chęć do gry – twierdzi defensorka Unii
– Praktycznie bez akcji Medyk zdobył trzeciego gola (73 min.). Znów zawiodły nasze środkowe obrończynie – skomentował Trawiński.
– Popełniłam dwa błędy, wychodząc przy akcjach zakończonych golami. W odróżnieniu od I ligi tu się dużo napracowałam. Tak to teraz będzie już wyglądać. Wierzę, że w następnych meczach, korzystniej dla nas – stwierdziła bramkarka Daria Antończyk.
Kapitan Unii Izabela Doleżych debiutowała w ekstralidze. – Trema nas zjadła. Ta nerwowość z początku sprawiła, że popełniałyśmy głupie błędy – podsumowała. W 53 minucie świetnie uderzała lewą nogą.
Kibicom podobały się „bomby” Marty Sęgi. Między 60 a 75 minutą parę razy próbowała takich strzałów – niestety były niecelne.
– Dobrze, że udało nam się przetrzymać napór Unii z początku drugiej połowy. W dodatku wyszła nam kontra i przy 3:1 było po meczu. Tak dobrze jak dziś w pierwszej połowie mój zespół jeszcze nigdy nie zagrał – powiedział trener Medyka Roman Jaszczak, który pracuje z tym klubem od 23 lat.
Skład Unii: Antończyk – Darda (Bandych 37’), Kawalec, Rytwińska, Krupa, Kasperska, Sęga, Doleżych (Rżany 80’), Różkowska (Koziura 85’) , Wiśniewska (Surma 77’), Sznyrowska.
– Brakuje nam tylko doświadczenia i zgrania. Poza tym wszystko mamy. Będzie coraz lepiej – obiecuje Rytwińska. W sobotę unitki jadą do Częstochowy.
ma.w