Młodzi wciąż poszukiwani
Świadomość, że wielu aktywnych członków DFK osiągnęło już sędziwy wiek spędza sen z powiek ich terenowym przedstawicielom. O narybek trudno. Blasius Hanczuch, przewodniczący DFK Bieńkowice, przyznaje, że sytuacja jest bardzo niepokojąca. Tak sprawa ma się zarówno na szczeblu wojewódzkim, jak i w poszczególnych kołach powiatu raciborskiego. Problem tkwi w tym, że praca dla DFK wiąże się z poświęceniem. Jest to praca społeczna, bez jakiegokolwiek wynagrodzenia.
Zdaniem Łukasza Kocura starsze pokolenie nie wierzy w siły młodych i nie chce dopuścić ich do decydujących stanowisk. – Nie chodzi o odsunięcie ludzi starszych, ale o nasze wspólne działanie. Ludzie zakładający i przez lata prężnie działający w DFK, dziś już nie potrafią odpowiednio pokierować jego strukturami. Tak jest na szczeblu wojewódzkim, w kołach powiatowych i w naszych terenowych – mówi Łukasz. Jest zdania, że nowe władze powinny skupić się na pozyskiwaniu środków finansowych na dalsze lata istnienia. Bez odpowiednich funduszy takie przedsięwzięcia jak: dostarczanie książek i pomocy naukowych do szkół, kształcenie kadry nauczycieli, prowadzenie grup tanecznych, np. Tworkauer Eiche, czy chórów jak Eichendorffchor, mogą przestać istnieć.
Bieńkowicki przewodniczący przyznaje, że dziś potrzeby kół są w stosunku do lat poprzednich o wiele większe. Finansowe wsparcie ze strony Niemiec jest z roku na rok coraz mniejsze, a wymagania członków wzrastają. Kolejną blokadą do aktywnej przynależności do związku jest brak wśród osób w średnim wieku dobrej znajomości języka niemieckiego. Te zdolności posiada dopiero pokolenie dwudziesto- i trzydziestolatków. I tu zamyka się błędne koło.
Blasius Hanczuch przewodniczący DFK Bieńkowice
– Do zarządu muszą dostać się ludzie starsi z doświadczeniem oraz młodzi, którzy w trakcie czterech lat trwania kadencji przejmą obowiązki starszych kolegów.
B.S.