RCK oblężony
Pracownicy wciąż uważają, że miasto ich dyskredytuje. A o co poszło? Jedna z Czytelniczek poskarżyła się nam, że podczas projekcji aż dygotała z zimna, bo sala była niedogrzana. Taśma filmowa niemiłosiernie skakała i nie dało się oglądać filmu. W końcu wyszło, że RCK ma 20-letni projektor, który ledwie zipie. Kto jest temu winien?
Czytelniczka skarży się na złe warunki panujące podczas seansu filmu w kinie „Przemko”. Pracownicy Raciborskiego Centrum Kultury odbierają to jako złośliwy atak.
– Podczas seansu było zimno. Trzeba było siedzieć w kurtce. Do tego przez przynajmniej 10 pierwszych minut filmu obraz skakał i nie wiadomo było, o co chodzi. Zdenerwowani ludzie krzyczeli, że to skandal. Bilet na film kosztował 12 zł. Jak za takie warunki, to zdecydowanie za dużo – skarży się Czytelniczka, po seansie w raciborskim kinie „Przemko”, do którego wybrała się na „Szklaną pułapkę 4.0”. – Nie zdarzyło mi się obejrzeć w tym kinie filmu bez problemów z obrazem podczas projekcji. Na jednym przez kilka minut nie było dźwięku. Podczas innego seansu film rwał się kilkakrotnie i dochodziło do przestojów w projekcji. Szkoda, że tak się dzieje, bo puszczane są tu naprawdę dobre filmy. Niestety, trudno jest na nich w takich warunkach wytrzymać – dodaje rozgoryczona kobieta.
– Trudno jest mi komentować coś, czego nie byłem świadkiem – mówi Andrzej Śliwicki, odpowiedzialny w RCK za kino, wyraźnie zdenerwowany koniecznością ustosunkowania się do relacji kobiety. Przyznał, że widzom mogło być zimno, ponieważ sezon grzewczy jeszcze się nie zaczął, zaś aura zaskoczyła niską temperaturą. – Nie posiadamy swojej kotłowni, nie mamy wpływu na termin włączenia ogrzewania – wskazuje Świetlicki. Jednocześnie twierdzi, że jakość filmu jest taka, jaką zapewnia dystrybutor. Problemem jest natomiast stary i ledwo działający 20-letni projektor, zdecydowanie wymagający remontu. – Do ceny biletu jesteśmy zobligowani przez dystrybutora. 12 zł za „Szklaną pułapkę 4.0” to najniższa z możliwych – zapewnia. Jak mówi, za złe warunki na sali winę ponoszą sami mieszkańcy, ponieważ nie chodzą do kina.
– Każdą imprezę i przedsięwzięcie można sprowadzić do absurdu pytaniem, dla jakiej liczby osób warto coś robić. „Przemko” wyświetla filmy ambitne, dla bardziej wymagającego widza. Są ludzie, którzy chcą oglądać takie kino. Przyjeżdżają do nas Majewski, Krauze czy Zanussi. Ale skoro nie gromadzą publiczności tak licznej jak koncerty Dody, czy to oznacza, że nikomu nie pozwolimy się spotkać z tymi wybitnymi reżyserami? – tłumaczy Marek Rapnicki, instruktor RCK.
Zdaniem obu głos Czytelniczki jest czystą złośliwością i kolejną formą ataku na RCK. Uważają, że władze miasta dyskryminują ich jako pracowników oraz samą instytucję. Jako dowód podają m.in. brak jakichkolwiek inwestycji w rozwój placówki przez wiele lat. Nie mogą też zrozumieć, dlaczego władze Raciborza pozwalają na to, by szkoły chodziły na zorganizowane seanse do konkurencyjnego kina komercyjnego, a nie do „Przemka”, czym wsparłyby RCK, które jest jednostką budżetową gminy. Uważają, że w ten sposób dąży się do likwidacji „Przemka”.
Chlubą działającego w RCK kina jest Dyskusyjny Klub Filmowy, gdzie widzowie mają szansę obejrzeć filmy, których nie zobaczą w kinach komercyjnych. Tu również mają możliwość osobistego spotkania się ze znanymi polskimi reżyserami. Jeszcze w tym roku gościć tu będzie Krzysztof Krauze. W planach jest ponowne zaproszenie do Raciborza Krzysztofa Zanussiego.
Mariusz Weidner od 7 lat autor audycji filmowej w radiu Vanessa
Kino „Bałtyk” udowadnia od lat, że na wyświetlaniu filmów można robić świetny interes. Ma wielotysięczną widownię, bo ma dostęp do premier ogólnopolskich, a poza tym jego właściciel sukcesywnie unowocześnia tu aparaturę dźwiękową, a wcześniej zainwestował sporo, by wnętrze było odpowiednie do spędzania w nim nawet trzech godzin podczas projekcji. Ostatni wielki hit „Przemka” to „Ogniem i Mieczem”, jeszcze w latach 90-tych. Później już zawsze pod względem frekwencji miejskie kino ustępowało „Bałtykowi”. Wielokrotnie na antenie rozmawialiśmy o tej sytuacji z Andrzejem Śliwickim. Niestety działa tu efekt koła: „Przemko” nie ma premier, bo nie ma widzów, a nie ma widzów, bo nie ma premier. Faktycznie szkolne pokazy zorganizowane są bardzo istotne dla budżetu każdego kina, ale trzeba też pamiętać, że np. „Bałtyk” w ostatnich latach miał po parę tysięcy widzów na „Shreku” czy „Piratach z Karaibów” wyświetlanych w czasie wakacji, a „Przemko” było wtedy zamknięte. Cenię „Przemko” za misję artystyczną w Raciborzu, bo takich pozycji jak w miejscowym DKF, „Bałtyk” raczej nie zagra. Może śmiały pomysł przenosin kina do Strzechy powinien być w końcu podjęty? Mniejsza sala, wygodne fotele, inwestycja w nowe projektory i kto wie, gdzie chodziliby raciborzanie do kina?
Ludmiła Nowacka wiceprezydnen Raciborza
O tym, do jakiego kina pójdą uczniowie, decydują rodzice. To oni płacą za bilet z własnej kieszeni. Nie są to pieniądze szkół, lecz prywatne środki. Z tego powodu władze miasta nie mają w tej kwestii wpływu na dyrektorów placówek oświatowych. Do szkół wpływają oferty obydwu kin. O tym, która zostanie wybrana, decydują rodzice poprzez uczniów i nikt ich do tego nie przymusi. Główną rolę odgrywa przy tym rynek, czyli atrakcyjność oferty. Ubolewamy nad tym, że propozycje „Przemka” nie budzą takiego zainteresowania jak „Bałtyku”. Czynimy starania, by współpraca między kinem finansowanym przez miasto a placówkami oświatowymi była owocniejsza. Ich dyrektorzy mają na to pomysły. Jednym z nich jest wyświetlanie lektur szkolnych, przez co na pewno „Przemko” zapewniłoby sobie wysoką frekwencję uczniów. To prawda, że warunki panujące na sali nie są zadowalające. Przez wiele lat nic się w tym kierunku nie robiło. Za 1,5 roku w budynku RCK rozpocznie się gruntowny remont wart kilka milionów złotych. Obecnie pracujemy nad projektem. Przeprowadzanie inwestycji w takiej sytuacji, przed tym remontem, byłoby szczytem niegospodarności. Jestem przekonana, że jeżeli „Przemko” wyjdzie do mieszkańców Raciborza z atrakcyjną ofertą, to znajdzie na nią chętnych.
Aleksandra Dik